Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżani o handel meczami poczują się jak w domu

Marek Bartosik
Trener piłkarskiej reprezentacji Włoch dał wyraz swojego skrępowania kolejną odsłoną afery korupcyjnej, jaka wybuchła przed rokiem w tamtejszym futbolu. Dopuścił nawet możliwość, że Italiańcy - w imię celów wyższych, czyli walki z ustawianiem meczów - nie zagrają w naszych wyczekanych mistrzostwach Europy. Cesare Prandelli chyba nie wie, że w Polsce jego futboliści pod każdym względem będą się czuć jak u siebie.

A pod tym zwłaszcza. Na szczęście najwyższe czynniki polityczne Italii wykazały się większym realizmem. "Muszą jechać" - orzekły ministerialnymi ustami. Wieliczka nie przeżyje więc zawodu. Włoscy gwiazdorzy zamieszkają obok kopalni. Zapewne ją zwiedzą. Komory i chodniki niechybnie szybko im się znudzą. Zresztą będą musieli się spieszyć na treningi na boisku Cracovii.

Tam będą mogli nie tylko szlifować taktykę. Bo mury stadionu należącego do klubu zasłużenie spadłego z tzw. ekstraklasy, choć świeże, to powstały w miejscu starych. A te, jeśli o korupcję chodzi, widziały tyle, że Buffon i Criscito poczują się tam swojsko. Ale nie chodzi tylko o duchy.

Czas wolny Włosi mogą przecież spędzić z żywymi przedstawicielami ludności tubylczej, którzy o korupcji w futbolu wiedzą wszystko. Takich u nas mnóstwo, a na pewno nie mniej niż wśród mieszkańców Mediolanu czy Turynu.

Kierownictwo hotelu "Turówka" z pewnością udostępni jego największą salę konferencyjną, by korzystając z multimedialnego sprzętu najnowszej generacji mogli w spokoju wymienić doświadczenia z naszymi specami od skręcania meczów. A ci mają co opowiadać. Doświadczenia zbierają od lat, z pokolenia na pokolenie.

Ostatnio w handlu meczami przeszkadza im trochę prokuratura. Niektórzy nasi prelegenci nie będą więc mogli pojawić się w "Turówce", bo na drodze stoją im więzienne kraty. Ale to problem mały. Na wolności zostało, albo już z aresztów wróciło, jeszcze mnóstwo ekspertów, od których Włosi zapewne nauczą się sporo. I z pewnością nie będą tylko biernymi słuchaczami. Mają przecież know-how, którego "Fryzjer" i setki innych jeszcze zgłębić nie zdołali. Kiedy zaś przyjdzie im do głowy wybrać się na spacer po krakowskim Rynku, to z pewnością upłynie im w warunkach socjologicznie przyjaznych.

Nikt nie będzie tu wytykał palcami ich bramkarza za taki drobiazg, że zainwestował w piłkarskie zakłady półtora miliona euro, choć prawo zabrania tego futbolistom. Krakowscy przechodnie już przecież nawet nie pamiętają czasów, w których wierzyli w czystość futbolu. Nawet przestali do nich wzdychać.

Włoskim piłkarzom trudno będzie tu tylko znaleźć równorzędnych partnerów do długich rozmów o tajnikach dryblingów, budowania kondycji czy taktycznych zawiłościach ataku pozycyjnego, na czym mimo lepkich rąk jednak się znają. I nie dlatego, że "gwiazdorzy", czyli stranieri Wisły, w sporej części pożeglowali w inne strony zadowoleni, iż z tutejszych frajerów udało się im wyciągnąć spore sumy w euro i to bez widocznego na boisku wysiłku czy wyrzutów sumienia. W nadwiślańskim futbolu takimi sprawami nikt sobie głowy nie zawraca. Tu rządzi jedna przenajświętsza zasada: kasa, misiu, kasa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska