Uff, na widok kolejnego cytrynka o żółtych niczym świeża cytryna skrzydłach odetchnąłem z ulgą! Wróżba pomyślna. Wiosna i lato zapowiadają się znakomicie.
Wrócę do latolistków cytrynków, bo tak nazywają motyle przyrodnicy. Na tle brunatno zielonej kolorystyki wczesnej wiosny motyle cytrynki o wyzywająco żółtej barwie skrzydeł są doskonale widoczne chyba ze stu chyba kroków. To wyjątkowo wdzięczny gatunek do obserwacji. Spokojne, niepłochliwe motyle. Co chwila przysiadają na żółtych jak one kwiatach podbiału racząc się nektarem. Przy okazji rachowałem napotkane rusałki pokrzywniki, pawie oczka i ceiki. Wyszło na to, iż na kilometrowym fragmencie bukowo jodłowego lasu cytrynki są najliczniejszym i dominującym gatunkiem. Prawie pół setki okazów, zaś innych motyli ledwo dziesięć.
Teraz najciekawsze. Na pięćdziesiąt samców cytrynków o żółtej barwie przypadły tylko trzy samice, o prawie białych skrzydełkach. Nie jest to dysproporcja płci, tylko bardzo wczesna wiosna. Panie pojawią się za tydzień, może dwa, gdy rośliny żywicielskie gąsienic rozwiną pąki. Czekają na pełnię wiosny, by odbyć gody i przedłużyć trwanie gatunku.
