Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła - Lech. Trenerzy i piłkarze komentują mecz

Redakcja
Jak piątkowy mecz Wisły Kraków z Lechem Poznań komentują trenerzy obu drużyn? Co sądzą piłkarze? Odpowiedzi wysłuchał Bartosz Karcz.

Czytaj także: Wisła podarowała bramkę Lechowi [ZDJĘCIA]

Mariusz Rumak, trener Lecha Poznań: Taktyka była prosta - wygrać
- Przyjechaliśmy do Krakowa po trzy punkty i z trzema punktami wyjeżdżamy. Nasza taktyka na to spotkanie była prosta - wygrać. Może nie graliśmy porywającego futbolu, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Wisła w swoim składzie bardzo dobrych zawodników, szczególnie jeśli chodzi o ofensywę. Dlatego chcieliśmy przede wszystkim zamknąć drogę do bramki, a następnie poczekać na błąd rywala, wyprowadzić kontrę i strzelić bramkę. Wiedzieliśmy, że aby nasz plan się powiódł potrzebny będzie łut szczęścia, a zawodnicy muszą się wznieść na wyżyny. Widzieliśmy zatem fenomenalną obronę Jasmina Buricia, za którą należą się mu duże słowa uznania. Liczy się jednak cały zespół i w tym meczu bohaterem był cały Lech Poznań. O wyniku zadecydowała dyscyplina taktyczna i mądrość. Sukcesem jest też pierwsza bramka Szymka Drewniaka w ekstraklasie i udany debiut 17-latka, Karola Linettego, który grał mądrze.

Tomasz Kulawik, trener Wisły Kraków: Nie da się wyciągnąć drużyny z kryzysu w tydzień
- Przegraliśmy na własne życzenie. Rozpoczęliśmy ten mecz bardzo apatycznie i praktycznie nie zagroziliśmy Lechowi, a jeszcze sami sprokurowaliśmy po naszym rzucie rożnym sytuację, po której rywale strzelili gola. Myślę, że piłkarze do tej pory zastanawiają się, co zrobili i do czego to doprowadziło. Lech przecież praktycznie nie stworzył sobie żadnej sytuacji poza tym golem. W pierwszej połowie mecz układał się na remis, ale my sami podarowaliśmy prowadzenie rywalom. Po przerwie nasza gra wyglądała już lepiej, patrząc choćby na sytuacje, które sobie stworzyliśmy. Gdybyśmy je wykorzystali, wszystko skończyłoby się może inaczej. Jeśli chodzi jeszcze o bramkę dla Lecha, to Jan Frederiksen wszedł na boisko z marszu, bez rozgrzewki i pierwsze minuty w jego wykonaniu były bardzo nerwowe. Dopiero gdy się rozgrzał, zaczął grać lepiej. W drugiej połowie prezentował się już znacznie lepiej, włączał się do gry ofensywnej i nie przegrywał już pojedynków. Dlaczego wprowadziłem Jana, a nie np. Chaveza. Mogłem tak zrobić, ale gdyby wszedł Chavez i zawalił dwie bramki, to teraz zastanawialibyśmy się dlaczego nie wszedł Frederiksen. Jan wszedł, bo w tygodniu wyglądał dużo lepiej od Chaveza. Taką decyzję podjąłem, żeby wpuścić Frederiksena na lewą obronę, a Bunozę przesunąć do środka. Nie da się Wisły wyciągnąć z dołka w tydzień. Potrzeba nam czasu. Dużo czasu. Myślę, że druga połowa pokazała, że ta drużyna potrafi grać.

Sergei Pareiko, piłkarz Wisły Kraków: Każdy musi zadać sobie pytanie jak gra…
- Popełniliśmy jeden błąd w obronie, po którym Lech strzelił bramkę. Poza tym rywale praktycznie nam nie zagrozili. My mieliśmy swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Najbardziej boli to, że straciliśmy tak głupią bramkę. Przecież to nie była jakaś świetna akcja Lecha, tylko seria naszych błędów. Nie wiem czy mogłem zrobić przy tym strzale coś więcej. Muszę to zobaczyć jeszcze na powtórkach, ale z mojej perspektywy strzał był precyzyjny. W drugiej połowie mieliśmy swoje okazje. Czarek Wilk trafił w poprzeczkę, a strzał Rafała Boguskiego bardzo dobrze obronił bramkarz. Jesteśmy w takim miejscu, jak widać. Mamy mało punktów i nawet nie ma, co mówić o celach na ten sezon. Teraz każdy musi sobie zadać pytanie, jak gra i znaleźć na nie odpowiedź. Nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość. Trzeba myśleć o kolejnych meczach. Mamy pięć meczów do końca rundy, piętnaście punktów do zdobycia i trzeba zrobić wszystko, żeby tych punktów wywalczyć jak najwięcej.

Cezary Wilk, piłkarz Wisły Kraków: - Sami doprowadziliśmy do takiej sytuacji i sami musimy z niej wyjść

- Jeśli spojrzeć na wynik, to porażka u siebie mówi sama za siebie. Jeśli natomiast chodzi o samą grę w drugiej połowie, to nie było już tak tragicznie. Zepchnęliśmy Lecha do obrony, mieliśmy swoje sytuacje i zabrakło nam kropki nad “i" w postaci bramki. Sam miałem świetną okazję. Nie ma tłumaczenia, z dwóch metrów powinienem trafić do siatki, a nie w poprzeczkę. Nie do pomyślenia są też okoliczności, w jakich straciliśmy gola. Mamy rzut rożny, powinniśmy stworzyć zagrożenie, a tymczasem bramkę strzelają rywale. To boli, bo była to praktycznie jedyna akcja Lecha w całym meczu, po którym było zagrożenie dla naszej bramki. Inna sprawa, że to też jest sztuka stworzyć jedną sytuację, strzelić bramkę, a później skutecznie się obronić. Dlatego gratulacje dla Lecha, a my musimy pracować. Jeśli chodzi o to, że Radek Sobolewski, schodząc z boiska przekazał opaskę kapitana Michałowi Czekajowi, a nie mnie, to nie ma w tym nic sensacyjnego. Spieszyło się nam, Michał był bliżej i to cała tajemnica. Wisła jest teraz w takiej sytuacji, że musi patrzeć z meczu na mecz. Musimy myśleć o kolejnym rywalu. Sami doprowadziliśmy do takiej sytuacji i sami musimy z niej wyjść. Teraz czeka nas kolejny ciężki mecz. Mogę obiecać, że walką nie będziemy odstawać od Korony Kielce. Umiejętności są po naszej stronie i obiecuję, że będzie korzystny rezultat.

Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska