Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Kilka miesięcy żyłam w strachu". Maria Jędrysik opowiada o stanie wojennym

Katarzyna Ponikowska
Maria Jędrysik
Maria Jędrysik
Z Marią Jędrysik, byłym członkiem komisji zakładowej „Solidarność” w OFNE rozmawiamy o 13 grudnia 1981 roku.

Jakie w Olkuszu panowały nastroje przed wprowadzeniem stanu wojennego?
W OFNE nie było napiętej atmosfery. Normalnie się pracowało. Kilka dni przed wybuchem stanu wojennego, „Solidarność” rolników zaczęła strajk w hotelu robotniczym Olkuskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego. Przez to zaczął się niepokój.

Jak pani wspomina niedzielę, 13 grudnia 1981 roku?
Ja nie czułam napiętej sytuacji. W sobotę byłam w Jaroszowcu na koncercie zespołu 2+1. Dobrze się bawiłam. Do domu wróciłam koło 22. Potem poszłam spać. Po godz. 12 obudził mnie jakiś huk i krzyki. Na początku myślałam, że to jakaś kłótnia u sąsiadów, ale hałas nasilał się. Obudziłam rodziców, mówiąc, że dzieje się coś złego. Myślałam, że to jacyś bandyci. Baliśmy się wyjść. Krzyczeliśmy do sąsiadów przez drzwi. Potem usłyszeliśmy, że z góry zbiegają jacyś ludzie. Wsiedli do auta i odjechali. Wtedy wyszliśmy.

I co się okazało?
Pobiegliśmy na drugie piętro do mieszkania Stanisława Gila, który stał na czele międzyzakładowej komisji miejskiej „Solidarność”. Milicja przyszła po niego. Łomem wyłamali drzwi, krzyczeli. Ale Stasiu był wtedy na strajku z rolnikami. Jego żona była przerażona. Upłynęły już 34 lata, a ja nadal widzę ich trzech małych, zapłakanych synów stojących w piżamkach i na bosaka. Straszne to było. Żona postanowiła ostrzec Stasia. Razem z rodzicami poszliśmy z nią. Potem mama z wujkiem ostrzegali też innych działaczy, że dzieje się coś niedobrego.

Wiedzieliście co?
Nie. Dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia. Ale baliśmy się. Przed hotelem OPB pojawiła się ciężarówka. Siłą wywieźli strajkujących, nikt nie wiedział gdzie. Stanisław wrócił dopiero po pół roku. Żona przez miesiąc nie wiedziała, co się z nim dzieje.

Co było dalej?
W poniedziałek musiałam stawić się w SB na przesłuchanie. Razem z wiceprzewodniczącym komisji zakładowej Janem Jurkiem. Mnie się udało. On został internowany, wrócił po 3 miesiącach.

Ile pani miała wtedy lat?
29. To były dla mnie niesamowite przeżycia. Potem bałam się każdego auta zajeżdżającego pod dom, że to po mnie. Przyszli dopiero 30 sierpnia 1982 r. Po 48 godzinach na szczęście mnie wypuścili. Ale kilka miesięcy żyłam w strachu. Muszę jednak przyznać, że moje życie dzięki Solidarności się odmieniło. Bardziej dojrzałam, przewartościowałam wszystko. Te wydarzenia bardzo mnie wzmocniły. Szkoda, że nie ma osoby, która by spisała to, co się wtedy działo w Olkuszu. Ludzie umierają, a wspomnienia powoli się zacierają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska