FLESZ - Zima nie odpuszcza
Mariusz Wilczyński ukończył malarstwo i drzeworyt na łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Od 20 lat tworzy autorskie animacje. Jego prace były pokazywane m.in. w nowojorskim Museum of Modern Art, Museu Nacional da República w Brazylii, Tokyo International Forum i w Muzeum Narodowym w Warszawie. „Wilczyński należy do najwybitniejszych obecnie artystów animacji na świecie” – powiedział Joshua Siegel, kurator ds. filmu w tej pierwszej placówce.
Piętnaście lat temu reżyser rozpoczął prace nad swoim pierwszym pełnometrażowym filmem. Postanowił w nim opowiedzieć o krainie swego dzieciństwa – Polsce zawieszonej między Peerelem a krajem odzyskującym wolność. Dlatego fabuła opowieści ma autobiograficzny charakter – choć została poddana poetyckiemu przetworzeniu. W filmie Wilczyński przywołał przede wszystkim swoich rodziców, ale też bohaterów zbiorowej wyobraźni tamtych czasów. W efekcie oglądamy na ekranie serię surrealistycznych obrazów, które układają się w poruszającą opowieść.
- Miałem poczucie winy i dyskomfort w stosunku do bliskich mi osób, które odeszły. Przecież już nie możesz nic po nich poprawić, następuje symboliczny koniec. Wykorzystałem moje magiczne pudełko, czyli animację i odtworzyłem tamten świat. I w ten sposób oczyściłem swoje traumy
– tłumaczy Mariusz Wilczyński w Onecie.
Pokazywany premierowo na Berlinale i wyróżniony na festiwalu w Annency film może również poszczycić się obsadą, jakiej nie miała żadna polska produkcja. Postaciom z animacji Wilczyńskiego głosu użyczyli między innymi Barbara Krafftówna, Andrzej Wajda, Irena Kwiatkowska, Krystyna Janda, Gustaw Holoubek, Anna Dymna, Marek Kondrat, Daniel Olbrychski, Magdalena Cielecka czy Małgorzata Kożuchowska. Wielu z nich autor zdążył nagrać w ostatniej chwili.
Jednym z głównych bohaterów filmu jest muzyka: niezwykle autentyczne i brzmiące niesłychanie współcześnie bluesy Tadeusza Nalepy i jego zespołu Breakout nadają animacji niespieszny, ale hipnotyczny rytm. Głos Nalepy, który był za życia bliskim przyjacielem Wilczyńskiego, rozbrzmiewa tu zresztą nie tylko w piosenkach. „Zabij to i wyjedź z tego miasta”” powstał bowiem także z potrzeby kontynuowania trwającej wiele dekad, a przerwanej przez przedwczesną śmierć muzyka rozmowy.
- W Berlinie zdarzyło się coś niesamowitego. Ludzie z całego świata: Amerykanie, Europejczycy, Azjaci po obejrzeniu filmu podchodzili do mnie i mówili, że jak tylko wrócą do domu to pierwszą rzeczą, jaką zrobią, będzie odwiedzenie starych rodziców. To było zaskakujące i czuję się z tym świetnie
– podkreśla Mariusz Wilczyński w „Vogue”.
- Chcesz zaoszczędzić? Wyjmij te urządzenia z gniazdka
- Budowa S7 w Krakowie pomiędzy Mistrzejowicami i Nową Hutą [WIZUALIZACJE, MAPY]
- Zarobki w wojsku. Tyle zarabiają teraz żołnierze od szeregowego do generała
- Podatek cukrowy 2021 zrujnuje budżet Polaków! Coca-cola na wagę złota. MEMY
- Ciepło, ale oszczędnie. 9 porad, jak obniżyć rachunki za ogrzewanie
