Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniane nowohucianki. Recenzja książki "Kobiety Nowej Huty" Katarzyny Kobylarczyk

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
„Spisałam losy kobiet, które zbudowały, wykarmiły i wychowały Nową Hutę, a potem wywalczyły jej wolność. Wciąż tu mieszkają. To moje sąsiadki, nowohucianki. ” - pisze we wstępie do swojego najnowszego reportażu Katarzyna Kobylarczyk.

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Było ich wiele. Jedne z najdalszych zakątków i z pobliskich miast i wiosek, czasem niespełna 15-, 16-letnie, przyjechały budować nowe miasto, nową Polskę, nowe życie - Nową Hutę. Murowały, projektowały nowe miasto i jego jasne budynki, wykonywały i przekraczały normy, przyjmowały porody, uczyły nowohucian jak pić kawę i co oglądać w teatrze.

W historię powstawania Nowej Huty kobiety wpisały się na równi z mężczyznami, jednak w historii Nowej Huty brakuje ich. Symbolami nowej dzielnicy stawali się mężczyźni: najpier murarz Piotr Ożański pierwowzór Mateusza Birkuta z „Człowieka z marmuru”, potem hutnicy, opozycjonista w kraciastej koszuli, zabrakło pierwszych murarek, spawaczek, architektek, aktorek, obrończyń nowohuckiego krzyża.

To im oddaje głos Katarzyna Kobylarczyk. Otrzepuje z pyłu losy nowohuckich kobiet i opowiada historię dzielnicy i Polski widzianą „od zaplecza”. A historia Nowej Huty to opowieść o Polsce w pigułce, a „wygumkowane” kobiety to nie jest specyfika Nowej Huty.

Symboliczną postacią jest brakujących nowohuckich kobiet jest murarka Zofia Włodek, przodownica pracy, nowohucka gwiazda witająca oficjeli, zdobiąca okładki gazet, która nagle znika, nie po niej śladu.

„Nowa Huta, która zaczynała jako miasto młodych mężczyzn, na starość stała się miastem kobiet. Zrozumiałam też, że to one są jej pamięcią. Pamiętają łany zbóż na miejscu bloków, kurz, pył i błoto wielkiej budowy, obietnice raju i siermiężną rzeczywistość, całowanie ścian nowego mieszkania i kolejki po mięso, zamach na pomnik Lenina, ciężką pracę i miłość, huk petard i zapach gazów łzawiących…” - pisze Kobylarczyk.

Tak powstawała Nowa Huta, ale zanim wyrosła ta „młodsza siostra Magnitogorska”, wioski, domy, urodzajne czarnoziemy, wiśniowe sady musiały zamienić się w wielkie pole budowy. Bo to nieprawda, że Nowa Huta wyrosła w szczerym polu. Najpierw są więc kobiety, które straciły domy i gospodarstwa, potem te, które zjeżdżały na wielką budowę, jaką była wówczas Nowa Huta, murowały, szkliły, kreśliły plany. O tych ostatnich Kobylarczyk mówi „awangarda równouprawnienia”, przed nimi niewiele kobiet wykonywało takie zawody.

Katarzyna Kobylarczyk mówi o sobie: nowohucianka, jest dziennikarką związaną w przeszłości z krakowskimi tytułami, autorką książek reporterskich, laureatką Nagrody im. Kapuścińskiego za reportaż „Strup. Hiszpania rozdrapuje rany”. „Kobiety Nowej Huty” to jej najnowsza książka, na rynku wydawniczym zadebiutuje 16 września i z pewnością będzie o niej głośno.

Skrupulatna praca reporterska, przejmujące historie cichych bohaterek widzianych oczyma bliskich, gazetowych nagłówków, zapisów w kronikach filmowych i żmudne tropienie zaginionych nowohuckich bohaterek w archiwach przyniosło znakomity rezultat. „Kobiety Nowej Huty” to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.
Wciągającą opowieść Kobylarczyk czyta się jak najlepszy kryminał.

Katarzyna Kobylarczyk
„Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy”
Wydawnictwo Mando, 2020

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska