- Z jednej strony trochę szkoda, że jeszcze nie postawiliśmy kropki nad „i”, z drugiej: chyba nie ma nikogo, kto kilka miesięcy temu przewidziałby, że na dwie kolejki przed końcem będziemy mieć 6 punktów przewagi nad __Cracovią II - mówi Janusz Morawski, działacz Wiślan.
Zespół trenera Wojciecha Ankowskiego na starcie rundy rewanżowej miał 5 pkt straty do „Pasów”. One zanotowały jednak kilka wpadek, podczas gdy Wiślanie wiosną odnieśli 11 zwycięstw, raz zremisowali i raz przegrali.
- Ostatnio nie dajemy jednak Cracovii nadziei, na __jej zwycięstwa odpowiadamy tym samym - komentuje Morawski.
Gra toczy się - przypomnijmy - o zapewnienie sobie udziału w barażu o awans. Mistrz grupy krakowsko-oświęcimskiej stoczy go z najlepszą drużyną IV ligi tarnowsko-sądeckiej. W niej dziś również może zostać wyłoniony zwycięzca - prowadząca w tabeli Limanovia (podejmuje borzęcińskiego Sokoła) musi uzyskać wynik nie gorszy niż Barciczanka (która zagra w Bochni z BKS-em).
-__Nikt od nas nie wybiera się do Limanowej, żeby obserwować ten zespół. Skupiamy się na tym, by grać naszą piłkę, a nie na przeciwnikach - podkreśla działacz. - Teraz przed nami mecz z bardzo wymagającym rywalem - dodaje.
Piąta w tabeli Wiślanka wiosną spisuje się świetnie, w tej rundzie więcej punktów od niej zdobyli tylko Wiślanie oraz Hutnik. Ekipa z Grabia w trzech ostatnich, wygranych spotkaniach z zespołami z dołu tabeli, strzeliła 13 goli.
- Z Wiślanką zawsze nam się ciężko grało. Jesienią zremisowaliśmy 2:2, tracąc bramkę w końcówce - wspomina Morawski.
Taki wynik tym razem Wiślanom wystarczy do szczęścia. - Żadnej fety oczywiście nie ma w planie. Szkoda, że drużyna wygrywająca ligę nie może cieszyć się z __awansu - mówi Morawski.