Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydentem bolszewickiej Europy miał być Lenin

Maria Mazurek
„Cud nad Wisłą” Jerzego Kossaka.  - Nie można wykluczyć, że po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej Lenin i Trocki przebudowaliby świat - mówi prof. Chwalba - pozbawiając ludzi wolności, religii, własności prywatnej. A więc i wizyta papieża Franciszka na Światowych Dniach Młodzieży z pewnością by się nie odbyła...
„Cud nad Wisłą” Jerzego Kossaka. - Nie można wykluczyć, że po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej Lenin i Trocki przebudowaliby świat - mówi prof. Chwalba - pozbawiając ludzi wolności, religii, własności prywatnej. A więc i wizyta papieża Franciszka na Światowych Dniach Młodzieży z pewnością by się nie odbyła...
To naprawdę mogło się źle skończyć. Latem 1920 r. wielu uciekało w popłochu z Warszawy do Poznania. Nawet Piłsudski miał chwilę załamania - mówi prof. Andrzej Chwalba Marii Mazurek

Prof. Andrzej Chwalba Historyk i eseista, profesor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, badacz dziejów Krakowa. Tytuł profesora otrzymał w 1995 r. Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, członek Rady Fundatorów Fundacji Polskiego Czynu Niepodległościowego, Fundacji Pomocy Dzieciom Niewidomym i Niedowidzącym. Członek Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa (SKOZK). Krakowie. Człowiek Roku w plebiscycie Gazety Krakowskiej w 2014 roku.

***

Dokładnie 96 lat temu ocaliliśmy Europę przed bolszewikami. Ale Zachód Bitwy Warszawskiej - jednej z ważniejszych bitew w dziejach świata - chyba nie pamięta?
Europa i wielu innych rzeczy nie pamięta. Trudno zresztą oczekiwać, żeby pamiętali o tak zwanej Bitwie Warszawskiej (mówię tak zwanej, bo rozciągała się na przestrzeni 800 km, od Lwowa, po Toruń i Płock), skoro wiedza historyczna mieszkańców państw europejskich nawet na temat dziejów ich państw jest skromna. Mam na myśli oczywiście poziom świadomość milionów, bo na Zachodzie wśród ludzi z branży - historyków i publicystów - wiedza na temat Bitwy Warszawskiej i wojny polsko-bolszewickiej już taka skromna nie jest. Po 1989 roku przybywa w skali Europy i świata historyków i dziennikarzy, którzy studiują polskie dzieje, publikują, bo dla nich są ciekawe, niebanalne. Świadczy o tym m.in. rosnące zainteresowanie kongresami zagranicznych badaczy dziejów Polski organizowanymi co pięć lat w Krakowie. Problem jest w tym, by wyniki badań naukowych trafiły do masowego odbiorcy. Niemniej powoli rośnie zainteresowanie polską historią czy szerzej dziejami Europy Środkowej.

Była taka próba popularyzowania polskiej historii za granicą: film „Bitwa Warszawska”.
Ale ten przeciętny film nie miał szans, żeby znaleźć się na rynkach światowych… Najlepszym momentem, by Bitwa Warszawska przedostała się do europejskiej świadomości, był czas bezpośrednio po niej. Ale wtedy to nie nastąpiło, bo Polska - która dopiero co powstała z martwych - była traktowana przez sąsiadów jako państwo sezonowe, czyli takie, które wkrótce upadnie. A Zachód żył własnymi problemami.

Cofnijmy się do momentu, kiedy „Polska powstaje z martwych”, żeby zrozumieć, o co chodziło w tej bitwie.

10 listopada 1918 roku Piłsudski, uwolniony z Magdeburga, wraca do Warszawy a kolejnego dnia Rada Regencyjna Królestwa Polskiego przekazuje mu władzę nad wojskiem. W tym momencie może dysponować jedynie 9 tys. żołnierzy. Poza nimi są formacje wojskowe w wolnej od zaborców Galicji Zachodniej, na Śląsku Cieszyńskim i w wolnej od okupanta południowej części Królestwa (Lublin, Kielce). W kolejnych dniach Polacy, zwłaszcza z Polskiej Organizacji Wojskowej liczącej ponad 20 tys. zaprzysiężonych, rozbrajają Niemców w Królestwie Polskim. Pod koniec listopada liczba żołnierzy polskich wynosi około 40 tys. Armia jest szybko rozbudowywana, niestety kosztem bieżących potrzeb obywateli, ale sprawą pierwszoplanową jest niepodległa Polska .

Problemem dla Piłsudskiego nie jest już zatem odzyskanie niepodległości, a stworzenie Polski w bezpiecznych granicach.
Tak. I w ciągu kolejnych miesięcy Polska będzie prowadziła wojny o bezpieczne granice niemal ze wszystkimi sąsiadami, w tym z sowiecką Rosją, aczkolwiek do końca roku 1918 nie ma bezpośredniej styczności między wojskami Armii Czerwonej a wojskami polskimi, bo na wschód od rzeki Bug znajduje się jeszcze kilkaset tysięcy żołnierzy niemieckich. Aby polskie wojska mogły się przesuwać w kierunku wschodnim, należało skłonić Niemców do opuszczenia kontrolowanych ziem. Rzeczywiście, w wyniku negocjacji, zimą i wczesną wiosną 1919 r. opuścili zajmowane terytoria i powrócili do domów. W tym momencie w rejonie Polesia, Grodna, Wilna mamy do czynienia z przestrzenią niczyją.

Piłsudski wie, że będzie się o nią za chwilę bił z bolszewikami?
Tak i podejmuje decyzję o zajęciu ukochanego Wilna, co się dokonało w kwietniu 1919 r., a jednocześnie rozbudowuje polską armię. Najpierw zachęca ochotników, a potem ogłasza pobór rekruta. Jednocześnie na zachodzie Polski, w Wielkopolsce, od grudnia 1918 roku trwają walki z Niemcami: powstanie wielkopolskie. Ostatecznie o zachodniej granicy Polski przesądzi konferencja pokojowa w Paryżu i traktat wersalski. W czerwcu 1919 r. po krwawej wojnie polsko-ukraińskiej, wojska polskie dotrą do rzeki Zbrucz . Tym samym Galicja Wschodnia znajdzie się w granicach Rzeczypospolitej, aczkolwiek Ukraińcy w większości z tym faktem się nie pogodzą. Jak widać Polska umacnia się w bólach, wkraczając w kolejne lata z bagażem trudnych doświadczeń wojennych lat 1919-1920. Armia polska jest szybko szkolona, jednak brakuje żołnierzy. Brakuje też materiału wojennego, gdyż na ziemiach polskich nie było przemysłu zbrojeniowego.

I jak to Piłsudski rozwiązuje?
Nie tyle Piłsudski co rząd polski zakupił (z reguły na kredyt) we Francji i Wielkiej Brytanii sprzęt wojenny. Wielkim sukcesem polskiej dyplomacji było uzyskanie zgody aliantów na przetransportowanie do Polski armii polskiej pod dowództwem Józefa Hallera, tzw. błękitnej. Natomiast w Wielkopolsce, po zawarciu rozejmu, jest uformowana armia wielkopolska: 70 tys. świetnych żołnierzy pod dowództwem Józefa Dowbór-Muśnickiego. I Piłsudski sięga po te siły. Dzięki wojskom Hallera i armii wielkopolskiej pewnie nie byłoby wygranej Bitwy Warszawskiej. Tymczasem wiosną i latem 1919 r. Piłsudskiemu idzie jak po maśle: wchodzi do Mińska, sięga po Berezynę i Dźwinę. Opanowuje też południową Łotwę, przekazując ją Łotyszom - i tym samym sprawia, że mamy pierwszego w rejonie sojusznika - mały kraj, ale zawsze. Bo na innych sąsiadów nie mamy co liczyć: z Czechami walczymy o Śląsk Cieszyński, a z Litwinami - o Wilno i Suwałki.

A Zachód siedzi cicho.
Zachód liże rany. Wszyscy mają dość wojny. Zachód co najwyżej może nam odstąpić broń z demobilu, bo tamtejsze wojska są redukowane, a karabiny, armaty, samoloty i czołgi stoją do wzięcia. Problem jest inny: jak ten sprzęt dowieźć.

Czy istnieje zgoda polskich polityków co do kształtu Polski i granic na Wschodzie?
Istniały poważne różnice i w efekcie polska polityka jest w istocie kompromisowa. Piłsudski jako Naczelnik Państwa ma inną koncepcję Polski niż Roman Dmowski, przywódca narodowej demokracji. Piłsudski chciałby powrotu do Rzeczypospolitej jako federacji wolnych narodów środkowo-wschodniej Europy. Chce stworzyć Rzeczypospolitą z Litwinami, Białorusinami i Ukraińcami. Dmowski nie wierzy w taką wizję. Powiada: lepsza Polska mniejsza, bez licznych mniejszości narodowych, z którymi będą, jak uważał, problemy, które będą rozsadzać państwo od środka.

Piłsudski był większym romantykiem?
Dmowski w ogóle nie był romantykiem. Dlatego na polu osobistym przegrywał z Piłsudskim - za Piłsudskim panny szły sznurem…

Plany sowieckie natomiast były nakreślone przez tandem Lenin-Trocki.
Oni chcieli stworzyć komunistyczny Związek Republik Sowieckich Europy.

Jak daleko na Zachód ten Związek Sowiecki miałby sięgać?
Najpierw po Francję, a później Anglię. Czas im sprzyja: na Węgrzech jest rewolucja, na krótko władzę mają tam węgierscy bolszewicy. W Niemczech powstają sowieckie republiki, sytuacja jest napięta, w Austrii rewolucja. Więc głównym celem bolszewików jest dotarcie do Berlina i stworzenie Niemieckiej Republiki Rad. Czyli fundamentem socjalistycznej Europy, jako związku państw sowieckich, ma być sojusz rewolucyjnego Berlina z rewolucyjną Moskwą. I stąd nakaz Michaiła Tuchaczewskiego: po trupie Polski na zachód - czyli do Berlina.

Historia bolszewików już oceniła. Ale może część twórców tego systemu miała dobre zamiary względem ludzi?
Ludzie nie byli brani pod uwagę. Byli anonimową masą, uważaną za niewyedukowaną, za którą trzeba podejmować decyzje. Owszem, bolszewicy twierdzili, że przejmą majątek w miastach i wsiach, po czym przekażą w ręce ludu pracującego - może nawet wierzyli, że ludziom będzie się lepiej żyło. Ale państwo sowieckie nie miało projektu państwa demokratycznego. Od samego początku przewidywano dyktaturę proletariatu, czyli dyktaturę partii bolszewickiej. Ale hasła pokoju, hasła „ziemia dla chłopów”, obietnice, że robotnicy będą zarządzać swoimi, jak twierdzili bolszewicy, fabrykami - to wszystko działało. Kto nie chce być bogaty? A Lenin obiecywał wprost: będziecie bogaci. Każdy w domu będzie miał fortepian i rower, a na ręce - zegarek. Bolszewicy liczyli, że jak pojawią się w Polsce, to i tu ludzie za tymi hasłami pójdą, że wybuchnie rewolucja, a władzę przejmą polscy bolszewicy, z Feliksem Dzierżyńskim na czele. Nawet taki rząd tymczasowy powstał w Białymstoku.

Dlaczego u nas rewolucja bolszewicka nie mogła wybuchnąć?
Bo Polska jest przykładem kraju, gdzie wrażliwość na kwestie narodowe, potrzeba własnego państwa, była mocniejsza od potrzeby przewrotu socjalnego. Poza tym nie wierzono bolszewikom, bo bolszewik kojarzył się dalej z zaborcą. Dzierżyński wezwał ludzi do utworzenia polskiej Armii Czerwonej, a na jego apel odpowiedziało mniej niż 100 ochotników.

Chyba nie chcielibyśmy oddawać wolności, którą dopiero otrzymaliśmy?
No właśnie. Ta wolność zaczęła smakować. Więc bolszewicy ponieśli porażkę także wizerunkową. Próba wypromowania wizerunku dobrego bolszewika kochającego polski lud, zakończyła się klęską. Na to liczył Piłsudski. Choć i on wiedział, że musi pozyskać polskich chłopów, którzy stanowili 60 proc. narodu. Dlatego w 1920 roku powstaje Rada Obrony Narodowej, a na czele rządu staje Wincenty Witos, przywódca polskich chłopów. Nie ziemianie, nie arystokraci czy fabrykanci. I Piłsudski wzywa chłopów, by bronili narodu, ojczyzny, religii i ziemi.

Dużo chłopów odpowiedziało na ten apel?
Nie tak wielu, bo było lato i żniwa - chłop miał swoje zajęcia. Odzew był głównie wśród mieszkańców miast; młodych inteligentów, studentów, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego, harcerzy, młodych rzemieślników .

Tymczasem Armia Czerwona, w lipcu 1920 roku, zbliża się do Warszawy i Lwowa…
I to w szybkim tempie. Idąca z sowieckiej Białorusi, potężna sowiecka armia uderzyła w bok wojsk polskich znajdujących się głównie na Ukrainie wraz z sojuszniczymi, ale nielicznymi wojskami atamana Petlury. Zajęli Mińsk i szybko posuwali się w kierunku zachodnim. Wojska polskie muszą się wycofywać z Kijowa i Ukrainy z obawy przed okrążeniem. Wojska sowieckie docierają pod Warszawę, część omijając stolicę podąża w kierunku Płocka i Torunia. Chcą przejść Wisłę i uderzyć na Warszawę od zachodniej strony jak w 1831 r. Warszawa się broni. Broni się Lwów. W miejscowości Zadwórze koło Lwowa naprzeciw bolszewickiej armii konnej Budionnego wychodzi 330 polskich żołnierzy. Ta bitwa jest później okrzyknięta „polskimi Termopilami”. Polaków było 330, z czego 313 zginęło, ale zaskoczeni sowieccy kawalerzyści się zatrzymali i pomaszerowali w innym kierunku.

Jak to możliwe?
Historia pokazuje, że było możliwe. Tymczasem Piłsudski jako Naczelny Wódz podjął dwie kluczowe decyzje. Pierwsza: nie można dopuścić do zajęcia Warszawy, trzeba w tamtym rejonie koncentrować wojska, w tym ochotnicze. Druga: by w rejon rzeki Wieprz, koło Lublina, przesunąć najlepsze polskie dywizje i utworzyć grupę uderzeniową. Przypomnijmy: front wojny był rozciągnięty między Toruniem, Warszawą, Lublinem i Lwowem. Na 16 sierpnia zaplanowano uderzenie w bok sowieckich armii. To był majstersztyk, bowiem Naczelny Wódz nie dysponował już rezerwami, dlatego do operacji znad Wieprza musiał sprawnie przesunąć dywizje z innych obszarów . Ten plan się powiódł. Jednocześnie, również 16 sierpnia, Polacy walczą pod Radzyminem i przejmują kontrolę nad przedmieściami Warszawy. Tuchaczewski, dowódca Frontu Zachodniego, wydaje rozkaz: cofamy się. A jego żołnierze uciekają w popłochu. Około 65 tysięcy bolszewików trafia do niewoli.

Co robią z nimi Polacy?
Przewożą do dawnych koszar wojsk rosyjskich i niemieckich. Bolszewicy są więzieni w kiepskich warunkach i część z nich choruje, część umiera. Jest mało żywności, grasuje tyfus i hiszpanka, największa zabójczyni XX wieku. Ale w Polsce głodowały wówczas miliony ludzi, wiele dzieci umarło, tysiące nie miało dachu nad głową. Jeńcy nie byli pierwsi na liście potrzebujących, którzy mieli otrzymać pożywienie czy leki. Polskie władze apelowały do państw zachodnich z prośbą o pomoc żywnościową, medyczną itp. To nie tak, że Polacy chcieli celowo zagłodzić jeńców wojennych. Dzielono się biedą, a ci, którzy przeżyli, a przeżyła większość, wrócili do domów w Rosji.

Za bolszewicką klęskę w Bitwie Warszawskiej winą, przynajmniej przez niektórych, obarczany był Józef Stalin.
Stalin był komisarzem politycznym tego Frontu Południowo-Zachodniego , którego wojska atakowały Lwów. Tuchaczewski i inni generałowie obarczali go winą za klęskę warszawską, a później klęskę nad Niemnem. A Stalin pamiętliwy był. Ci, którzy go chwalili, stali się później marszałkami. A Tuchaczewskiego i tych, którzy podzielali jego zdanie, kazał w 1937 i 1938 roku rozstrzelać. Doskonale pamiętał doznaną zniewagę. Pamiętał też o Polakach, którzy zatrzymali pochód bolszewickich wojsk na zachód. Niektórzy badacze wiążą zbrodnię katyńską z Bitwą Warszawską, aczkolwiek nie ma bezpośrednich dowodów na to, że zbrodnia katyńska była zemstą Stalina za 1920 rok .

Po stronie polskiej ta operacja to był majstersztyk. Kto był autorem tego sukcesu?
Niejeden powie tak, jak powiedziano w 1920 r., że jedną z autorek jest Matka Boska Częstochowska. Dzień wcześniej było jej święto, a bitwę okrzyknięto „cudem nad Wisłą”.

Pytam poważnie. Ta bitwa, przy dobrych dowódcach, była do wygrania. Liczebność wojsk naszych i bolszewickich była podobna, a na starcie szykowaliśmy się od dawna.
Nie, pani redaktor, to naprawdę mogło źle się skończyć. Wielu latem 1920 r. uciekało w popłochu z Warszawy do Poznania. Nawet Piłsudski miał chwilę załamania; na początku sierpnia złożył na ręce Witosa dymisję, choć ten jej nie przyjął. Był naczelnym wodzem, odpowiedzialność spoczywała na nim. Piłsudski doskonale wiedział, że jak przegra Bitwę Warszawską, przegra Polskę. Przegra to, o co się bił przez 30 lat.

W chwilach zwątpienia przed bitwą uciekł do ukochanej, Aleksandry Szczerbińskiej.
Tak, do matki swoich córek i swojej przyszłej żony. Tu, niedaleko, do Bobowej, do dworku Długoszowskich . Szczerbińska go pokrzepiła. Zobaczył się z nią i wyruszył w kierunku Dęblina. Na użytek czytelników z Sądecczyzny możemy więc zbudować kolejną teorię: to Aleksandra Szczerbińska jest autorką sukcesu bitwy warszawskiej.

Dylemat jest taki, czy autorem sukcesu jest Piłsudski czy Tadeusz Jordan Rozwadowski?
Ostateczną decyzję podejmuje Naczelny Wódz. Chwała jemu się należy; za klęskę byłby odpowiedzialny. Natomiast przygotowaniem planu operacji, rozkazów itd., zajmuje się sztab. A szefem sztabu generalnego Wojska Polskiego był Rozwadowski, były generał armii CK pochodzący z Galicji. Z Piłsudskim za sobą nie przepadali, mieli inne poglądy, ale w chwili zagrożenia bardzo dobrze i solidarnie współpracowali.

Pan jest ostrożny w snuciu alternatywnych historii. Ale powiedzmy sobie, jakby potoczyły się losy Europy, gdybyśmy przegrali?
Dość łatwo jest się domyślić, co by się stało z Europą. Zwycięstwo Polaków przekreśliło plany Trockiego i Lenina, którzy chcieli stworzyć coś na kształt dzisiejszej Unii Europejskiej, tyle że bolszewickiej, z siedzibą w Moskwie, nie w Brukseli. Ta Unia miała być federacją państw kierowaną przez międzynarodówkę komunistyczną, a faktycznie przez Lenina. Pierwszym prezydentem zjednoczonej komunistycznej Europy byłby Lenin, a kolejnym - zapewne Stalin. To był realny scenariusz. Niepodległość Polski i Europy, naprawdę wisiała na włosku - biorąc pod uwagę demobilizację wojsk na Zachodzie, pacyfizm, siłę rewolucji niemieckiej. Bolszewicy mieli nawet pomysł, by zająć Wielką Brytanię i na brytyjskich okrętach marynarki wojennej popłynąć w kierunku Stanów Zjednoczonych, na Nowy Jork. I kto wie, może powstałaby nie europejska, a światowa Bolszewicka Republika Federalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska