Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hej, heja, heja, „Pasy” znów mistrzem hokeja!

Andrzej Stanowski
Hokeiści Comarch Cracovii świętują w Tychach zdobycie tytułu mistrza Polski
Hokeiści Comarch Cracovii świętują w Tychach zdobycie tytułu mistrza Polski Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Hokeiści Comarch Cracovii zdobyli 12. tytuł mistrza Polski. Obronili złoty medal w dramatycznych okolicznościach. Po czterech meczach przegrywali 1:3, a jednak potrafili wygrać trzy kolejne spotkania. Decydujące odbyło się w Tychach, a złotą bramkę strzelił Czech Petr Sinagl.

„Pasy” dobrze rozpoczęły mecz. Grały bardzo zdyscyplinowany hokej, w pierwszych minutach stworzyły dwie bardzo groźne sytuacje. Potem dwie kary wybiły krakowian z rytmu, ale Rafał Radziszewski bronił bezbłędnie. Raz po strzale Mateusza Bepierszcza z pomocą przyszedł mu słupek. Pod koniec tercji Maciej Urbanowicz wyjechał za bramkę i mimo asysty trzech graczy GKS posłał krążek do siatki. Wkrótce potem gospodarze powinni wyrównać, ale Jakub Witecki nie trafił krążkiem do pustej bramki.
- Jest dobrze, prowadzimy, choć niepotrzebnie złapaliśmy dwie kary. Jednak Rafał nas podtrzymał na duchu - mówił po pierwszej tercji Urbanowicz.
W drugiej na lód wyszły odmienione Tychy. Gospodarze zaatakowali z wielką furią i już po dwóch minutach był remis. Z dystansu strzelał Kamil Górny, a lot krążka pod bramką zmienił Josef Vitek. Jeszcze przez kilka minut inicjatywa należała do GKS, ale znowu szczęście dopisało Radziszewskiemu, gdy po strzale Radosława Galanta krążek odbił się od słupka.
Po paru minutach krakowianie wrócili do gry. Świetną szansę miał Petr Kalus, ale nie trafił z paru metrów do odsłoniętej bramki. Potem przez cztery minuty tyszanie grali w osłabieniu, ale „Pasy” tego nie wykorzystały.

Przed ostatnią tercją była ogromna nerwowość z obu stron. - Ale mamy emocje - komentował w TVP Mariusz Czerkawski. „Pasy” sprawiały wrażenie, jakby miały więcej sił. W 41 min niesamowita interwencja Stefana Żigardyego uratowała gospodarzy po strzale Tomasa Sykory.

W połowie tercji krakowianie przez cztery minuty przeżywali bardzo ciężkie chwile, kiedy musieli grać w osłabieniu. Potem na ławkę kar powędrował Miroslav Zatko i „Pasy” zamknęły gospodarzy w ich tercji, kotłowało się pod bramką Żigardego, ale krążek nie chciał wpaść do siatki. Raz tyskiemu bramkarzowi pomógł słupek (po uderzeniu Kanadyjczyka Andrewa McPhersona). GKS atakował z kontry, po jednej z nich krążek po strzale Andreja Makrova zatrzymał się na słupku. Ostatnie dwie minuty należały do tyszan. Bardzo groźnie strzelał Jan Semorad, ale wspaniałą interwencją Radziszewski uratował swój zespół.

Dogrywka może trwać maksymalnie 20 minut, tymczasem już po 45 sekundach padło rozstrzygnięcie. Tyszanie źle przeprowadzili zmianę, wykorzystał to Damian Kapica, zagrał krążek do Petra Sinagla, ten pojechał sam na bramkę GKS, strzelił precyzyjnie między parkanami Żigardego i za moment szczęśliwy strzelec utonął w ramionach kolegów. A potem zaczęło się świętowanie, gracze Cracovii odebrali złote medale, a kapitan Patryk Noworyta okazały puchar.

Trwa wspaniała era Rudolfa Rohaczka, który już 13. sezon pracuje w Krakowie. I w tym czasie zdobył 11 medali, w tym siedem złotych, dwa srebrne i dwa brązowe. Przed paroma dniami Rohaczek przedłużył kontrakt z krakowskim klubem do końca sezonu 2019/2010.

- Ten tytuł przyszedł nam z trudem. Seria z GKS Tychy była bardzo wyrównana. Goniliśmy wynik w play-off, przegrywaliśmy przecież 1:3. Chłopcy w dogrywce poczekali na tę najważniejszą sytuację w meczu, pomógł nam trochę GKS. Nasz zespół pokazał, że potrafi grać najlepiej, kiedy musi grać o wszystko. To jest bardzo ważne mistrzostwo dla klubu, ogromnie cieszymy się, że po raz drugi z rzędu zagramy w Hokejowej Lidze Mistrzów. Wielkie uznanie dla całego zespołu – mówił po meczu Rudolf Rohaczek.


GKS Tychy- Comarch Cracovia 1:2 (0:1, 1:0, 0:0, dogr. 0:1 )
Bramki:
0:1 Urbanowicz (Drzewiecki) 19, 1:1 Vitek (Górny), 1:2 Sinagl (Kapica) 61.

GKS: Żigardy - Kolarz, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kubos, Zatko, Makrov, Semorad, Kolusz - Bryk, Górny, Jeziorski, Rzeszutko, Komorski - Ciura, Pociecha, Woźnica, Vitek, Horzelski.
Cracovia: Radziszewski - Dąbkowski, Zib, Kalus, McPherson, Sykora - Novajovsky, Rompkowski, Kapica, Dziubiński, Sinagl - Kruczek, Wajda, Drzewiecki, Słaboń, Urbanowicz - Noworyta, Dutka, Domogała, Chovan, Kisielewski.
Sędziowali: Tomasz Radzik (Krynica) i Zbigniew Wolas (Oświęcim). Kary: 10 - 12 min. Widzów: 3000. Stan rywalizacji: 3:4.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Hej, heja, heja, „Pasy” znów mistrzem hokeja! - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska