https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: rok wyborczy, a nasi radni się lenią

Piotr Rąpalski
Po raz kolejny w tej kadencji podsumowujemy pracę rady miasta i wybieramy najprężniej działającego samorządowca. W latach 2007 i 2008 królował Bogusław Kośmider z PO, ale w zeszłym roku laur zwycięzcy przypadł Pawłowi Sularzowi (niezależny).

Po ośmiu miesiącach 2010 roku Kośmider odzyskuje jednak prowadzenie. Sularz tymczasem poleciał niemal na sam dół tabeli. A ten rok jest szczególny. Prawdopodobnie już w listopadzie odbędą się wybory samorządowe. Radni powinni szczególnie przyłożyć się do pracy, aby pozytywnie zapaść w pamięć krakowianom. Tymczasem zachowują się tak, jakby zapadli w zimowy sen. Zbierają punkty na "drobnicy" zamiast zabrać się do poważnej roboty.

"Cisza po burzy". Tak można podsumować pracę rady po przejęciu w niej rządów przez Prawo i Sprawiedliwość. Zaczęło się od wymiany szefów komisji rady i jej prezydium. Osobom mianowanym na przewodniczących dajemy po 20 pkt. Cztery lata temu tyle samo daliśmy ich poprzednikom z Platformy. Wydaje się jednak, iż wymiana ważnych stołków tak pochłonęła radnych, iż zapomnieli o pracy dla Krakowa.

Przez osiem miesięcy, z inicjatywy radnych, powstało niewiele poważnych uchwał, które wniosłyby coś do życia Krakowa. Pełno natomiast było rezolucji, czyli "błagalnych modłów" kierowanych do, z reguły głuchej, władzy w Warszawie i tzw. uchwał kierunkowych mówiących "prezydencie miasta, załatw to jakoś".

Radni, zamiast pracować nad projektami uchwał, skupili się na pisaniu zapytań do prezydenta. Rekordową liczbę tzw. interpelacji zgłosił radny Mirosław Gilarski (PiS). Aż 83! Zdeklasował nawet swojego klubowego kolegę, największego mistrza w pisaniu listów do prezydenta - Marka Stelmachowskiego (PiS). Ten w tym roku spłodził zaledwie 38 takich utworów. Wielu radnych nie przekroczyło jednak nawet liczby 10 interpelacji.

Na pewno jednak radnym nie można zarzucić wagarowania. Na sesję i komisję rady chodzą pilnie. Większość miała ponad 90 proc. obecności. Sęk w tym, że te liczą im się do wypłacanych diet. Prawda jest też taka, że często po sprawdzeniu obecności sala obrad się wyludnia, aby ponownie wypełnić się przy następnej kontroli.

Radni sami przyznają, że ten rok nie jest porywający. - To zdecydowanie najsłabszy rok w kadencji, jeśli chodzi o pracę radnych - mówi Bogusław Kośmider (PO). To dziwne skoro wybory tuż tuż. Radni powinni przecież starać się błysnąć przed wyborcami, którzy pójdą do urn. - Wydaje mi się, że nikt nie chce się narażać zdecydowanymi posunięciami. Dwie najsilniejsze siły w radzie wzajemnie się szachują - dodaje Kośmider. Radny PO spycha jednak winę za stagnację w radzie na PiS. Mówi o "przejęciu władzy bez pomysłu na jej wykorzystanie".

PiS tłumaczy, że mała liczba nowych uchwał wynika z uchwalonego budżetu. Ten dopięty "na siłę", z mnóstwem cięć, daje małe pole do popisu. Platforma przypomina jednak, że to radni PiS pomogli prezydentowi go uchwalić. - Ten kryzysowy budżet jest jednak skutkiem wcześniejszych budżetów uchwalanych przez trzy lata za rządów Platformy - odpiera Włodzimierz Pietrus (PiS).

Pietrus twierdzi jednak, że rada nie zapadła w zimowy sen. - Kierujemy do prezydenta zapytania, które podsuwają nam mieszkańcy na dyżurach. Tak im pomagamy - mówi radny PiS. - Przygotowujemy uchwały kierunkowe, bo nie mamy wiedzy i środków, które ma prezydent do tworzenia gotowych dokumentów - dodaje.

Tuż przed jesiennymi wyborami, po raz ostatni w tej kadencji podsumujemy pracę radnych. Najbardziej pracowity dostanie trąbkę, która ma mu służyć do budzenia ospałych kolegów.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krakowianka
To, że radni wnoszą mniej projektów uchwał, to efekt dobrej pracy Prezydenta Miasta Krakowa. Radni mają przede wszystkim kontrolować działalność organu wykonawczego (Prezydenta Miasta Krakowa). Tworzenie projektów uchwał tylko po to, aby zaistnieć to jest nieodpowiedzialne działanie. Radni nie tworzą dużej ilości projektów uchwał, bo nie mają pomysłów na zmiany, nie potrafią dorównać Prezydentowi.
Chwalenie radnego za ilość wniesionych interpelacji, jakieś rankingi, wyścigi, który radny wniesie więcej interpelacji ten lepszy, to efekt nieznajomości roli radnego. Jeden radny może wnieść tyle interpelacji ile jest ulic w Krakowie i w każdej pytać kiedy będą załatane w niej dziury. Wygra ranking, a czy będzie to dowodem na to, że jest najbardziej „pracowitym” radnym. Na pewno nie.
Prawdziwy obraz pracy radnego, to ilość, jakość i efekt spotkań z wyborcami, a przede wszystkim łatwość tych spotkań. Kiedyś czytałam, że radni powinni spotykać się z wyborcami co najmniej raz na dwa tygodnie i o terminach i miejscach spotkań powinni informować wyborców. Spróbujcie spotkać się ze swoim radnym na dyżurze. Większość z radnych jest praktycznie niedostępna.
M
Michaś
Zobacz sobie gazetę papierową. Tam wyjaśnili kto dostał ile i za co. W necie brakuje tej tabelki. A interpelacje... - nie przesadzają, w minutę można jedną napisać na kolanie...
m
maor
Jak można oceniać pracę radnych tylko na podstawie wskaźników liczbowych? To jakiś absurd. Rada miasta to nie fabryka śrubek. Krytykowanie Gilarskiego za dużą ilość interpelacji - to jakaś kpina. Przecież interpelacja jest ważnym narzędziem sprawowania kontroli nad władzą wykonawczą.
E
Elooooooooooooooooo
Radni z PO to psuje i karierowicze, a z Ci z PiSu nie wiedzą z czego zyją!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska