https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kościelny: Kryminały pozwalają bezpiecznie doświadczyć zła. Jak tworzyć mroczne opowieści i odkrywać tajemnice ludzkiej natury?

Jolanta Tęcza-Ćwierz
Piotr Kościelny: Kryminały często dotykają trudnych tematów społecznych, pozwalając na refleksję nad naturą ludzką, moralnością i sprawiedliwością
Piotr Kościelny: Kryminały często dotykają trudnych tematów społecznych, pozwalając na refleksję nad naturą ludzką, moralnością i sprawiedliwością mkslowinski.com
Kryminały to dla niego nie tylko gatunek literacki, ale też wnikliwe studium ludzkiej natury. Piotr Kościelny opowiada o tworzeniu mrocznych opowieści, które mają nas wciągnąć w wir emocji, zagadek i niejednoznacznych charakterów

Jak to jest zagłębiać się w psychikę i emocje człowieka o mrocznych, psychopatycznych skłonnościach, tworząc taką postać na potrzeby powieści?

Pisząc, wyobrażam sobie samego siebie w roli niegodziwego bohatera, zastanawiam się, jak bym postąpił jako taka postać. Próbuję wejść w umysł przestępcy i odkryć, jak rodzą się w nas skłonności do czynienia zła, ponieważ nikt nie przychodzi na świat z takimi cechami. Uważam jednak, że odrobina zła tkwi w każdym człowieku. Potrafimy się cieszyć z cudzego nieszczęścia, gdy komuś zarysują samochód, albo sąsiadowi powinie się noga. W kryminalistach także siedzi zło, tyle że oni posuwają się dalej, ponieważ popełniają czyny zabronione: kradną, mordują, stosują przemoc. To, o czym piszę, nie zostaje we mnie, chociaż zdarza się, że coś mi się śni. Nawet ostatnio miałem sen, który mógłby się stać bardzo ciekawą powieścią. Był tak przerażający, że pod jego wpływem się obudziłem. A kiedy wstałem, bałem się pójść do łazienki po ciemku, musiałem zapalić latarkę w telefonie. Jestem dorosłym facetem, a bałem się jak dziecko.

Z czego wynika popularność kryminałów? Dlaczego lubimy czytać o zbrodniach i przestępstwach, o złu, które tkwi w ludziach?

Popularność tego gatunku literackiego wynika z jego unikalnej zdolności do wywoływania emocji i angażowania czytelnika w rozwiązywanie zagadek, które często dotykają uniwersalnych ludzkich lęków i fascynacji. Kryminały pozwalają bezpiecznie doświadczyć zła i przestępczości. Czytelnik zachowuje dystans, ale jednocześnie doświadcza dreszczyku emocji bez prawdziwego zagrożenia. Sama struktura powieści kryminalnej często wymaga od czytelnika śledzenia tropów i logicznego myślenia, by wraz z bohaterami dojść do rozwiązania. Ciekawi nas także psychologia bohaterów, zarówno przestępców, śledczych, jak i ofiar, co daje wgląd w motywy i konflikty, które mogą dotyczyć każdego z nas. Kryminały często też dotykają trudnych tematów społecznych - od zbrodni po złożone relacje międzyludzkie - pozwalając na refleksję nad naturą ludzką, moralnością i sprawiedliwością.

Są jakieś tematy, których w swojej twórczości stara się pan unikać, czy kryminał daje pełną swobodę?

Nie ma dla mnie tematów tabu. Napisałem kilka książek, które pokazują różnego rodzaju problemy społeczne, jak przemoc wobec dzieci i kobiet, czy pedofilia. Staram się unikać polityki, ponieważ tego tematu nie da się poruszać ponad podziałami. Owszem, mam na koncie trzy thrillery polityczne, ale staram się to wyważyć w swojej twórczości. Jedną powieść napisałem przeciwko obecnemu rządowi, a drugą przeciwko poprzedniej władzy. Rzadko jednak piszę o sprawach politycznych, chociaż lubię ten gatunek, ponieważ mogę bezkarnie wbijać szpile zarówno rządzącym, jak i ich oponentom. A to sprawia mi frajdę.

Jest pan prywatnym detektywem. Czy podczas tworzenia fabuły inspiruje się pan historiami swoich zleceniodawców?

Nie. Chociaż w zawodzie detektywa nie obowiązuje tajemnica zawodowa, jak w przypadku adwokata czy lekarza, to jednak staram się nie rozmawiać na temat spraw klientów, ponieważ zwykle są to sytuacje drażliwe, dotyczące spraw rodzinnych, rozwodów, alimentacji czy ustalania majątku. W książkach nie umieściłbym takiej tematyki. W trakcie mojej pracy zawodowej rozwiązałem też wiele spraw kryminalnych, ale nie chciałbym, aby jakikolwiek mój były klient wziął do ręki moją książkę i przeczytał, że opisuję jego sprawę. Nie poruszam więc tematów wziętych z życia. Swego czasu byłem też windykatorem terenowym. Chodziłem do różnego rodzaju melin czy ciemnych zaułków i dlatego potrafię je opisać. Czytelnicy mówią, że w moich książkach czuć zapach przetrawionego alkoholu, moczu, czy papierosów i gęstą atmosferę. Prawdziwość tych opisów wynika z mojego zawodowego doświadczenia. Wśród moich czytelników są również policjanci, którzy zwracają uwagę, że idealnie opisuję procedury stosowane przez śledczych. Mam pojęcie, o czym piszę, to nie jest wiedza z powieści czy z filmów, ale doświadczenie wzięte z szeregu rozwiązanych spraw.

Skąd zatem czerpie pan inspiracje do takich mrocznych i złożonych historii?

Wszystkie książki to wytwór mojej wyobraźni. Nie mają żadnego związku z rzeczywistymi wydarzeniami. Jak wspomniałem, nie czerpię też z doświadczeń zawodowych. Kiedyś dużo czytałem powieści kryminalnych, horrorów i thrillerów. Jednak odkąd sam zacząłem pisać, z czytaniem idzie mi słabiej, ponieważ zaczynam analizować i zastanawiam się, jak sam bym to ujął, jak bym poprowadził dany wątek, czy coś bym zmienił. Lubię za to oglądać seriale kryminalne, na przykład „Pitbull” czy „Glina”.

Jak wygląda proces twórczy? Planuje pan całą fabułę z wyprzedzeniem, czy pisze na bieżąco, dając się ponieść akcji?

Zaczynam od tytułu. Potem obmyślam ogólny zarys fabuły. Pisząc, nie trzymam się żadnych planów, nie robię rozpisek i notatek. Nie mam też opracowanego schematu danej powieści. Siadam przed komputerem, a opowieść ze mnie wypływa. Czasem się zastanawiam, co będzie na końcu, jak rozwiążę daną sprawę kryminalną. Bywa też tak, że zaczynam pisać początek, później od razu przychodzę do rozwiązania zagadki, a na koniec staram się włożyć jeszcze coś do środka.

Jak powstała pana najnowsza powieść „Zły”?

To książka, którą pisałem kilka lat. Początkowo miała mieć tytuł „Brzytwa”, potem zmieniłem go na „Impuls”, ostatecznie ukazała się pod tytułem „Zły”. Pisząc inną powieść, jednocześnie zacząłem pisać „Złego”, ale wpadł mi do głowy ciekawszy pomysł, więc „Zły” trafił do szuflady. W końcu stwierdziłem, że muszę dokończyć pisanie tej książki. Akcja większości moich powieści rozgrywa się w latach 2008-2012, tym razem opisuję lata osiemdziesiąte XX wieku, żeby pokazać specyfikę czasów PRL-u, kiedy na stołach często gościł alkohol, ludzie palili papierosy w każdym miejscu i bez przerwy stali w kolejkach. Przybliżam też mocno nieudolną pracę milicjantów opartą na korupcji i zastraszaniu.

Dobrze pamięta pan okres PRL-u?

To czasy mojego dzieciństwa. Ówczesne życie codzienne było pełne ograniczeń i trudności. Sklepowe półki były często puste, a podstawowe produkty, jak mięso, cukier czy papier toaletowy, można było dostać na kartki. Ludzie musieli godzinami stać w kolejkach, aby zdobyć produkty pierwszej potrzeby. Pamiętam betonowe osiedle, na którym się wychowałem i dom handlowy Astra. Pamiętam, jak moja mama wstawała o piątej rano, by ustawić się w kolejce przed mięsnym i dostać kawałek wędliny. Pamiętam trabanty na ulicach. I hałas, który w sobotnie poranki robiły śmieciarki. Bardzo lubię seriale „Alternatywy 4” i „Zmiennicy”, które przypominają tamte lata.

Zwykle dopiero na końcu powieści kryminalnej dowiadujemy się, kto jest sprawcą. W „Złym” od razu wykłada pan karty na stół i informuje czytelnika, kim jest morderca.

Większość moich powieści jest skonstruowana w ten sposób. Pokazuję historię z punktu widzenia sprawcy, z punktu widzenia śledczych oraz ofiar. Ukazuję więc różne perspektywy. Od razu wiadomo, kto zabija, nie ma zagadki do rozwiązania, ale pokazana jest cała procedura śledztwa, to, jak sprawca jest tropiony, jak unika sprawiedliwości, jakie ruchy wykonuje.

W „Złym” pokazuje pan, jak impulsywne zachowanie Heńka Kolasy prowadzi do dramatycznych konsekwencji, a potem do chłodnej kalkulacji, jak uniknąć kary. Co sprawia, że niektórzy ludzie są w stanie tak szybko przejść od szoku i wyrzutów sumienia do działania, aby się ochronić?

Dziewięćdziesiąt dziewięć procent zabójstw jest dokonywanych pod wpływem chwili, impulsu, bodźca zewnętrznego. Większość sprawców stara się wtedy coś zrobić, by uniknąć sprawiedliwości. Czasu nie cofną, ale mogą starać się ukryć, zatrzeć ślady, preparować dowody i szukać alibi w obawie przed karą odsiadki i stygmatyzacją środowiska.

„Zły” to książka bez morału i bez happy endu. Taka miała być?

Tak, chociaż część czytelników uważa, że ta książka nie jest skończona, że będzie dalszy ciąg. A przecież sprawca został ukarany, prawda? Teraz pracuję nad powieścią o toksycznych związkach. To mroczna historia, starająca się zwrócić uwagę na destruktywne relacje między partnerami.

Nie unika pan trudnych problemów społecznych.

Ktoś o tym musi napisać. Większość autorów powieści kryminalnych stara się pokazać zbrodnię, pracę policji i karę, jaką ponosi sprawca. Ja pokazuję rzeczywistość, opisuję, jak czasem wygląda nasz świat. Można zamknąć oczy i nie widzieć skatowanej kobiety, można zatkać uszy i nie słyszeć krzyku dziecka, które ktoś bije za ścianą, ale to istnieje. Piszę, jak jest. Nie ubarwiam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska