Ulica księdza Józefa Meiera na Prądniku Czerownym łączy Aleję 29 Listopada i ul. Reduta. Bliżej alei rosną bloki, w drugiej części nie ma nic - ani zabudowy, ani chodników. Po jednej stronie są pola, po drugiej drzewa i krzaki, a za nimi tory kolejowe. I właśnie w tym miejscu znajduje się próg zwalniający na jezdni i ograniczenie prędkości do 30 km/h. Kierowcy się dziwią.
- Po co tutaj ten próg? Przecież w tej okolicy nie ma żadnej szkoły - dziwi się pan Zbigniew, który do nas napisał.
Ul. ks. Meiera jeszcze w 2016 roku byłą drogą polną. Wyasfaltowana została przed Światowymi Dniami Młodzieży. Niedługo potem pojawił się próg i znak ograniczenia prędkości. Jak tłumaczy Jakub Kosek, przewodniczący Rady Dzielnicy IV, domagali się tego mieszkańcy.
- Część ludzi zmierza tamtędy na Prądnik Czerwony, do pętli autobusowej przy cmentarzu Batowickim. Chodzi nam o bezpieczeństwo - zaznacza Kosek. Próg mógłby zniknąć, gdyby wzdłuż ulicy wybudowano chodnik. Dzielnica ma jednak inny priorytet. Chce „wyprostować” ul. Meiera. Tuż za ul. Felińskiego droga skręca i przechodzi blisko zabudowań. Tymczasem w dokumentach planistycznych jest ona prosta.
- Chcemy to zrobić ze względów na bezpieczeństwo. Poza tym, gdy ruszy przebudowa Alei 29 Listopada, to Meiera można by puścić komunikację miejską. Przy obecnym zakręcie jest to niemożliwe - zauważa radny Kosek. A chodnik? - Może w drugiej kolejności. Dwóch rzeczy naraz nie da się zrobić - dodaje.