Projekt uchwały w sprawie panelu obywatelskiego przygotował radny Łukasz Maślona z klubu Kraków dla Mieszkańców. Oprócz przedstawicieli tego klubu pod projektem podpisali się także radni PO i Nowoczesnej. Oburzenia propozycją nie kryją natomiast przedstawiciele akowców i środowisk patriotycznych. - Nie macie już korzeni solidarnościowych - mówił do radnych PO Adam Kalita (PiS). - Nie macie monopolu na patriotyzm - ripostował Andrzej Hawranek (PO).
Awantura i kontrowersje wokół pomnika AK trwają od kilku lat. Aktywiści miejscy, którzy ponad rok temu wystąpili z protestem przeciwko stawianiu go pod Wawelem, podnosili m.in., iż pomnik jest zbyt duży, więc zasłoni widok na Wawel. W odpowiedzi Alexander Smaga, projektant monumentu, podkreślał, że po konsultacjach z wojewódzkim konserwatorem zabytków powierzchnia Wstęgi Pamięci zmniejszyła się o ponad połowę, pomnik też jest niższy niż wcześniej planowano.
O tym, czy jednak pomnik powstanie - w jakiej formie i w jakim miejscu, zdecydują mieszkańcy w panelu obywatelskim. To rozwiązanie podobne do amerykańskiej ławy przysięgłych. Spośród mieszkańców losuje się grupę z uwzględnieniem kryterium dzielnic, wieku, płci i wykształcenia. Następnie paneliści, przy udziale ekspertów, decydują o danym problemie. Wdrażane jest rozwiązanie, które uzyska 80 proc. poparcia panelistów. Mieszkańcy, którzy biorą udział w panelu, mogą liczyć na wynagrodzenie. W Gdańsku, gdzie zorganizowano już trzy panele, jest to 600 zł. Niewiadomo jednak, czy w Krakowie też będzie jakieś wynagrodzenie. Do tej pory w krakowskich konsultacjach społecznych czegoś takiego nie praktykowano.
Awantura o pomnik
Od grudnia 2017 do stycznia 2018 mieszkańcy wypełniali ankiety, w których urzędnicy zadali proste pytanie: czy pod Wawelem powinien stanąć pomnik, upamiętniający Armię Krajową? Łącznie do magistratu wpłynęło 6141 ankiet, po weryfikacji odrzucono 4183 z nich. Ostatecznie zwyciężyły głosy na „nie”, których było 1133. Za ustawieniem pomnika AK na Bulwarze Czerwieńskim głosowało z kolei 825 mieszkańców. Aby pomóc krakowianom w podjęciu decyzji, władze miasta ustawiły u stóp Wawelu makietę monumentu.
Po tym, jak ogłoszono wyniki głosowania za pomocą ankiet, temat pomnika kolejny raz wrócił na sesję rady miasta. Grupa radnych chciała, by prezydent wziął pod uwagę wyniki ostatnich konsultacji, czyli wspomnianego głosowania. Zgodnie z nimi powinien zmienić lokalizację pomnika AK, bo przecież zwyciężyły głosy na „nie”.
Rada odrzuciła jednak projekt tej uchwały. Głosy krytyki posypały się na Bogusława Kośmidera, ówczesnego przewodniczącego RMK. Podczas głosowania nad projektem uchwały, wstrzymał się od głosu. Tych na „nie” i „tak” było po 19. Więc to właśnie głos Kośmidera był kluczowy.
Ówczesny ZIKiT rozpoczął więc przygotowania do budowy pomnika w pierwotnej lokalizacji. W pierwszym przetargu nikt się zgłosił. W drugim jedyna firma złożyła ofertę budowy pomnika za 3 mln zł, gdy tymczasem jego koszt był szacowany na ok. 1,6 mln zł. Przetarg został nierozstrzygnięty. Nowego nie rozpisano. Pomnika wciąż nie ma.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Prezes PiS nagrany. Czy ta afera pogrąży błąd?