Kiedy ostatnio jechała Pani autobusem 304?
Dawno. W listopadzie tamtego roku. Bada pani, czy mam orientację, co tam się dzieje?
Tak. Mogłaby Pani wtedy usłyszeć te wszystkie zduszone przekleństwa, gdy ludzie się tłoczą jak śledzie.
Nie muszę jeździć, żeby to od pasażerów słyszeć. Dzwonią do nas i dzielą się swoimi wrażeniami na temat zmian w rozkładach. Co do linii 304 - jeżdżę tam rzadko, bo mieszkam w Nowej Hucie. Jednak to nie ma znaczenia. O rozkładach i zapełnieniu autobusów wiem od moich pracowników, którzy to sprawdzają. I zapewniam, że zmiany są robione po dokładnych badaniach.
Ale wnioski z tych badań rozmijają się z doświadczeniami pasażerów. Po tym, jak 304 musi jeździć przez Bieżanów, autobusy np. na rondzie Matecznego pękają w szwach.
Po wprowadzeniu linii 522 mam nadzieję, że to jednostkowe przypadki.
Wcale nie. Jeździ tamtędy sporo dziennikarzy i widzą to samo. Mamy przyjąć, że wszyscy się mylą, a badający mają rację?
Nasze badania są obiektywne, mogę je pani pokazać.
Czy pokazują też, że np. na Matecznym ludzie czasem nie mogą wsiąść, bo wóz jest pełny?
Głosy krytyki zawsze się pojawią. Nie sprowadzajmy sprawy do szczegółu. Musieliśmy zrobić cięcia na liniach, bo w tym roku, zgodnie z zaproponowanymi przez Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne stawkami płacilibyśmy więcej za tzw. wozokilometry. I rozumiemy to, bo wzrosła akcyza na paliwo, koszty energii etc. Twardo negocjowaliśmy, chcieliśmy utrzymać tyle samo kursów autobusów i tramwajów w 2010 r.,ile w 2009 r. Ale do końca tamtego roku nie udało nam się wynegocjować dobrej stawki. Negocjując, staraliśmy się zapewnić wszystkim mieszkańcom jednakową jakość usług publicznych.
Chyba nie jednakową, skoro na jednych liniach pasażerowie mogą wsiąść do autobusu, a na innych nie.
Rzeczywiście, pasażerowie skarżą się na ścisk w 304 na Matecznym. Dlatego od jutra nasi kontrolerzy będą tam jeździć z kamerami, by sprawdzić, czy problem jest aż tak dokuczliwy. Filmy pokażemy na naszych stronach internetowych.
A gdy będę musiała czekać na następny autobus, bo nie uda mi się wsiąść, i sfilmuję to, czy wtedy zwrócicie mi za bilet jak w PKP? Albo chociaż postawicie taksówkę?
Wolne żarty.
Taka sama sytuacja jest na linii 129. To jedyne połączenie z akademików Politechniki na uczelnię. Na Prądniku po 9 rano trudno się do niego wcisnąć. I część ludzi zostaje na przystanku.
Rozmawiałam o tym z rektorem uczelni.
Udało się coś załatwić?
Chcielibyśmy, ale nie mamy na to pieniędzy. Czy mając określoną pulę, zje pani tylko śniadanie, a potem cały dzień nic? Nie. Rozłoży sobie pani tę kasę na małe posiłki w ciągu dnia. I my tak robimy.
Urzędnik ZIKiT radził studentom Politechniki, że skoro nie mogą się dostać do autobusu, niech wstają wcześniej. Ale to chyba nie jest oficjalne stanowisko firmy.
Opisane sytuacje w autobusach 304 lub 129 zdarzają się również na innych liniach. Nie unikniemy tego. Mamy tyle pieniędzy ile mamy. I nie mogę faworyzować jednych kosztem drugich.
To co, powiemy pasażerom - autobusy będą zapchane, bo nie mamy pieniędzy?
Powtarzam, chcemy zachować wszystkie dotychczasowe linie i przejazdy. Poza tym, wszędzie tak czasem bywa, że nie można wsiąść do autobusu. Mówienie czegoś przeciwnego to demagogia.
Wini Pani za te cięcia MPK?
Nie, ja ich nawet rozumiem. Mają swoje racje, tak samo jak i my. Są spółką i kalkulują koszty. A cięcia zrobiliśmy, powtarzam, po badaniach prowadzonych w ubiegłym i w 2008 roku.
Ile kosztowały badania, które nakazały skrócić linię 502, tak by dojeżdżała nie do Bieżanowa, tylko pod hotel Cracovia?
To nie badania nakazały skrócić linię 502, ale względy finansowe. A kompleksowe badania przeprowadzone w ubiegłym roku kosztowały 400 tys. złotych.
Po co je robić? Przecież to w oparciu o nie od 1 stycznia skrócono linię 502 , bo mówiono pasażerom, że na linii Cracovia - Bieżanów jest mniej ludzi. Po trzech tygodniach i protestach, połączenie znowu uruchomiono, pod numerem 522. Czy badania nie były wyrzucaniem pieniędzy?
502 chcieliśmy zachować od początku. Skróciliśmy ją, bo na tej trasie jeździł również autobus 304. Wiedzieliśmy, że skrócenie trasy będzie się wiązać z protestami i komentarze nie będą dla nas miłe. Ale skorygowaliśmy to i wprowadziliśmy autobus 522, trochę również w wyniku protestów. Ale głównie dlatego, że udało nam się wynegocjować na to pieniądze.
Więc dlaczego mówiono pasażerom, że się nie da, a niedługo potem - że to możliwe. Po co te eksperymenty?
Udało nam się dodać linię 522 natychmiast po wynegocjowaniu z MPK zachowania stawek z 2009 r. Ruszyła 11 stycznia.
Nie można było dwa tygodnie wcześniej, bez całego zamieszania?
Nie. Gdyby się dało, to byśmy nic nie zmieniali.
Ta historia uczy pasażerów jednego - jeśli nie tupniesz nogą, nie będziesz miał linii. Nie obawia się Pani lepperyzacji krakowskich pasażerów?
Martwi mnie to, ale inaczej się nie dało. To był zbieg okoliczności, że w tym samym czasie negocjowaliśmy stawki z przewoźnikami.
To w takim razie na kolejne negocjacje czekają pasażerowie 304.
Jakie negocjacje?
Takie, żeby mogli jeździć do Wieliczki szybko, bez wprowadzonych niedawno zmian, które powodują, że wóz przepycha się przez Bieżanow przez 15 minut.
Przez Bieżanów autobus jedzie 3-6 minut.
W godzinach szczytu - kwadrans. Czy to się zmieni?
Dyskutowaliśmy o tym z radnymi. Ale zlikwidowanie trasy przez Bieżanów spowoduje, że mieszkańcy ul. Aleksandry i Mała Góra nie będą mieli czym dojechać do miasta. To również na ich wniosek zmieniliśmy trasę 304. Dlaczego mamy słuchać innych, a ich nie?
Można zadowolić jednych i drugich.
Proszę mi wierzyć, że nigdy nie da się zadowolić wszystkich.
Łatwo tak mówić. Przecież chodzi o to, żeby się starać.
Ależ my się staramy!
To dlaczego naraziliście ludzi na koszty, bo przez skróconą trasę 502 muszą się przesiadać i płacić za dwa bilety po 2,50 zł?
Niestety, nic na to nie możemy poradzić. Można jednak wykupić bilet godzinny za 3,10 zł. Ale twierdzenie, że na tym chcieliśmy zarobić, to gruba przesada.
Kiedy niepełnosprawni będą mogli normalnie jeździć Kapelanką i na Bieżanow Nowy? Kiedy załatwicie tę fuszerkę? Perony przy remoncie ulic Kapelanka - Monte Cassino były specjalnie zrobione po to, by jeździły tamtędy bombardiery z wysuwanymi platformami dla inwalidów. Tymczasem są one za wysokie.
To był błąd w projekcie, błędne dane przekazał pracownik MPK. Pamiętamy o tych peronach, jednak zmienić będziemy mogli je dopiero w październiku tego roku. Remont był robiony za pieniądze Unii. Przepisy mówią, że wszelkie zmiany takich projektów można robić dopiero po pięciu latach. Te pięć lat mija w październiku tego roku. Zrobimy to, bo koszty nie są wielkie, a potrzeba duża.
A co z Bieżanowem? Jeździ tam tylko tramwaj 51, a warunki techniczne są by było ich więcej.
Nie ma tyle bombardierów, żeby je tam wysłać. Trzeba by było zabrać je z którejś linii. I znowu będą protesty. Liczymy na zakup kolejnych takich tramwajów przez MPK. O ile wiem, przedsiębiorstwo ma to w planach. Zresztą, na tabor nie mamy się co skarżyć. Mamy jeden z najlepszych w Polsce. Proszę zobaczyć jakie tramwaje jeżdżą np. po Wrocławiu.
A przywrócicie kursy tramwaju nr 14 co 10 minut, jak w ubiegłym roku?
Nie. Nie mamy na razie pieniędzy.
Na więcej autobusów 129 też szans nie ma?
Już mówiłam. Na razie nie.
Nie boi się Pani zemsty ekologów?
Nie. Dlaczego?
Przez te wszystkie zmiany ludzie się do aut przesiądą.
Nie sądzę. Generalnie, promujemy komunikację zbiorową i to całkiem nieźle, skoro jest oceniana jako najlepsza w Polsce, a w rankingu metropolii światowych jako 9.
To przejedzie się Pani ze mną 304? Sprawdzimy, czy wejdziemy do autobusu w godzinie szczytu...
Jak najbardziej - nawet z kamerą.