https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Złodziej z cmentarza parafialnego w Gorlicach został zdemaskowany. Uchwyciła go kamera zamontowana przez właściciela grobowca

Agnieszka Nigbor-Chmura
Mężczyzna został uchwycony wczoraj około godziny 17 na gorącym uczynku przez kamerę. Wyciągał ze zniczy wkład po wkładzie, a potem je  zapakował i zabrał ze sobą
Mężczyzna został uchwycony wczoraj około godziny 17 na gorącym uczynku przez kamerę. Wyciągał ze zniczy wkład po wkładzie, a potem je zapakował i zabrał ze sobą archiwum Czytelnika
Cztery miesiące poświęcił właściciel jednego z grobów na terenie Cmentarza Parafialnego w Gorlicach na próby schwytania na gorącym uczynku człowieka, który niczym cmentarna hiena systematycznie okradał grób jego bliskich. Wczoraj około godziny 17 fotokomórka, którą zamontował w pobliżu grobowca, uchwyciła złodzieja. Jeśli ten do piątku 19 stycznia dobrowolnie nie zgłosi się do poszkodowanej rodziny, by zadośćuczynić za swoje postępowanie, sprawa razem z nagraniami zostanie przekazana policji.

Wszystko zaczęło się w październiku, jeszcze przed Wszystkimi Świętymi. Z grobu bliskich mieszkańca Gorlic zaczęły znikać wkłady. Złodziej nie kradł całych zniczy, a tylko systematycznie wybierał ich zawartość.

- Zdarzało się, że żona przed godziną 8 zapalała kilka wkładów na grobie swojego ojca, a już po południu, gdy mogiłę odwiedzała jej siostra, nie było po nich ani śladu i tak od października do wczoraj - mówi pan Andrzej.

Rozgoryczona i zdesperowana rodzina postanowiła urządzić na złodzieja zasadzkę. Padło na głowę rodziny.

- Przez dwa tygodnie, codziennie od godziny 17 nawet do północy przesiadywałem w sąsiedztwie grobu, tak by dobrze go widzieć, ale żebym sam był niewidoczny dla potencjalnego złodzieja. Mój trud poszedł jednak na marne. Choć w tym czasie wkłady zniczy ginęły z taką samą częstotliwością, jak wcześniej, gdy zasadzałem się na złodzieja, nigdy się tam nie pojawił - tłumaczy mężczyzna.

Doszło do tego, że zdesperowany "stróż prawa" kradzieże zgłaszał na policję i do straży miejskiej. W końcu postanowił skorzystać z urządzenia - prostej fotokomórki, usytuowanej w taki sposób, by uchwycić złodzieja. Choć na początku wydawało się, że cmentarna hiena jest dość ostrożna i jakby omija kadr obiektywu kamery, wczoraj zasadzka się udała.

- Około godz. 17 do grobu przyszedł starszy mężczyzna, ubrany w jasną kurtkę i czapkę. Na twarzy miał wyraźny, ale krótki zarost. Na nagraniu zobaczyliśmy jak na dłoni, jak otwiera znicz po zniczu, wyciąga z niego płonące wkłady i zabiera je ze sobą - tłumaczy mężczyzna.

Rodzina, której grób był okradany od października minionego roku, policzyła, że w tym czasie ktoś zabrał z grobowca około 150 wkładów, a ich wartość przekroczyła już 800 złotych. To oznacza, że szkodliwość popełnionych przez cmentarną hienę czynów wcale nie jest taka mała, a sprawa zgłoszona na policję nie będzie kwalifikowana jako wykroczenie, a przestępstwo z art. 278 Kodeksu Karnego, za co grozi od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności.

Rodzina, choć wykazała się ogromną desperacją w próbie ujęcia złodzieja, daje mu szansę na rekompensatę. Jeśli osoba ze zdjęcia dobrowolnie zgłosi się do rodziny pod numer telefonu 798 435 823, lub do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach - 47 834 42 15, przyzna do winy i naprawi wyrządzone szkody, może liczyć na mniejsze konsekwencje. Jeśli tego nie zrobi, a rodzina za datę graniczną wyznaczyła tutaj piątek 19 stycznia, sprawa razem z nagraniami, czyli materiałem dowodowych zostanie złożona na policję.

Należy się spodziewać, że osób poszkodowanych jest znacznie więcej. Nie bez kozery na wielu grobach na cmentarzu parafialnym w Gorlicach widnieją tak zwane napisy - straszaki "Obiekt monitorowany" albo "Nie kradnij". Doskonale wie o tym Zofia, która grób męża odwiedza co najmniej raz w tygodniu.

- Znikanie wkładów zniczy to norma. Złodziej przychodzi, wyciąga wkład, nadpaloną, płynną jego część wylewa obok grobu, a resztę zabiera - opowiada kobieta. - Przed Bożym Narodzeniem na grobowcu postawiłam sztuczną wiązankę kwiatów za 60 zł. Zniknęła w ciągu kilku dni. Z sąsiedniego grobu w tym samym czasie ktoś zabrał z kolei bukiet z wazonu - żali się kobieta.

Janusz Kuś, gospodarz cmentarza parafialnego w Gorlicach mówi, że kradzieże to częsty proceder na tej ponad 200-letniej gorlickiej nekropolii.

- Właściciele grobów zgłaszają bardzo dużo kradzieży. Te nasilają się w miejscach świeżych pochówków, gdzie przez pewien czas po pogrzebie stale świecą się tam nowe znicze, przynoszone są świeże kwiaty - mówi gospodarz. - Są też inne sytuacje. Złodzieje obserwują i doskonale wiedzą, na których grobach systematycznie zapalane są znicze i do tych miejsc wracają - tłumaczy Janusz Kuś.

Cmentarz parafialny w Gorlicach, zresztą tak samo jak każdy w regionie nie ma systemu monitoringu. W przypadku tego zarządzanego przez parafię Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorlicach nie ma możliwości, by zainstalować taki, który byłby skuteczny. Inną kwestią jest utrzymanie, obsługa i odszukiwania nagrań, które mogłyby zdemaskować złodziei. Gorlicki cmentarz parafialny to przecież trzy hektary gruntu, na którym jest 5000 miejsc grzebalnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 14

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska