Polka traciła dystans do rywalek od początku rywalizacji. Już na pierwszym pomiarze czasu, po przebiegnięciu 1,5 km, traciła do podium kilka sekund. Z każdym kolejnym kilometrem różnica się powiększała. Gdy Kowalczyk wpadła na metę, na jej twarzy malowało się wielkie rozczarowanie. Okazało się, że była ósma, a więc zajęła takie samo miejsce, jak w niedzielnym sprincie drużynowym wspólnie z Eweliną Marcisz. W biegu na 10 km Marcisz była 42. ze stratą blisko 4 minut do Bjoergen. Nieco szybsza była 40. Kornelia Kubińska (szczegółowe wyniki poniżej).
- Nartki miałam super, dziękuję moim serwismenom, bo spisali się perfekcyjnie. Forma nie była i nie jest taka, by walczyć o medale komentowała Justyna Kowalczyk w rozmowie z TVP. - To nie jest zły bieg. Dałam z siebie wszystko. Wystarczyło na ex aequo na ósme miejsce, z dużą stratą do dwóch pierwszych dziewczyn. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, by przygotować się jak najlepiej do mistrzostw. Mimo wszystko się uśmiecham, bo przez ostatnie miesiące wykonałam dużą pracę i walczyłam w Lahti o każdą sekundę. Ten wynik traktuję jak porażkę, ale nie będę zdzierać szat z siebie, nie będę się samookaleczać. Cieszę się, że jestem wśród najlepszych dziewczyn na świecie, ale przykro mi, że troszkę z tyłu czołówki, a nie z przodu.
Bjoergen była w zgoła innym nastroju. - Narty były fantastycznie przygotowane, a mimo to przed biegiem byłam bardzo zdenerwowana. To mój ulubiony dystans, więc jestem szczęśliwa, że zdołałam wygrać - stwierdziła Norweżka.
Teraz ekipa Kowalczyk wybiera się do Jakuszyc, gdzie 4 marca biegaczka z Kasiny Wielkiej wystartuje w Biegu Piastów.