W listopadzie Pack - bo o nim mowa - grasował m.in. przy alei 29 Listopada, ulicach: Pilotów, Młyńskiej, Meissnera, Wrocławskiej. Dwa tygodnie temu w jedną noc obsmarował pół Bieńczyc.
Ostatnio ręce opadły mieszkańcom z ul. Zakopiańskiej - gdy zostawił tam swoje bazgroły na trzech blokach, w tym jednym... tydzień po remoncie elewacji. Na jego "szlaku" w tych dniach znalazło się też osiedle Widok w Bronowicach. I wrócił do Nowej Huty. Tu zresztą w jednej z lokalizacji albo ktoś Packa wystraszył, albo skończyła mu się farba, bo podpis urywa się po dwóch pierwszych literach.
- Cały Kraków szuka tego człowieka - podkreśla Łukasz, jeden z naszych Czytelników, oburzony dewastacjami pseudografficiarza. - Jeśli by to zsumować, to straty materialne i wizerunkowe są ogromne. Napisałem już w tej sprawie nawet do przewodniczącego Rady Miasta - dodaje Łukasz.
W słowach nie przebiera jeden z miłośników Krakowa, społecznik, a zarazem kierowca komunikacji miejskiej, który - jeżdżąc po całym mieście - obserwuje postępującą ekspansję Packa. - Pack przegiął, przekroczył barierę. Już praktycznie nie ma kamienicy i elewacji bez jego podpisów. Dla turystów to tragiczny wizerunek naszego miasta - mówi nam.
Nasz rozmówca (chce pozostać anonimowy) nie kończy na narzekaniu: kontaktuje się ze spółdzielniami i wspólnotami, których budynki zostały pomazane, nakłania do zgłaszania spraw na policję. Z tych rozmów wziął się teraz pomysł ustanowienia pieniężnej nagrody za złapanie Packa. Bo mieszkańcy, jak i zarządcy budynków mają już dość. Wystarczy podać, że koszt usunięcia dwóch podpisów wandala z dwóch bloków to koszt około 8 tys. złotych. Więc ustanowienie nawet sporej nagrody i tak się opłaci. A jeszcze można by ją powiększać dzięki uruchomieniu społecznej zbiórki.
Pack używa kolorów: niebieskiego, czarnego i czerwonego. Bywa że jego ksywce towarzyszą skrzydła i odwrócony krzyż. Jego podpis ma specyficzny krój liter. Mieszkańcy uważają, że po charakterze pisma i wysokości bazgrołów widać, że "dziełem" tej samej osoby jest też zniszczenie muralu na rondzie Mogilskim. Sprawca tej dewastacji, 19-letni Dominik W. - a także jego 19-letnia pomocniczka - trafił już w ręce policji, ma zarzuty uszkodzenia mienia. Prokuratura zastosowała wobec niego poręczenie majątkowe i dozór policji - ma się stawiać w komisariacie 5 razy w tygodniu.
- Co z tego, że ma się stawiać w dzień, kiedy smaruje w nocy i nikt go wtedy nie pilnuje! Policja wie, gdzie mieszka, powinna posłać kilka razy tajniaka nocą i złapać wandala za rękę - uważa kierowca-społecznik.
Rzecznik małopolskiej policji komentuje natomiast: - Proszę nie wyciągać pochopnych wniosków. Często graciarze mają podobny styl. Nawet podpis nie musi świadczyć o tym, że to ta sama osoba, przy czym może to być nawet grupa osób - przekonuje mł. insp. Sebastian Gleń. - Nie mogę potwierdzić, by ktoś z dwójki zatrzymanych to osoba o pseudonimie Pack. Pseudograffiti, za które usłyszeli zarzuty, nie były tak podpisane.
Dowiadujemy się też, że jeden z komisariatów, gdzie wpłynęły zgłoszenia o zniszczeniach dokonanych przy ul. Zakopiańskiej, wyjaśnia sprawę. Ale sprawca dotąd nie został zatrzymany.
- Bo komisariaty przyjmują zgłoszenia, ale prowadzą te sprawy niezależnie. Powinno się porównać monitoring z ronda Mogilskiego z nagraniem, które dostarczono policji z ulicy Zakopiańskiej: twarzy nie widać, ale posturę i ubiór tak - mówi z kolei pomysłodawca społecznej nagrody za ujęcie wandala. Przy okazji przekazuje apel: by każdy, kto widzi smarującego po murach grafficiarza, nagrywał filmik komórką, zawiadamiał policję lub straż miejską.
Zapytaliśmy krakowski magistrat o walkę z pseudograffiti. Urząd odpowiada, że od 2015 roku liczba aktów wandalizmu zmalała trzykrotnie. "Jest to m.in. zasługą aktywności Straży Miejskiej i Policji oraz zgłaszania aktów wandalizmu przez mieszkańców na www.bazgrolykrakow.pl. A także zintensyfikowania prac Zespołu zadaniowego ds. ograniczenia bazgrołów przez przewodniczącego Waldemara Domańskiego" - podkreśla biuro prasowe urzędu.
Waldemar Domański, jednocześnie szef nieformalnej grupy Pogromców Bazgrołów, oblicza, że w Krakowie jest ok. 15 "autorów", którzy jak Pack zostawiają na murach miasta swoje podpisy. I każdy ma nawet ponad tysiąc budynków na sumieniu.
- Od kilku lat domagam się od policji stworzenia grupy kryminalnej, która zajęłaby się tropieniem i łapaniem tych, którzy mają takie szkodliwe hobby. Na razie bezskutecznie - przyznaje.
Zdaniem Domańskiego w takiej ekipie powinien się znaleźć m.in. grafolog, jak też specjalista od internetu, by można łatwo znajdować strony, na których autorzy napisów chwalą się swoimi osiągnięciami. Zamierza w przyszłym roku dotrzeć wprost do wojewódzkiego komendanta policji z tą inicjatywą.
Zdaniem Domańskiego ustanowienie nagrody za złapanie wandala to bardzo dobry pomysł. A wszystkich, którzy mają sugestie i pomysły, jak jeszcze walczyć z bazgrołami, zaprasza w styczniu na kolejne spotkanie swojego zespołu zadaniowego.
