– Z punktu widzenia kibica ten mecz spełnił oczekiwania – mówi Dariusz Wdowczyk – Było sporo dramaturgii, emocji, sytuacji pod obiema bramkami. Pierwsza połowa należała do nas i mieliśmy ten mecz pod kontrolą. W drugiej części oddaliśmy inicjatywę, straciliśmy dwie bramki, a Wisła Płock była groźniejsza i mogła prowadzić. Powiem jednak szczerze, że bylibyśmy frajerami, gdybyśmy przegrali. Uśmiechnęło się do nas szczęście, którego brakowało nam w wielu poprzednich spotkaniach. Szczęście w osobie Patryka Małeckiego, autora pięknej bramki. Bardzo się cieszymy z tych trzech punktów, które możemy zabrać do Krakowa i dzięki temu w przerwie na reprezentację będziemy mogli się spokojnie przygotowywać do kolejnych spotkań. Wisła Płock to naprawdę bardzo trudny przeciwnik i nie bez przyczyny ma tyle punktów, ile ma.
Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, zapytany czy uczulał piłkarzy na pierwsze minuty po zmianie stron, odparł: – Powinniśmy bardziej kontrolować to, co działo się na boisku, a ten bramki, które straciliśmy wynikały z błędów moich piłkarzy. Dlatego jestem zadowolony z wyniku, ale z gry nie. Za łatwo pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry. 2:0 to jest żaden wynik. W takiej sytuacji trzeba strzelić trzecią bramkę, żeby zamknąć sprawę, a my tego nie zrobiliśmy. Nakręcaliśmy tylko przeciwnika, oddając mu piłkę. Powinniśmy brać większą odpowiedzialność za to, co dzieje się na boisku.
Wdowczyk, był również pytany o zmiany dwóch bocznych obrońców, Adama Mójty i Bobana Jovicia. – Jedynym powodem tych zmian było to, że obaj mieli na koncie żółte kartki, a sporo było fauli i nie chcieliśmy ryzykować gry w osłabieniu.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków