MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od Vincenta nawet ani centa

Jerzy Surdykowski
archiwum
Stowarzyszenie Egzemplarzy Jakich Mało (skrót SEJM) znakomicie rozpoczęło nowy sezon polityczny. Jeśli poziom awanturnictwa i nieodpowiedzialności został wywindowany aż tak wysoko, to co będzie gdy egzemplarze osiągną szczyt formy?

Premier z ministrem finansów przedstawili projekt budżetu, o którym jedno tylko wiadomo: nie ma szans realizacji. Idąc tym tropem opozycyjny Prezes zaproponował powrót do sprawdzonych instytucji rodem z PRL i program wydatków, za który nie wiadomo kto zapłaci albo przynajmniej pożyczy pieniądze? Za komuny było skromniej - budowaliśmy drugą Polskę. Potem jeden taki wskoczył na bramę stoczni i gadał o drugiej Japonii. Na początku Polski Platformianej miała być druga Irlandia, a teraz PiS przedstawia receptę na drugą Grecję.

Inny pomysł opozycji powinien zdobyć główną nagrodę w konkursie kabaretów albo innych błaznów: donieść na premiera do prokuratury! Nie dlatego, że jest bez skazy, ale dlatego, że nim agencja rządowa Ale Będzie Wtopa (skrót ABW) zdołała napisać swą przesławną notatkę o Amber Gold, już od prawie trzech lat sprawa wisiała na powszechnie dostępnej stronie internetowej Komisji Nadzoru Finansowego, a "Gazeta Wyborcza" pisała o tym dwukrotnie jeszcze w 2010 roku. Ale przecież posłowie mają zbyt skromne gaże, aby kupować prasę, a wręczonych im za darmo tabletów nie używają do przeglądania internetu, ale modelek w bieliźnie, co niedawno zademonstrował na sejmowej sali poseł Jaworski.

Lecz wszystko prześcignęło żądanie powołania komisji śledczej w sprawie upadłego parabanku: cóż takiego miałaby wyjaśnić? Czy spowodować, by naiwniacy, którzy zaufali naciągaczowi, odzyskali pieniądze z budżetu? Ale w takim razie należałoby zamknąć giełdę, bo na niej też można stracić. I postawić nadzorcę na każdym targowisku, bo tam grasują kanciarze. Czy może wyjaśnić skomplikowane stosunki między ojcem a synem w rodzinie premiera?

Jeśli już miałaby być komisja, to w sprawie bankructw polskich firm budujących nasze nigdy niedokończone autostrady. To przecież rząd, poprzez swoją dyrekcję do dróg, nie zapłacił za wykonaną pracę, forsa z unijnych dotacji wsiąkła u pośredników, tysiące ludzi straciło pracę, najbardziej poszkodowana firma ma ponad miliardową stratę. Amber Gold to pchełka przy skandalu towarzyszącym rzekomemu sukcesowi, jakim było piłkarskie "Euro". Ale żeby wziąć się za taką piramidę złodziejstwa i niekompetencji, trzeba znać się na gospodarce, a nie tylko na pokrzykiwaniu i strojeniu min przed kamerami.

Więc pozwalam sobie na złożenie Stowarzyszeniu (skrót SEJM) propozycji uczynienia wreszcie czegoś pożytecznego, a przynajmniej naprawienia obrzydliwości powyczynianych przez nie w poprzednich kadencjach. Chodzi o Służbę Cywilną, ustanowiony jeszcze w minionym stuleciu za rządów koalicji SLD-PSL korpus apolitycznych urzędników, przeegzaminowanych i znających języki, którzy obejmowaliby stanowiska w administracji państwowej i samorządowej z wyjątkiem najwyższej "czapki" politycznej i kompetentnie administrowali, bez względu na to, jak po kolejnych wyborach zmienia się polityka.

Jego ustanowienie i przestrzeganie reguł pozwoliłoby wreszcie wyeliminować protekcjonizm, obdarowywanie tłustymi posadami politycznie zasłużonych kolesiów i własnej rodziny. Każdy z rządzących deklarował oczywiście poparcie dla tej idei, ale każdy coś psuł.

Najpierw SLD wprowadziło wymóg tak długiego stażu, aby o przyjęcie do korpusu mogli ubiegać się tylko urzędnicy z doświadczeniem PRL-owskim. AWS zachowywał się najprzyzwoiciej, bo zlikwidował ten wymóg i najmniej psuł. Za to gdy do władzy powróciła socjaldemokracja, od razu wprowadzono możliwość obsadzania stanowisk bez konkursu, szeroko otwierając wrota dla "swoich".

Jeszcze dalej poszedł PiS, likwidując praktycznie służbę i ustanawiając w to miejsce "państwowy zasób kadrowy", złożony z politycznie przesianych kandydatów. Platforma ów poroniony "zasób" wprawdzie zlikwidowała, ale nigdy nie zrealizowała obietnicy odbudowy Służby Cywilnej, utrzymując SLD-owską możliwość powoływania bez konkursu, tym razem własnych popleczników.

Chociaż, zgodnie z tytułem, możliwość naprawy szkód nie pociąga kosztów, zapewne nie zostanie wykorzystana, bo któż podcina drzewo - choćby koślawe - na którym sam siedzi?

Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska