Kolejne fale śliskich bandytów masakrowały grządki. Niczym najazdy tatarskich czambułów. Dopiero jesienne sprzątanie pozwoliło odkryć matecznik ślimaków. Po zdjęciu dużej płachty czarnej folii do ściółkowania właściciel działki zobaczyły białe kuleczki w kilkudziesięciu grupach.
Niczym perełki wydobywane ze skorup słodkowodnych małży. Mniej więcej trzy milimetry średnicy, po pięć tuzinów w grupie. Razem trzydzieści pięć depozytów. Cyfry są ważne, gdyż zbiór owych perełek to jaja ślimaków. Bezmuszlowych silników lub pomrowów.
Każdy osobnik (ślimaki bezmuszlowe są obojnakami i każdy okaz składa jaja) wydrążył w miękkie glebie małą jamkę, gdzie zdeponował swój najcenniejszy skarb. Dorosłe zaraz skończą życie, ale miały nadzieje na przedłużenie gatunku. Po folią i ściółkowaniem z kory jaja dotrwałyby do wiosny. Kolejny, majowy najazd dwóch tysięcy ślimaczków na grządki miałby miejsce w maju.
Przyszłość gatunku w tym przynajmniej ogrodzie wygląda kiepsko. Cały trud prokreacji poszedł na marne. Podpowiedziałem znajomemu, by zostawił ślimacze skarby na powierzchni gleby. bez fizycznej eksterminacji. Wędrujące na południe ptaki będą miały używanie. Jeśli coś przerwa, to i tak zginie po pierwszych przymrozkach.
- Co pasażerowie komunikacji miejskiej robią źle? Przegląd najgorszych zachowań
- Fryzury dla kobiet po 40. i 50. Zobacz, jak się czesać, aby odjąć sobie lat!
- Oto najbardziej luksusowe ulice Krakowa. Tutaj mieszkania kosztują krocie!
- TOP 10 rzeczy, które musisz wiedzieć o Krakowie, przyjeżdżając tu na studia!
