Poniedziałek miał przynieść Bruk-Betowi wygraną i powrót na pozycję lidera. „Słonie” miały wykorzystać potknięcie Arki w Głogowie, gdzie gdynianie zremisowali 2:2 i wrócić na pierwsze miejsce w tabeli. Zamiast wygranej z Polonią, przyszło ogromne rozczarowanie, bo to „Czarne Koszule” wyglądały w Niecieczy jak zespół, który pędzi w kierunku ekstraklasy. Polonia bramki zdobywała z dziecinną wręcz łatwością, wykorzystując błędy obrony niecieczan do bólu. To zresztą znamienne, jak mocno wiosną pogorszyła się gra obronna Bruk-Betu. Wystarczy rzucić okiem na najprostsze wyliczenie. Jesienią „Słonie” w dziewiętnastu meczach straciły 15 bramek. Wiosną meczów rozegrano dziewięć, a straty już wynoszą 17 goli. Przepaść…
Tak jak przepaścią jest miejsce w tabeli. Jesień Bruk-Bet miał kapitalną. 45 punktów na koncie budziło uznanie i pewne miejsce lidera. Jeśli jednak wziąć pod uwagę tylko wiosenne spotkania, to podopieczni Marcina Brosza plasują się na zaledwie ósmym miejscu!
Bruk-Bet przestał wykorzystywać również swoje momenty w meczach, co jesienią robił często z wyjątkową konsekwencją. W poniedziałek miał kilka takich momentów, gdy mógł odwrócić losy meczu, ale wszystkie zmarnował. Przykłady? Po golu na 0:1 szybko wyrównać mógł Morgan Fassbender, ale zmarnował okazję sam na sam z bramkarzem. W drugiej połowie kontaktową bramkę nie tyle mógł, co powinien strzelić Kacper Karasek. Uderzał z pięciu metrów. Znów wprost w Mateusza Kuchtę. I za moment to się zemściło, bo to Polonia wyprowadziła kolejne mocne uderzenie, kończąc tak naprawdę emocje w tym spotkaniu.
Właśnie na te niewykorzystane momenty zwracał m.in. uwagę po końcowym gwizdku trener Marcin Brosz, który powiedział: - Przed meczem wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Tak naprawdę kluczowe było to, kto pierwszy strzeli bramkę, bo wtedy ten mecz się otworzył. Druga rzecz, ważna dla nas, to była kwestia bramki kontaktowej, której szukaliśmy. To jest taka dodatkowa energia na swoim stadionie, gdzie mamy wsparcie. Liczyliśmy na to, że taki gol padnie. Mieliśmy sytuacje. I tego tak naprawdę szkoda, bo to były takie momenty, w których mogliśmy odwrócić losy spotkania. Natomiast Polonia wykorzystała sytuacje, krok po kroki punktowała nas. Robiliśmy ofensywne zmiany, liczyliśmy, że strzelony gol doda nam energii. Nie udało się. Szkoda, że na swoim stadionie nie strzeliliśmy bramki, a sami straciliśmy trzy.
Bruk-Bet wciąż ma pięciopunktowy zapas na trzecim zespołem w tabeli, ale nie jest już to dystans, który dawałby pełny komfort. Nie przy takiej dyspozycji drużyny i nie przy terminarzu, jaki mają „Słonie”. Już w najbliższej kolejce czeka niecieczan trudny wyjazd do Pruszkowa na mecz ze Zniczem, a później cztery mecze z drużynami o ekstraklasowych aspiracjach. Kolejno z Wisłą Kraków, Arką Gdynia, Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica. Nie będzie to droga, przez którą uda się przejść łatwo, lekko i przyjemnie.
Na razie, żeby dać nieco odetchnąć, również psychicznie piłkarzom, trener Marcin Brosz dał im po meczu z Polonią dwa dni wolnego. Może im się to przyda, żeby mentalnie nastawić się na końcówkę sezonu. Wspomniany mecz ze Zniczem niecieczanie zagrają dopiero w świąteczny poniedziałek. Czy uda im się wrócić na drogę zwycięstw w starciu akurat ze Zniczem, który jak na swoje możliwości ma naprawdę niezłą wiosnę?
