Mecz Śląsk Wrocław - Raków Częstochowa 1:1
81 dni - dokładnie tyle czekaliśmy na kolejny mecz w ekstraklasie. Jako ostatni w marcu zagrali piłkarze Korony Kielce i ŁKS Łódź (1:0), jako pierwsi w maju zawodnicy Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa.
Te mecze znacząco się różniły. We Wrocławiu zabrakło publiczności (w Kielcach mecz obejrzało ponad 4,5 tys.) i chłopców do podawania piłek. Obie drużyny na murawie pojawiły się pojedynczo. Gra? Momentami szarpana, często niedokładna. Ewidentnie piłkarze odczuli ekstremalnie długą przerwę i brak sparingów w okresie przygotowawczym.
Przed zmianą stron Śląsk i Raków oddali po jednym celnym strzale. Ze strony Śląska słupek obił Erik Exposito. Po rzucie rożnym swoją okazję miał też Mark Tamas, którego uderzenie głową znakomicie wybronił Jakub Szumski. Raków atakował głównie za sprawą Sebastiana Musiolika i Felicio Browna Forbesa. Bez zarzutu interweniował jednak Matus Putnocky.
Prawdziwe emocje dostarczyła nam dopiero druga połowa, a właściwie jej końcówka. W 83 minucie zmiennik Daniel Bartl idealnie dośrodkował na głowę Browna Forbesa, a ten dał prowadzenie Rakowowi (siódmy gol w sezonie).
Śląsk nie zrezygnował z ataków. Tuż przed doliczonym czasem gry otrzymał jedenastkę. Po analizie VAR sędzia Jarosław Przybył dopatrzył się uderzenia łokciem w twarz Roberta Picha. Przewinił Tomas Petrasek, a wynik na 1:1 ustalił Michał Chrapek.
W następnej kolejce beniaminek zagra w Bełchatowie z ŁKS Łódź. Śląsk czeka wyjazd do Arki Gdynia.
Piłkarz meczu: Felicio Brown Forbes
Atrakcyjność meczu: 5/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Najbogatsze kluby piłkarskie na świecie. Real Madryt na czel...
