Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mroczkowski: Było za chaotycznie, brakowało dokładności

Łukasz Madej
Trener Radosław Mroczkowski
Trener Radosław Mroczkowski (kow)
- To początek rozgrywek. Gramy dalej, punkt jest punktem i nie ma co narzekać, chociaż u siebie chce się wygrywać. Ale pamiętajmy, że w zespole jest trochę zmian, on musi się dotrzeć – tak o zremisowanym 1:1 spotkaniu z GKS Tychy mówi trener Sandecji Nowy Sącz Radosław Mroczkowski.

Szkoleniowiec gospodarzy sobotniego meczu dodaje: - Mocno wierzyliśmy, że uda nam się zdobyć komplet punktów. Oczywiście, boisko zawsze wszystko weryfikuje. Uważam, że do przerwy mieliśmy dużo sytuacji, inicjatywę, sporą przewagę. Przede wszystkim nie potrafiliśmy jednak okazji wykończyć. Było za chaotycznie, brakowało dokładności.

Sandecja raz jednak skutecznie zaatakowała, kiedy w 33 min dośrodkowanie Macieja Małkowskiego na bramkę strzałem głową zamienił Kamil Słaby.

Sandecja – GKS Tychy: Podział punktów w meczu przyjaźni
- Wierzyłem, że możemy podwyższyć prowadzenie. Były okazje, ale zabrakło precyzji, dobrego rozegrania, to mankament. A po przerwie był fragment słabszej gry w naszym wykonaniu. Nie potrafiliśmy dłużej utrzymać piłki, stąd mniej sytuacji, ale mimo wszystko one były, tylko byliśmy bardzo niedokładni, niechlujni w takich decydujących zagraniach. To zadecydowało – wyjaśnia Mroczkowski.

Tyszanie wyrównali w 75 min, kiedy to Jakub Świerczok wykorzystał rzut karny. - Nie mnie oceniać, czy był karny czy nie. To już historia, to „poszło”, ale warto przyjrzeć się dobrze tej sytuacji – ucina Mroczkowski.

Kamil Kiereś, trener GKS Tychy: - Moim zdaniem kibice zobaczyli dobre widowisko. Po porażce z Pogonię Siedlce do Nowego Sącza przyjechaliśmy z zamiarem zdobycia punktów. Było widać, że nie wycofaliśmy się i nie broniliśmy zaciekle, kurczowo swojej bramki, tylko staraliśmy się grać otwartą piłkę. Pierwsza połowa, moim zdaniem, wyrównana, ale niestety z naszej strony nieskuteczna. Nie potrafiliśmy stworzyć konkretnej akcji ofensywnej. A, przede wszystkim, straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. To mnie martwi, bo w pierwszej kolejce też straciliśmy gola po stałym fragmencie.

Mimo prowadzenia Sandecji, opiekun tyszan w przerwie nie dokonał zmian. - Uznałem, ze drużyna jest w stanie wejść na wyższe obroty, i tak było. Po przerwie zagraliśmy bardzo dobrze, mieliśmy swoje sytuacje, sporo strzałów. Generalnie graliśmy do przodu. Wiadomo, chciałoby się zdobywać trzy punkty, ale jeden w wyjazdowym meczu doceniamy – wyjaśnia Kiereś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska