https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miał być wielki plan dla zieleni. Majchrowski widzi go w... koszu

Bartosz Dybała
Wojciech Matusik / Polska Press
Protestujący odnieśli sukces: prezydent Krakowa zastanawia się nad ograniczeniem planu, który ma chronić zieleń m.in. na obrzeżach.

**

Ład przestrzenny, którego nikt nie widział [KOMENTARZ]

**

Prezydent Jacek Majchrowski uległ presji mieszkańców, protestujących przeciwko projektowi planu ochronnego dla 215 terenów zielonych, czyli łącznie ponad 3,3 tys. hektarów. Tego samego dnia, gdy ogłosił, że znów będzie ubiegał się o reelekcję, wystąpił w debacie Radia Kraków, podczas której z jego ust padły słowa, których mało kto się spodziewał.

- Ja w tej chwili po tych wszystkich dyskusjach, jakie się toczyły, zastanawiam się nad tym, czy tego planu nie wycofać i nie wprowadzić potem w ograniczonym zakresie - stwierdził.

Jak dodał, obawia się, że gdyby plan został uchwalony, obecne protesty ostatecznie skończyłyby się pozwami przeciwko gminie i wieloma sprawami sądowymi. Co zresztą protestujący zapowiadali we wnioskach z uwagami do projektu planu, który jest oczkiem w głowie wiceprezydent ds. rozwoju Elżbiety Koterby.

I choć co do zasady popierają go m.in. ekolodzy, to od początku wzbudza kontrowersje, głównie wśród krakowian z obrzeży miasta, którzy mają tam swoje działki. Zarzucają urzędnikom, że tworzą plan kosztem ich własności i pozbawiają możliwości budowania domów dla siebie czy swoich dzieci.

Zagrywka przedwyborcza?

Projekt planu został już nawet wyłożony do publicznego wglądu, a do 25 maja można jeszcze składać do niego uwagi. Tym bardziej zapowiedź prezydenta może dziwić.

- Idą wybory. Władze miasta czują, że opór społeczny wobec tego planu jest duży, a przy urnie może liczyć się każdy głos. To zapewne główny powód takiej zapowiedzi - twierdzi radny miejski Włodzimierz Pietrus (PiS). Od początku mówił, że plan trzeba podzielić na kilka mniejszych. - Jeśli zostałby uchwalony w tym kształcie, łatwiej byłoby go uchylić w sądzie. Nasz głos nie został jednak wzięty pod uwagę. Gdy mówiliśmy, że należy go podzielić, słyszeliśmy absurdalne głosy, że jesteśmy w zmowie z deweloperami - twierdzi Pietrus.

Zapowiedź dziwi też Grzegorza Stawowego, radnego miejskiego z PO. - Przez ostatnie dwa lata pani prezydent Koterba mówiła o tym, jaki ten plan jest ważny, pilny i niepodlegający negocjacjom. Przypomnę, że w radzie miasta proponowaliśmy poprawkę, aby ten plan podzielić na dwie lub nawet cztery części, żeby w razie problemów formalnych lub dużych protestów w jednym obszarze, udało się plan uchwalić dla innych - twierdzi Stawowy.

Jego zdaniem, jeśli zapowiedź stanie się faktem i dojdzie do zmiany granic planu, oznacza to przystąpienie do jego sporządzenia od nowa. Jeżeli tak będzie, uchwalenie planu się opóźni, a to oznacza, że kolejne tereny, które mają być chronione, mogą zostać zabudowane. Plan już teraz się wykrusza. De facto wypadł już z niego na przykład obszar przy ulicy Żywieckiej i Szczerbińskiego, który był naturalnym łącznikiem między południową i północną częścią Lasu Borkowskiego, gdzie budowane są bloki.

Miliardowe odszkodowania

Chcieliśmy się dowiedzieć, w jakim zakresie plan miałby zostać ograniczony i jaka czeka go przyszłość. Do zamknięcia tego numeru „Dziennika Polskiego” nie uzyskaliśmy odpowiedzi od urzędników. Biorąc pod uwagę to, co w debacie w Radiu Kraków mówił prezydent, można przypuszczać, że wziął pod uwagę m.in. potencjalne odszkodowania, o które walkę - już na obecnym etapie prac nad planem - zapowiadali mieszkańcy i stąd jego decyzja.

Jak mówił na łamach „Dziennika Polskiego” Włodzimierz Pietrus, negatywnych rozstrzygnięć na rzecz miasta można spodziewać się wtedy, gdy właściciel działki udokumentuje w jakiś sposób, że jego nieruchomość miała przeznaczenie budowlane, a teraz wprowadza mu się tam zieleń.

Z roszczeniami odszkodowawczymi urzędnicy zmagają się już teraz przy okazji innych planów miejscowych, obejmujących zdecydowanie mniejsze, kilkudziesięciohektarowe obszary miasta. Właściciele działek domagają się odszkodowań m.in. wtedy, gdy w planie, po ich gruncie, została poprowadzona np. droga publiczna. W ubiegłym roku do urzędu wpłynęło co prawda tylko 20 roszczeń, ale w jednym z nich zażądano aż... 11 mln zł!

A chodzi o działkę przy ulicy Wileńskiej, która nie ma nawet hektara. W tym przypadku urząd uznał roszczenie za bezzasadne i odszkodowania nie wypłacił, jednak już w innym musiał to zrobić, co kosztowało ponad 4 mln zł.

Skalę problemu, z którym musi zmagać się m.in. krakowski magistrat, pokazuje raport o finansowych skutkach planowania przestrzennego, który w 2015 r. stworzyli Andrzej Olbrysz oraz Igor Zachariasz z Instytutu Badań i Ekspertyz Samorządowych z Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

- Przebadaliśmy wszystkie gminy w Polsce. Przejrzałem prawie 32 tys. planów zagospodarowania przestrzennego, uchwalonych do końca 2012 r. Wyliczyliśmy, że wtedy nieewidencjonowany dług publiczny samorządów z tytułu obligatoryjnego wykupu gruntów pod drogi gminne w wyniku uchwalenia tych planów wynosił ponad 90 mld zł! - twierdzi Olbrysz.

Jak tłumaczy, roszczenie odszkodowawcze następuje w momencie, gdy właściciel dokonuje podziału geodezyjnego swojej nieruchomości. - Wraz z decyzją podziałową, fragment jego działki, który w planie jest przeznaczony np. pod drogę publiczną, przejmuje z urzędu gmina. I za niego musi wypłacić odszkodowanie.

Oczywiście nie jest tak, że właściciele od razu bądź w ciągu roku po uchwaleniu planu przekształcają swoje działki. Niektórzy nie robią tego w ogóle. Nie zmienia to faktu, że jest to przerażająca kwota. A chodzi tutaj o same drogi - mówi Olbrysz. Bo przecież działkę gmina może przejąć też np. pod zieleń, jak właśnie jest w przypadku wielkiego planu, który teraz władze Krakowa mogą zmodyfikować.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Gazeta Krakowska

WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 33

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mieszkaniec
Miszczu, pokrętnie to myślą ci wszyscy właściciele ziem, jak tu se zbudować tam gdzie nigdy nie było można - w polu ziemniaków. Bez planu to zawsze można coś zakombinować, a z planem zagospodarowania to niestety klops :-D
C
Chaos_w_krk
Otworze wam trochę oczy. Wykup i ochrona zieleni to powinien być PRIORYTET . Dlaczego ? Czym oddychacie? Syfem i rakiem !!! Dzieci chorują przewlekle i maja astmę. Dlaczego ? Bo oddychają syfem który wisi każdego dnia. TY też to robisz!

Czy kasa produkuje tlen ? Czy drogi samochód i luksusowa posiadłość produkuje tlen ? Czy już jak się nachapiecie, nażrecie ta forsa i luksusem i zniszczyći zieleń to czym będziecie oddychać ? Cygarem jak prezydent czy złota klamka z kibla ???

Ludzie o czym tu mowa. Juz naszym dzieciom funduje my piekło i szpitale a następnym pokoleniom zostawimy spalona i zabetonowana zieleń.

Tu walka nie jest o stołek czy forsę ale walka o życie i czyste powietrze ! Wszyscy powinniśmy się zebrać w kupę i strajkowac pod UMK albo domem pana Jacka.
m
michał
Gibała który promuje się na ekologa a jest żądnym władzy politykiem, który zdradził kolegów z PO przechodząc do Palikociarni. Jak dojedzie do Władzy to zabuduje Kraków jeszcze bardziej niż Majchrowski. Z daleka od takich typów.
PS On nawet nie wie co chroni !! Nie zna Miasta. Protestuje byle by protestować a nóż dostanie pare głosów.
k
kierownik nocnej zmiany
Dobra decyzja, lepszy Kraków, najlepszy prezydent na kolejne 5 lat!
M
Monika
Tylko żeby ją wykupić trzeba mieć za co, a budżet miasta raczej nie jest z gumy. A tak w ogóle to tego typu plany na całym świecie tworzy się latami bo trzeba w nich połączyć dobro wielu stron - mieszkańców, właścicieli gruntów, planów infrastrukturalnych - które trzeba przewidzieć na kilkadziesiąt lat do przodu. Jeśli miałbyś jakiekolwiek pojęcie o tworzeniu takich planów to wiedziałbyś że Kraków jest pokryty planem już w około 50% i a jeszcze kilka lat temu było to zaledwie kilka procent. Tak więc idzie to w tym momencie na prawdę sprawnie.
m
mistrz
a co Cie obchodzi co on zrobi ze swoja własnością, ty tez podzielisz sie częścią swojego portfela. coż to za pokrętne myślenie rodem z poprzedniej epoki
o
olo
Do kosza to się nie plan nadaje, ale Jacek. Mam nadzieję, że do wyborów pójdzie ktoś więcej niż tylko rozbudowana administracja magistratu i dokonany zostanie mądry wybór
m
mieszkaniec
pole kapusty było i według tego planu będzie polem kapusty. Plan dotyczy terenów które wg studium są nieinwestycyjne.
m
mieszkaniec obrzeży
przecież tu chodzi o tereny rolne, na których nie można było budować. Po co uzbraja działkę rolną?mówienie o zabezpieczeniu dzieci i wnuków to jest bzdura! Sprzeda ja deweloperowi, który na terenie bez planu zrobi rząd szeregowek jednorodzinnych ...
p
prawda
100% PRAWDA!!!!!!!
m
maria
jakoś mnie to nie dziwi przed wyborami,po wyborach znowu będą robić co chcą
J
Janina Burek
Ten plan to kolejny skok na kase tej ekipy. Zawłaszczenie prywatnych terenów na tereny zielone na obrzezach miasta realizowane "bezkosztowo" pozwala na utrzymanie wymaganego wskaznika proporcji terenów zielonych i zabudowanych w miescie. W zwiazku z tym mozna sprzedawac i zabudowywac kolejne tereny zielone w centrum miasta tam gdzie tereny zielone sa potrzebne najwiekszej ilosci mieszkanców .
Proszę nie liczyc na wstep i rekreacyjne korzystanie np z prywatnego pola kapusty na Wolicy które staje sie teraz krakowskim terenem zielonym. to 15 km od centrum .
Zielen jest potrzebna w centrum Krakowa. Tam bedzie słuzyc mieszkancom.
A zielen w centrum Krakowa bedzie dalej betonowana
Dlatego plan nie powinien byc realizowany
p
podglądacz
Aktualnie to kandydat bez kandydowania. Skoro przedsiębiorca to lubi zieleń. Banknotów. Lubi też... wszyscy (zainteresowani losem miasta) wiedzą co i dlatego przegra z kretesem.
C
Czarexx22
Zieleń i Majchrowski to jak woda i ogień
Z
Zabudowa parku lotników
nie mowiac o innych miejscach jednak aktualna, bo ten do kosza dotyczyl perferii
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska