https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sanktuarium światła

Józef Augustyn SJ
Dam im miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek, dam im imię wieczyste i niezniszczalne" (Iz 56, 5).

Na zboczu Góry Herzla w Jerozolimie, w Instytucie Yad Vashem, wśród dwudziestu "pomników" upamiętniających Holokaust Żydów jest także "sanktuarium światła" ku czci półtora miliona żydowskich dzieci brutalnie zamordowanych przez nazistów. Zaledwie trzy świece odbijające się w setkach luster robią wrażenie wielu tysięcy płonących świateł ku czci małych męczenników. Światłu świec odbijających się w zwierciadłach towarzyszy ciągłe czytanie litanii imion, nazwisk, wieku i kraju pochodzenia zamęczonych dzieci. Wizyta w "sanktuarium światła" porusza do głębi.

Jednym z wymienianych w "sanktuarium światła" jest Petr Ginz, lat szesnaście, Czechy. Petr był chłopcem bardzo uzdolnionym. Od wczesnych lat, jak mały Leonardo da Vinci, interesował się sztuką, literaturą, konstruowaniem nowych maszyn. Projektował mechanizmy, pisał eseje, wiersze, rysował, malował. W 1942 roku, w wieku czternastu lat, został wyrwany z rodziny i umieszczony w getcie w Terezinie w Czechach, w specjalnym bloku dla chłopców. Twórczy Petr nie poddał się.

W warunkach żydowskiego getta zorganizował gazetkę, której nadał tytuł "Vedem". Zamieszczał w niej swoje wiersze, opowiadania, eseje. Gazetkę ilustrował swoimi szkicami i rysunkami. Zamawiał teksty także u kolegów, za które "płacił" im jedzeniem, które przesyłała mu rodzina. Przez dwa lata tworzył
w ten sposób nastoletni Petr. 28 września 1944 roku wraz z kolegami został wywieziony do Auschwitz, gdzie zginął zagazowany. Tuż przed opuszczeniem getta swój dorobek literacki przekazał młodszej siostrze Ewie, która cudem ocalała. Ona zachowała prace Petra liczące ponad 800 stron. Przetłumaczone z czeskiego, ukazały się w ekskluzywnych wydaniach w kilku językach.

Teksty młodziutkiego artysty i pisarza zadziwiają niezwykłą dojrzałością. "Wyrwano nas w sposób niesprawiedliwy z miejsca twórczej pracy, pozbawiono radości i kultury, którą powinna być karmiona nasza młodość - pisał. - Czyniąc w ten sposób, dążą do jednego celu, chcą nas zniszczyć. Czy się im
to uda? Nigdy. Pozbawieni jednych źródeł kultury, stworzymy nowe. Oddzieleni od źródeł naszego szczęścia, stworzy nowe życie, które będzie tryskać radością". W innym artykule pisał:

"Pokój śmierdzący latryną, brud ciała i duszy. Jedynym zmartwieniem jest tu jedzenie, spanie i... I co jeszcze? Życie duchowe? Czy w tej podziemnej norze może zaistnieć coś więcej niż prosty zwierzęcy odruch zaspokajana potrzeb ciała? Oczywiście, że może! Ziarno twórczej myśli nie ginie w błocie i bagnie. Także tam rozkwita i ukazuje swoje płatki jak gwiazdę, która świeci w ciemności".

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska