- No cóż, ciężko to skomentować... Bo to drugie spotkanie z rzędu, w którym prowadzimy 3:0 i przegrywamy spotkanie. To pokazuje, jak dobrze pracujemy. Może ktoś powie, że to jest śmieszne, co mówię, ale ja wierzę w ten zespół, wierzę w nasze przygotowania. Jesteśmy dobrze do przeciwnika ustosunkowani, realizujemy (plan, założenia - przyp. boch), w pewnym momencie dostajemy "gonga", no i odzywa się tu mental, mental tego zespołu - zaczął swój pomeczowy komentarz szkoleniowiec Hutnika.
I kontynuował:
- Trudno nam teraz znaleźć takiego szefa, próbowałem zmienić kapitana i stał się nim Budziński. Myślałem, że to będzie mocny aspekt i wpłynie na tę drużynę. Myślę, że wpłynęło, bo sama gra i zespołu i Budzińskiego poszła też do przodu. Wygrywaliśmy 3:0 z bardzo dobrą drużyną, budowaną od dwóch-trzech lat, i to było widać w jakości. My staraliśmy się natomiast zniwelować pewne atuty rywala i tak się działo.
Straciliśmy pierwszego gola – i było to, co w meczu z Lechem II: głowy na dół. Nie widziałem w zespole takiego przywódcy, i to mnie martwi. Ktoś powie: zmiany. No, mamy zmienników, natomiast głównie to jest młodzież, i ta młodzież też musi wyciągać z tego lekcje i się uczyć. Myślę, że na dzień dzisiejszy nie mają takiej głowy, by podnosić w takich spotkaniach te trudy, i z tym musimy walczyć.
My się nie poddajemy, ja się nie poddaję, bo ja wiem, ile tu pracy wkładam, ile ci zawodnicy.
Ja wiem, że to jest ewenement, w dwóch spotkaniach (porażka mimo prowadzenia 3:0 - przyp. boch), ale my tak naprawdę musimy sami z tego wyjść i pokazać, że jesteśmy w stanie zdobywać punkty i piąć się w tabeli w górę.
Zapytaliśmy trenera - jak wyobraża sobie podniesienie zespolu po dwóch meczach przegranych w takich samych okolicznościach. Bartłomiej Bobla odparł:
- Ja mówię: my musimy wierzyć w to, co robimy, jak pracujemy, No, głowa, głowa, głowa… My musimy się od pewnych rzeczy odciąć. Pewne rzeczy też nam nie pomagają, zakulisowe. Nie chcę o tym mówić, zostaje to w szatni, to już jest od dłuższego czasu, natomiast teraz gdzieś się to nawarstwiło i to widać. Ja rozmawiam z zawodnikami i gdzieś to buzuje w głowach i to nie pomaga.
Natomiast nie mam zamiaru opuszczać tego, bo ja wiem, jak było, kiedy tu przychodziłem i wiem, z jakiego marazmu żeśmy wyszli. I na pewno nie poddajemy się.
