On sam na pewno nie odstawał od reszty kolegów. No, może jedynie na początku było po Plewce widać lekką tremę, gdy zanotował kilka strat. Z każdą minutą nabierał jednak pewności siebie. – Im dłużej trwał ten mecz, tym było mi łatwiej – przyznaje zawodnik Wisły. – Głowa „puszczała”. Nie jest łatwo grać w ekstraklasie tak młodemu piłkarzowi jak ja. Paradoksalnie pewniej poczułem się po… pierwszej stracie. Tak jakoś w mojej głowie się to ułożyło, że właśnie po tym błędzie stres puścił.
Swojego podopiecznego chwali również trener Maciej Stolarczyk. O występie Plewki w Legnicy mówi: – Wypełnił swoje zadania. Tak naprawdę to jeden z niewielu plusów tego spotkania. Patryk dobrze prezentuje się na treningach, dlatego postanowiliśmy dać mu szansę gry w lidze.
Do tej pory Patryk Plewka zaliczył w pierwszej drużynie cztery oficjalne występy. Trzy w ekstraklasie i jeden w Pucharze Polski. On sam podchodzi do tego jednak bardzo spokojnie. – Niby jest to dla mnie przełomowy sezon, bo zadebiutowałem w ekstraklasie, ale ja patrzę przede wszystkim w przyszłość. Chciałbym grać coraz więcej, chciałbym się rozwijać, grać coraz lepiej – wyjaśnia piłkarz.
Podkreśla również, że bardzo dużo dają mu codzienne treningi ze starszymi kolegami. – Nie tylko mnie, ale również innym kolegom z Centralnej Ligi Juniorów codziennej treningi z pierwszą drużyną bardzo pomagają. Nabieramy doświadczenia, uczymy się seniorskiej piłki. Ona na pewno różni się od tego, czym stykamy się w CLJ – mówi Plewka.
Młody pomocnik podkreśla również, że jego wzorem w Wiśle jest Vullnet Basha. Trudno się dziwić, skoro obaj grają na tej samej pozycji, defensywnego pomocnika. – Vullnet to jest piłkarz, od którego najwięcej mogę się nauczyć. Z mojej strony to byłby grzech, gdybym go nie podpatrywał zarówno na co dzień podczas treningów, jak i w czasie meczów – wyjaśnia Plewka.
Pytany, co jego zdaniem powinien poprawić w pierwszym rzędzie, odpowiada: – Pracuję nad głową. Raz w tygodniu chodzę do psychologa sportowego. Taki ruch trochę podpowiedział mi mój menedżer, ale trochę też sam tego chciałem. Nie pracuję z psychologiem jeszcze tak długo, żeby w pełni obiektywnie móc ocenić, na ile mi to pomaga, ale jakieś pierwsze pozytywne skutki tej współpracy widzę. Na pewno dobrze jest spróbować czegoś takiego, jeśli tylko może to pomóc.