Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Wzgórz Krzesławickich od lat nie mogą się doprosić o realizację ważnych inwestycji

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Minął ponad rok od momentu, kiedy sąd wydał prawomocny wyrok, zgodnie z którym dwór Badenich w Wadowie stał się własnością miasta. O budynek upominali się spadkobiercy jego właścicieli. Ich roszczenia uniemożliwiały wparcie finansowego na remont obiektu.

Teraz kwestia własności jest już uregulowana, a mimo to do dzisiaj dwór nie doczekał się kompleksowej modernizacji. Sami urzędnicy z Zarządu Zieleni Miejskiej, którzy za budynek odpowiadają, stwierdzają, że jest to de facto ruina.

Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy wymieniają m.in. właśnie długo trwający proces regulacji jego stanu prawnego. Ale dwór jest zniszczony też z innych powodów. Dochodzi tam do aktów wandalizmu, na ścianach notorycznie pojawiają się szpetne bohomazy. Zdarzały się nawet podpalenia.

- W dworze nie ma prądu, tym samym niemożliwe jest zamontowanie systemów zabezpieczeń - wyznaje Katarzyna Przyjemska-Grzesik z ZZM. Jedyne, co dało się zrobić, to zabezpieczyć wszystkie możliwe wejścia do budynku.

Koszty remontu będą duże. Na samo tylko przywrócenie bryły do poprzedniego stanu trzeba wydać 5 mln zł. Te pieniądze zostały już w przyszłorocznym budżecie zagwarantowane. - Chodzi głównie o prace związane z remontem dachu, okien, drzwi, elewacji. Bez ingerencji we wnętrze. Ta część pozostawiona zostanie potencjalnemu najemcy - dodaje Przyjemska-Grzesik. Niestety nikt chętny się nie zgłosił. Ale urzędnicy są dobrej myśli i mają nadzieję, że prace ruszą latem przyszłego roku.

Pozostaje pytanie, co znajdzie się wewnątrz budynku. Na pewno operator, który zostanie wyłoniony w drodze wspomnianego dialogu, będzie musiał uwzględnić oczekiwania mieszkańców, by dwór choć w części był dla nich dostępny. Pomysły są różne, a jednym z nich jest utworzenie w obiekcie ośrodka rehabilitacji, który byłby czynny w dni robocze. W weekendy z kolei - w parku, który rozciąga się wokół dworu - mogłyby się odbywać festyny.

Ale remont dworu Badenich to nie jedyna inwestycja, o jaką dopominają się mieszkańcy Wzgórz. Kolejną jest rozbudowa ulicy Glinik, o którą apelują od 20 lat! Mimo że to droga peryferyjna, jest bardzo uczęszczana przez mieszkańców głównie osiedli: Wadów, Łuczanowice i Ruszcza, a także przez podróżujących w stronę Luborzycy.

Na ul. Glinik ledwo mogą się minąć samochody, bo jest tak wąska. Niebezpiecznie jest też dla pieszych. Nie ma nawet pobocza, a mieszkańcy, by czuć się bezpiecznie, muszą chodzić rowem. Z kolei rodzice dowożą pociechy do Przedszkola nr 63 i Szkoły Podstawowej nr 78, by dzieci nie chodziły ulicą, na której dochodzi do wypadków.

Urzędnicy przekonują jednak, że informacje o odwlekaniu inwestycji są nieprawdziwe, a rozbudowa jest po prostu długotrwałym procesem. I zapewniają, że zgodnie z planem ulica ma zostać rozbudowana na odcinku 1,5 km od ul. Bystronia do ul. Wadowskiej. Nową drogą kierowcy mają pojechać dopiero w 2020 roku. Inwestycję trzeba było podzielić na dwie części, gdyż trzeba jeszcze wybudować kanał opadowy w ulicy Wadowskiej, który będzie odprowadzał wodę z ulicy Glinik. Całość inwestycji to koszt blisko 12 mln zł.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Poważny program

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska