Wszystko zaczęło się w październiku, jeszcze przed Wszystkimi Świętymi. Z grobu bliskich mieszkańca Gorlic zaczęły znikać wkłady. Złodziej nie kradł całych zniczy, a tylko systematycznie wybierał ich zawartość.
- Zdarzało się, że żona przed godziną 8 zapalała kilka wkładów na grobie swojego ojca, a już po południu, gdy mogiłę odwiedzała jej siostra, nie było po nich ani śladu i tak od października do wczoraj - mówi pan Andrzej.
Rozgoryczona i zdesperowana rodzina postanowiła urządzić na złodzieja zasadzkę. Padło na głowę rodziny.
- Przez dwa tygodnie, codziennie od godziny 17 nawet do północy przesiadywałem w sąsiedztwie grobu, tak by dobrze go widzieć, ale żebym sam był niewidoczny dla potencjalnego złodzieja. Mój trud poszedł jednak na marne. Choć w tym czasie wkłady zniczy ginęły z taką samą częstotliwością, jak wcześniej, gdy zasadzałem się na złodzieja, nigdy się tam nie pojawił - tłumaczy mężczyzna.
Doszło do tego, że zdesperowany "stróż prawa" kradzieże zgłaszał na policję i do straży miejskiej. W końcu postanowił skorzystać z urządzenia - prostej fotokomórki, usytuowanej w taki sposób, by uchwycić złodzieja. Choć na początku wydawało się, że cmentarna hiena jest dość ostrożna i jakby omija kadr obiektywu kamery, wczoraj zasadzka się udała.
- Około godz. 17 do grobu przyszedł starszy mężczyzna, ubrany w jasną kurtkę i czapkę. Na twarzy miał wyraźny, ale krótki zarost. Na nagraniu zobaczyliśmy jak na dłoni, jak otwiera znicz po zniczu, wyciąga z niego płonące wkłady i zabiera je ze sobą - tłumaczy mężczyzna.
Rodzina, której grób był okradany od października minionego roku, policzyła, że w tym czasie ktoś zabrał z grobowca około 150 wkładów, a ich wartość przekroczyła już 800 złotych. To oznacza, że szkodliwość popełnionych przez cmentarną hienę czynów wcale nie jest taka mała, a sprawa zgłoszona na policję nie będzie kwalifikowana jako wykroczenie, a przestępstwo z art. 278 Kodeksu Karnego, za co grozi od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności.
Rodzina, choć wykazała się ogromną desperacją w próbie ujęcia złodzieja, daje mu szansę na rekompensatę. Jeśli osoba ze zdjęcia dobrowolnie zgłosi się do rodziny pod numer telefonu 798 435 823, lub do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach - 47 834 42 15, przyzna do winy i naprawi wyrządzone szkody, może liczyć na mniejsze konsekwencje. Jeśli tego nie zrobi, a rodzina za datę graniczną wyznaczyła tutaj piątek 19 stycznia, sprawa razem z nagraniami, czyli materiałem dowodowych zostanie złożona na policję.
Należy się spodziewać, że osób poszkodowanych jest znacznie więcej. Nie bez kozery na wielu grobach na cmentarzu parafialnym w Gorlicach widnieją tak zwane napisy - straszaki "Obiekt monitorowany" albo "Nie kradnij". Doskonale wie o tym Zofia, która grób męża odwiedza co najmniej raz w tygodniu.
- Znikanie wkładów zniczy to norma. Złodziej przychodzi, wyciąga wkład, nadpaloną, płynną jego część wylewa obok grobu, a resztę zabiera - opowiada kobieta. - Przed Bożym Narodzeniem na grobowcu postawiłam sztuczną wiązankę kwiatów za 60 zł. Zniknęła w ciągu kilku dni. Z sąsiedniego grobu w tym samym czasie ktoś zabrał z kolei bukiet z wazonu - żali się kobieta.
Janusz Kuś, gospodarz cmentarza parafialnego w Gorlicach mówi, że kradzieże to częsty proceder na tej ponad 200-letniej gorlickiej nekropolii.
- Właściciele grobów zgłaszają bardzo dużo kradzieży. Te nasilają się w miejscach świeżych pochówków, gdzie przez pewien czas po pogrzebie stale świecą się tam nowe znicze, przynoszone są świeże kwiaty - mówi gospodarz. - Są też inne sytuacje. Złodzieje obserwują i doskonale wiedzą, na których grobach systematycznie zapalane są znicze i do tych miejsc wracają - tłumaczy Janusz Kuś.
Cmentarz parafialny w Gorlicach, zresztą tak samo jak każdy w regionie nie ma systemu monitoringu. W przypadku tego zarządzanego przez parafię Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorlicach nie ma możliwości, by zainstalować taki, który byłby skuteczny. Inną kwestią jest utrzymanie, obsługa i odszukiwania nagrań, które mogłyby zdemaskować złodziei. Gorlicki cmentarz parafialny to przecież trzy hektary gruntu, na którym jest 5000 miejsc grzebalnych.
