Wracając do sobotniego starcia z Kotwicą, miejscowi po ostatniej wygranej nad Lechem II Poznań we Wronkach 1:0 chcieli godnie pożegnać się z rozgrywkami przed własnymi kibicami. W ciągu pierwszych minut gracze Roberta Kasperczyka próbowali szczęścia pod bramką rywali prowadzonych przez Ryszarda Tarasiewicza, ale musieli szybko bronić się przed ich odpowiedzią. Polacek musiał wykazać się kunsztem bramkarskim po uderzeniu Petrovicia. W 14. minucie Wilczyński zwiódł obrońcę, ale na posterunku był Kozioł. W kolejnych minutach widać było po sądeczanach, że bardzo chcieli otworzyć wynik meczu. Próba Gołębiowskiego przeszła obok bramki. W 35. minucie znów pokazał się Wilczyński i ponownie nie wpakował piłki między słupki. To udało się Maślance. 18-letni pomocnik przytomnie zachował się w „szesnastce” pokonując Kozioła.
W drugiej połowie przyjezdni starali się odpowiedzieć. Najpierw Nowak minął Polacka i trafił w słupek, a następnie Bryła mógł zanotować samobója, ale doświadczony Słowak był na posterunku i sparował ten strzał. W 62. minucie Junior skorzystał z podania kolegi i doprowadził do remisu. W końcówce ostatnie słowo należało jednak do Sandecji. Najpierw za sporo pracy w tym meczu los nagrodził Wilczyńskiego, a następnie kontrę miejscowych zwieńczył golem Wolsztyński wykorzystując sytuację sam na sam.
- Oczywiście jest zadowolenie, że tydzień wcześniej awansowaliśmy. Nie jest łatwo, to tak na usprawiedliwienie zawodników, żeby skoncentrować się na ostatni mecz, głowy były tym razem gdzieś indziej, ale bez dyscypliny, organizacji gry, koncentracji w każdej chwili możemy być dla siebie niebezpieczni. Musimy o tym pamiętać – zauważył trener Tarasiewicz.
- Bardzo zazdrościmy rywalowi tego sukcesu, to super sprawa, gratulacje dla Ryśka Tarasiewicza i jego zespołu. Graliśmy bardzo konsekwentnie, mieliśmy plan na te mecz, wiedząc że przy tym zielonym stoliku, jeszcze nie wiemy jaki będzie ostateczny skład 2. ligi w nowym sezonie, musimy na to poczekać do 7 czerwca, chcieliśmy nie być ostatni, z godnością pożegnać bardzo ciężki, bardzo trudny sezon. Tym bardziej cieszę się, że udało nam się wygrać z najlepszą personalnie, a na pewno najdroższą drużyną w tej lidze – przekazał trener Kasperczyk.
Nieoficjalnie mówi się, że kilka klubów 2. ligi może nie otrzymać licencji na występy na tym szczeblu rozgrywkowym w przyszłej kampanii. Czy będzie to jakakolwiek szansa dla Sandecji, która wciąż nie ma swojego stadionu? Czas pokaże, ale… szanse nie są wielkie. [AKTUALIZACJA] W środę Komisja ds. Licencji Klubowych rozpatrzyła wnioski klubów występujących m.in. w 2. lidze o przyznanie licencji na grę w sezonie 2024/2025. Licencji na grę na tym szczeblu nie otrzymały Olimpia Elbląg i Radunia Stężyca.
Klubom od powyższych decyzji przysługuje odwołanie za pośrednictwem Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN do Komisji Odwoławczej ds. Licencji Klubowych PZPN w terminie 5 dni od daty ich otrzymania.
Sytuacja w tabeli
Dzięki udanej końcówce Sandecja zdołała opuścić ostatnie miejsce w drugoligowej tabeli. Dzięki zgromadzeniu 35 „oczek” udało się o jedno wyprzedzić Stomil Olsztyn – ten w ostatniej serii przegrał na własnym boisku 2:3 z Radunią Stężyca.
Do ostatniej bezpiecznej lokaty (Olimpia Grudziądz, 40 pkt, czternaste miejsce) sądeczanie stracili więc pięć punktów. To dużo biorąc pod uwagę, że przed sezonem w mieście mówiło się o szybkim powrocie na boiska zaplecza elity… Ostatecznie sądeczanom udało się wygrać dziewięć meczów w 2. lidze, w tym pięć „u siebie” w Niepołomicach, osiem zakończyło się remisami, a aż siedemnaście porażkami „biało-czarnych”. Więcej przegranych na koncie miał jedynie wspomniany olsztyński Stomil – osiemnaście. Sandecja zakończyła sezon z bilansem bramkowym wynoszącym 35 do 48 trafień.
Dla porównania w poprzednich rozgrywkach klub z miasta nad Dunajcem finiszował na ostatniej pozycji w Fortuna 1. Lidze gromadząc jedynie 27 punktów, tyle samo co Chojniczanka Chojnice. Sandecja wygrała tylko pięć spotkań, dwanaście zremisowała, a siedemnaście zakończyło się jej porażkami (bilans bramkowy wyniósł 28 do, uwaga, 54 trafień!).
