Jednak zima pokrzyżowała plany organizatorów. Ostatecznie trasę trzeba było znacznie skrócić, a metę zorganizować w rejonie Kalatówek.
Na Bieg pod Górę, którą miał być Kasprowy Wierch zgłosiła się rekordowa liczba chętnych. I to nie tylko zakopiańczycy. Na starcie stanęło prawie trzysta osób, a zapisać się chciało dwa razy więcej.
- Tu są ludzie z całej Polski, jak również i ze Słowacji - mówił przed startem Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, które współorganizowało zawody. - To jest impreza otwarta, która przede wszystkim ma popularyzować takie biegi.
Organizatorom plany nieco pokrzyżowała pogoda. Na szlaku na Kasprowy Wierch w wielu miejscach leżą połamane drzewa. Bieg z przeszkodami był niemożliwy.
Zawodnicy trochę żałowali zmiany, choć każdy cieszył się z samego uczestnictwa w biegu. - Biegnę, aby wygrać z samym sobą - tłumaczy Piotr Buczyński z Zakopanego.
Rekord letni na Kalatówki to zaledwie 11 minut. Teraz zaś pierwszy zawodnik na Kalatówkach zameldował się po 14 minutach i 33 sekundach od startu. Pierwszej zawodniczce zajęło to 17 minut i 47 sekund.