25-latek z Warszawy był jedynym Polakiem, który zdołał dojść do ostatniego dnia rywalizacji pięcioboistów podczas III Igrzysk Europejskich. Sytuację startową miał niezłą, bo we wtorkowej rundzie rankingowej w szermierce wygrał 21 z 35 pojedynków, zajmował 7. miejsce. A sobotnie zmagania na parkurze zaczął świetnie.
- W pięcioboju mamy tylko 20 minut na, że tak powiem, zapoznanie się z koniem. Potem musimy wyjechać i wykonać w sumie 12 skoków - przeskoczyć 10 przeszkód, w tym dwie podwójne. Dziś udało się bezbłędnie, jestem bardzo zadowolony - mówił Gutkowski. - Tak naprawdę przed dzisiejszą rywalizacją wiedziałem, że jazda konna będzie kluczowa - celem było, żeby nie zgubić punktów, a udało się wręcz wypracować większą przewagę. No co tu więcej dodać? Pierwsze miejsce w jeździe konnej mówi samo za siebie, świetna sprawa.
Następnie na stadionie nastąpiła tzw. bonusowa runda w szarmierce, po czym pięcioboiści przeszli do pływalni AWF, i tam, w trzech seriach, każdy przepłynął swoje 200 metrów.

Pozostał więc finał finału - laser race, czyli bieg na 3000 m (5 okrążeń po 600 m) z czterema strzelaniami z pistoletu laserowego. Różnice punktowe przełożono na różnice czasowe. Polak startował z szóstej pozycji, zaledwie sześć sekund za liderem. Z szansą na medal, ale też sporą przewagą nad kimś, kto mógłby pozbawić go olimpijskiej kwalifikacji.
- Bieg ze strzelaniem trwa około 10 minut. W trakcie - masa emocji, masa myśli, czy podgonić czy jednak przetrzymać spokojniej i skupić się bardziej na strzelaniu - opowiadał Gutkowski. - Ja chciałem konsekwentnie realizować to, co sobie założyłem: żeby była ta kwalifikacja - to były szczyty marzeń na tych zawodach. Oczywiście, można było dorzucić medal. Nie ma go, ale jeszcze przyjdzie i ja to wiem.

Do Krakowa, by dzielić z nim radość, przyjechali najbliżsi, licznie obecni na zawodach: - Byli rodzice, siostra, brat ze swoją rodziną, m.in. z moją chrześnicą, przyjechał też wujek - brat taty, którego dopiero na trybunach zauważyłem. Bardzo, bardzo fajnie mieć ze sobą tutaj całą rodzinę, która od samego początku, kiedy ruszyłem w sport, wspiera mnie bardzo mocno. Cieszę się, że mogli na własne oczy zobaczyć tę kwalifikację. I myślę, że bardzo dobre zawody z mojej strony. To, że wytrzymałem tę presję, bo nie ukrywam, że była duża - ze względu na to, że była to najważniejsza impreza roku, a różnie w takiej sytuacji bywa. Nie wszyscy są w stanie to wytrzymać - czy to fizycznie, czy mentalnie. A ja się cieszę, bo zrobiłem to.
Mistrzem III Igrzysk Europejskich w pięcioboju nowoczesnym został Włoch Giorgio Malan. Wśród kobiet - w finale bez udziału Polek - triumfowała Alice Sotero, też reprezentantka Włoch.

