Podczas tegorocznego, czerwcowego turnieju Amp Futbol Cup, rozegranego w Warszawie, Polska dwukrotnie rozgromiła Izrael - 11:0 i 14:0. We wtorkowym meczu na sensację się nie zanosi, choć nasi zawodnicy podkreślają postępy, jakie czynią ich dzisiejsi rywale.
- Mimo że bronią się dużą liczbą zawodników, starają się rozgrywać piłkę z tyłu, wychodzić do przodu i liczyć, że może im coś wyjdzie. Przypominały mi się początki naszej drużyny. Gdy atakował rywal, broniliśmy się, ale próbowaliśmy także swoich sił z przodu. Widzę przed Izraelczykami dobrą przyszłość. Na pewno będzie to inny mecz niż te w czerwcu - podkreśla Bartosz Łastowski.
- Oni wiedzą, co mają robić na boisku. Mają przygotowane schematy, nie wychodzą z kontrą w ten sposób, że wykopują piłkę i jeden do niej biegnie, tylko grają zespołowo. Kilka miesięcy temu forma fizyczna nie pozwoliła im na lepsze wyniki, bo to drużyna, która powstała chyba w tym roku. Ale oni chcą grać otwartą piłkę, chcą się uczyć. I będą wysoko przegrywać, ale nie dlatego, że są słabą drużyną, ale dlatego, że tak naprawdę uczą się jeszcze biegać o kulach i jednocześnie kopać, a to jest najtrudniejszy element w amp futbolu - mówi Krystian Kapłon.
"Biało-czerwoni" w pierwszym, niedzielnym meczu z Ukrainą mieli kłopoty do przerwy, ale potem poprawili skuteczność i wygrali 3:0. Dziś - zachowując szacunek wobec rywala - liczą na jeszcze wyższe zwycięstwo, które powoli im z optymizmem podejść do ostatniego występu w swojej grupie - w środę, 15 września z Hiszpanią, czyli czwartą drużyną ME 2017 (Polska była w Turcji trzecia).
- Myślę, że będzie dużo spokojniej niż w meczu z Ukrainą. Wejdziemy na boisko na totalnym ludzie, bez większej „spinki”, bez presji. Pierwszy mecz pokazał, że kibice będą z nami do końca. W czerwcu wygraliśmy z Izraelczykami bardzo wysoko, ale to są mistrzostwa Europy, trzeba mieć respekt dla każdego rywala. Mam nadzieję, że poczynili oni ogromny progres - zaznacza Kapłon.
Przypomnijmy, że w poniedziałek, w drugim meczu naszej grupy, rozegranym na boisku Garbarni, Izrael przegrał ze zdecydowanym faworytem Hiszpanią 0:3.
Nasza drużyna liczy na taki sam doping publiczności jak w meczu z Ukrainą. Na stadionie Cracovii było ponad 6,4 tys. widzów. Na obiekcie Prądniczanki pojawi się ich dużo mniej, ale Łastowski, Kapłon i ich koledzy czekają na równie świetną atmosferę, jaka panowała przy ul. Kałuży.
- W 2019 roku, przed pandemią, zagraliśmy towarzyski mecz z Irlandią właśnie na stadionie Prądniczanki. Wtedy też była bardzo fajna atmosfera. Jestem pewien, że dziś zabraknie miejsc, że stadion znowu się wypełni kibicami, mimo że jest środek tygodnia. I znowu nas poniosą. Następnym meczem na stadionie Cracovii będzie półfinał, i to nas motywuje do jak najlepszej gry. Naszym celem jest ponowne zagranie na nim - mówi Łastowski.
Darmowe bilety będą do odbioru od godz. 16 w punkcie zlokalizowanym na rogu al. 29 Listopada i ulicy św. Andrzeja Boboli.
Liczba wejściówek mocno ograniczona. Bramy stadionu będą otwarte od godz. 16.45.
- Głośne (i sekretne) śluby sławnych sportowców. Zdjęcia, wideo
- „Pudzian” w Podegrodziu dał show. Litwin mistrzem Polski
- Glik jak zapaśnik, Szymański jak czołg. Memy po meczu Polska - Anglia
- Zobacz kibiców na meczu Wisła - Lechia [ZDJĘCIA]
- Ślub Karoliny Małysz z Kamilem Czyżem. Na weselu bawiła się Justyna Żyła
- Transfery byłych piłkarzy Wisły. Sezon 2021/22
