Spółdzielnie mieszkaniowe wykupują od miasta grunty pod swoimi budynkami za 2 proc. wartości. I z taką samą ulgą sprzedają ziemię swoim lokatorom. Problem pojawia się w momencie gdy ktoś chce sprzedać mieszkanie.
Jeśli w chwili wykupu gruntu od miasta lokator miał prawo spółdzielcze własnościowe, może sprzedać mieszkanie w dowolnej chwili. Jeśli jednak zdążył wcześniej przekształcić lokal na tzw. odrębną własność, wtedy to on staje się stroną umowy z miastem i musi poczekać ze sprzedażą 10 lat. W przeciwnym razie gmina zażąda zwrotu 98 proc. bonifikaty. A to nawet kilkadziesiąt tys. zł.
- To nierówność osób wobec prawa - mówi Aleksandra Piłat, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej "Nowy Bieżanów". - Taki zapis jest głównym powodem, dla którego ludzie nie zgadzają się na wykup gruntów przez spółdzielnie. Konieczność zwrotu bonifikaty w przypadku planowanej sprzedaży mieszkania wisi nad nimi jak miecz Damoklesa.
- Tracą na tym inni mieszkańcy - mówi Bogdan Piaszczyński, zastępca prezesa SM "Nowy Prokocim". - Co roku każdy płaci z tytułu użytkowania wieczystego 1 proc. wartości gruntu. Jednak gmina podnosi opłaty i za chwilę przekroczą one wartość wykupu ziemi na własność. Teraz wykup jest korzystny, ale nie wiadomo, jak długo będzie obowiązywała bonifikata - zaznacza. Tymczasem wystarczy, że jeden lokator zaprotestuje, i już do wykupu gruntu nie dochodzi.
Radni pracują nad uchwałą, która ma rozwiązać ten problem. Urzędnicy nie będą już żądać zwrotu ulgi za grunt od spółdzielców sprzedających swoje mieszkania.- To pilotażowa uchwała, nikt w Polsce tego nie robił - podkreśla Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.
Zdaniem Marty Witkowicz, dyrektorki magistrackiego wydziału skarbu, proponowany projekt to naprawianie niedociągnięć ustawowych i wyrównanie szans mieszkańców. Przypomina, że najemcy mieszkań komunalnych, którzy kupują lokal z bonifikatą od gminy, i chcą go sprzedać przed upływem pięciu lat, nie muszą zwracać bonifikaty, o ile pieniądze przeznaczą na zakup innej nieruchomości przeznaczonej na cele mieszkalne. - Nie ma powodu, by spółdzielcy mieli być traktowani gorzej niż lokatorzy gminnych mieszkań - podkreśla Witkowicz. - Ustawodawca nie przewidział pewnych sytuacji. I trzeba to naprawić.
Zaznacza, że miasto nie straci finansowo na nowym rozwiązaniu. - To pieniądze, o które gmina mogłaby wystąpić dopiero wtedy, gdyby ktoś sprzedał lokal - tłumaczy. - A jeśli osoba odczeka 10 lat, i tak nie dostaniemy tych pieniędzy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+