Dynamo Kursk – Wisła Can-Pack Kraków 96:59 (25:20, 27:10, 19:14, 25:15)
Dynamo: Ogwumike 21, McCoughtry 15, Prince 7, Ciak 6, Cruz 4 - Lewczenko 14, Wadiejewa 10, Kiriłowa 8 (2x3), Doroszewa 4, Widmer 4, Miedwiediewa 3 (1x3), Logunowa 0.
Wisła: Ygueravide 19 (2x3), Morrison 18, Simmons 7 (1x3), Ben Abdelkader 4, Kobryn 3 – Szott-Hejmej 8.
W 8. kolejce Euroligi osłabiona kadrowo ekipa mistrza Polski musiała zmierzyć się z wyśmienitymi koszykarkami rosyjskiego potentata. Krakowianki udały się do Kurska bez Olivii Szumełdy-Krzyckiej, która nie dostała rosyjskiej wizy oraz bez nowej zawodniczki Vanessy Gidden. Kontuzjowana jest też Małgorzata Misiuk. W tej sytuacji na ławce musiała usiąść Claudia Pop, która z podwodów zdrowotnych nie grała właściwie od początku sezonu. W rezultacie trener Jose Hernandez miał tak naprawdę do dyspozycji jedynie sześć doświadczonych koszykarek.
Utrudniało to krakowiankom grę w obronie. Nie mogły walczyć zbyt agresywnie, bo ryzykowały przedwczesne „wyfaulowanie”. Tymczasem z takimi drużynami, jak Dynamo, trudno rywalizować bez bardzo agresywnej i twardej defensywy.
Na domiar złego, wiślaczkom nie udało się przejąć inicjatywy na początku meczu, w czym mogły upatrywać jakiejś swojej szansy. Już w pierwszej kwarcie Dynamo wypracowało sobie 10 punktów przewagi. Krakowianki zupełnie nie potrafiły przeciwstawić się rywalowi w walce o zbiórki, a to kończyło się punktami z ponowienia dla ekipy z Kurska. Wprawdzie na koniec kwarty wiślaczki zmniejszyły nieco stratę do rywala, ale widać było, kto pewniej czuje się na parkiecie.
W drugiej partii, po trójce Alena Kiriłowej, było już 32:20 dla gospodyń. Później kibice obejrzeli fragment nieco bardziej wyrównanej gry, ale wystarczyła strata w ataku, a potem ponowne zostawienie na obwodzie Kiriłowej i zrobiło się 41:26.
Wiślaczki nie były w stanie zatrzymać największych gwiazd rosyjskiej ekipy. Już przed przerwą Angel McCoughry i Nnemkadi Ogwumike miały na koncie po 15 punktów. Spośród wiślaczek najlepiej punktowała w pierwszej połowie Ziomara Morrison, która miała na koncie 12 oczek. Mniej skuteczna była Ewelina Kobryn, która nie była w stanie przedrzeć się pod kosz i często próbowała raczej trafiać z półdystansu. Najczęściej jednak bez efektu. Polka była aktywna, szukała gry, ale do przerwy miała na koncie tylko 3 oczka. Blado wypadła też Meighan Simmons.
Krakowianki znów miały problem z kombinacyjnymi akcjami w ataku. Podstawowy problem mistrzyń Polski był jednak inny. Przede wszystkim nie potrafiły powstrzymać błyskotliwych ataków gospodyń. Strata ponad 50 punktów do przerwy to taki cios, po którym w Eurolidze trudno się podnieść.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ specjalnej zmianie. Wiślaczkom z każdą minutą coraz bardziej brakowało sił. W końcówce trener Dynama Lucas Mondelo posadził wprawdzie na ławce swoje największe gwiazdy, ale krakowianki nie miały już energii na odrabianie strat. W efekcie mistrzynie Polski poniosły najwyższą porażkę w tym sezonie Euroligi.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska