- Po co właściwie Proszowicom plan zagospodarowania przestrzennego? Część radnych bardzo o jego opracowanie zabiegała. W końcu - po kilku latach - udało się i parę dni temu gmina rozstrzygnęła przetarg na przygotowanie dokumentu.
- Plan jest potrzebny z kilku powodów. Po pierwsze ze względów administracyjno-formalnych, bo ułatwia zagospodarowanie terenu, likwiduje niepewność inwestycyjną, skraca czas uzyskania informacji o terenie, pozwala na czerpanie przez gminę dochodów z uchwalenia planu w postaci opłat i pośrednio podatków.
- Plan pozwoli chyba również ograniczyć postępujący chaos w zabudowie miasta.
- Plan jest niezbędny ze względów architektoniczno-urbanistycznych, bo w dłuższym czasie porządkuje sposób korzystania z prawa do nieruchomości, ogranicza konflikty wynikające z odmiennego sposobu użytkowania. Umożliwia wywłaszczenia i racjonalne zagospodarowanie przestrzeni publicznych. Pozwala też na długoterminowe planowanie rozwoju infrastruktury. Po trzecie wreszcie ze względów biznesowych, bo obniża ryzyko inwestycyjne i ryzyko kredytowe. Zwiększa natomiast pewność decyzji gospodarczych .
- Do tej pory jednak planu nie było, nie ma, a jakoś ludzie budują domy, powstają nowe inwestycje. Czy rzeczywiście z planem będzie lepiej?
- O to trzeba spytać np. w Dobczycach, czy Niepołomicach, a bliżej w Koniuszy, Koszycach czy Nowym Brzesku. Słomniki są chyba już poza naszym zasięgiem, przynajmniej gdy chodzi o pozyskiwanie inwestorów.
- Ale wiele osób, w tym poprzedni burmistrz Proszowic uważają, że tzw. wuzetki są lepszym rozwiązaniem. Pozwalają na uwzględnienie oczekiwań mieszkańców w kwestii zabudowy.
- Nie jestem szczególnym piewcą sukcesów, które Proszowice „poniosły” kiedy rządził poprzedni burmistrz. Jednym z jego licznych, choć może nie największych błędów i zaniechań było niewdrożenie planu zagospodarowania. Teraz za to pokutujemy. Efektem tego jest np. niepewny los dokończenia obwodnicy Proszowic.
- W tej chwili plan ma zostać przygotowany, ale tylko dla Proszowic i małej części Klimontowa. Na ile to załatwi istniejące problemy?
- Plan dla działek w Klimontowie ma cel czysto marketingowy. Chodzi o to, że bez planu nie da się przekształcić tamtejszych działek pod działalność budowlaną, więc nikt na poważnie nie rozważa ich nabycia. W Proszowicach sprawa jest odmienna. Tu poprzez brak regulacji nastąpiło wiele błędów, kolizji w zainwestowaniu. Ich naprawa, o ile będzie w ogóle możliwa, potrwa dziesiątki lat. To np. spowodowało zmarginalizowanie historycznego centrum miasta i niekontrolowany i chaotyczny rozrost skoncentrowanej funkcji komercyjnej wzdłuż dawnej linii kolejowej. Jak to działa, każdy widzi. Gdzie tu zrównoważony rozwój? Być może właśnie z tego powodu wnioski o rewitalizację zostały uwzględnione w naborze. Jest sporo do naprawiania.
- Bardzo długo trwało zanim władze miasta zrozumiały potrzebę opracowania takiego dokumentu.
- Zarówno poprzedni, jak i obecny burmistrz lekko temat traktowali. Stąd dziwi mnie odpowiedź na wyrazy dezaprobaty dla mizernych sukcesów władz gminy w aspekcie pozyskiwania inwestorów… co więcej ucieczki tych którzy są stąd. Mantra urzędnicza brzmi „nie mamy terenów”. Koszyce, Nowe Brzesko, Koniusza, Igołomia, Słomniki nie mają z tym problemów. Tam obrót terenami inwestycyjnymi idzie nawet w dziesiątki hektarów, a u nas sukcesem jest utworzenie posterunku dozorowego Wód Polskich w Ek-rolu jako znaczącego… inwestora na najem pomieszczeń w niewykorzystanym budynku gminnej spółki.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Magnes, kultura Gazura
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
