Na początek rywalizacji chrzanowianie pokonali warszawską Agrykolę 38:35. Rywal ze stolicy uchodził za jednego z faworytów turnieju. Tymczasem zespół z Małopolski przystąpił do rywalizacji z marszu, czyli w dniu przyjazdu na turniej.
- Może i warszawianie mieli teoretycznie mocniejszy skład, ale pewnie nie wzięli poprawki, że naszym głównym atutem jest kolektyw – podkreśla Tomasz Bogacz, kierownik chrzanowian. - Po przyjedzie do Puław docierały do nas złośliwe docinki ze strony rywali, że jesteśmy „krasnalami”. Fakt, na tle innych rywali fizycznie wypadaliśmy niekorzystnie, ale nie mieliśmy z tego powodu żadnych kompleksów. Przecież to nie centymetry grają. One mogą być dodatkowym atutem. Trzeba jednak pamiętać, że nasi chłopcy mają wielkie serca do gry. Poza tym, „małe jest piękne” - dodaje z uśmiechem chrzanowski działacz.
W drugim dniu imprezy chrzanowianie przegrali z Zagłębiem Lubin 21:34. Z pewnością w tym spotkaniu trochę „odchorowali” pierwszy mecz z Agrykolą, który kosztował ich wiele sił. W tym spotkaniu rywale właśnie fizycznie rozbili chrzanowian. - Nie boimy się męskiej gry, ale rywale często przekraczali granice sportowej rywalizacji, żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie. W ich postawie nie brakowało złośliwości – uważa chrzanowski kierownik.
Jednak stawka w turnieju była do tego stopnia wyrównana, że każdy w nim mógł wygrać z każdym. Jedna porażka nie przesadzała jeszcze o niczym.
W ostatnim dniu turnieju lubinianie przegrali z Agrykolą Warszawa 31:36. Na zakończenie rywalizacji chrzanowianom przyszło się potykać z gospodarzami, czyli Wisłą Puławy. Stawka tego meczu była wysoka. Zwycięzca wygrywał grupę i otrzymywał prawo organizacji następnej rundy natomiast przegrany kończył rywalizację na szczeblu ogólnopolskim. - Chłopcy doskonale poradzili sobie z presją – cieszy się kierownik. - Cały czas kontrolowaliśmy przebieg meczu. Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie. Gramy szybko, więc ci wyśmiewani przez konkurencję „krasnale” potrafili zagonić wielkoludów.
Chrzanowianie tworzą kolektyw, ale tego dnia mieli swoich liderów. W ataku mocnym punktem PMOS był Jakub Bogacz, zdobywca 12 goli. Z kolei w bramce bardzo dobrze prezentował się Grzegorz Małodobry. - Swoimi udanymi interwencjami doprowadzał przeciwników wręcz do rozpaczy – zwraca uwagę Tomasz Bogacz.
Chrzanowscy chłopcy wrócili z turnieju mocno poobijani. Jednak nikt nie uskarżał się na kontuzje, które mogłoby go wyłączyć z udziału z walki w następnej rundzie. Zawodnicy mają świadomość, że sport czasem musi boleć. Bez niego nie można dojść do dobrych wyników.
Znana jest już obsada chrzanowskiego turnieju. Poza gospodarzami, czyli miejscowym PMOS, wystąpią w nim: Anilana Łódź, Stal Mielec i KS Uniwersytet Radom.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska