https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Tabasza. Szerszeń z Azji. Jest się czego bać

Grzegorz Tabasz
To była tylko kwestia czasu. Do Europy oficjalnie przybył szerszeń azjatycki. Liczne roje znaleziono we Francji i na Wyspach Brytyjskich. Reszta kontynentu jest już w zasięgu skrzydeł owada. Tym razem jest się czego bać.

W porównaniu do naszych szerszeni to prawdziwy olbrzym. Robotnica mierzy tyle co wskazujący palec dorosłego człowieka. Do tego dochodzi bardzo silny jad. Ukąszenia są niezwykle bolesne i niestety, często kończą się fatalnie.

Tylko w Japonii ginie prawie pół setki osób rocznie. Nie chodzi tu tylko o wstrząs anafilaktyczny uczulonej osoby. Jad azjatyckiego szerszenia zabija neurotoksynami uszkadzającymi układ nerwowy. Przy okazji agresywne owady polują na wszystkie duże owady. U nas takich niewiele, więc z lubością niszczą ule z pszczołami, gdzie ofiary są co prawda niewielkie lecz liczne.

Azjatyckim przybyszom sprzyja ocieplenie klimatu i masowy transport lotniczy. Zimy są łagodne i zbliżone do klimatu wschodniej Azji czy Japonii. Odrzutowiec pokonuje trasę ze wschodu na zachód w przeciągu kilkunastu godzin. Nawet w wyziębionej ładowni zmiennocieplni pasażerowie na gapę mogą przetrwać podróż w doskonałej kondycji.

Na razie Europa walczy. Gniazda szerszeni są ze względu na wygląd owadów łatwe do odnalezienia. Ekipa niszczycieli wyposażona w ochronę ubrania likwiduje wroga w mgnieniu oka. Czy szerszenie mogą dotrzeć do Polski? Niestety, mogą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska