Kiedy cztery lata temu Waldemar Raźniak obejmował Stary Teatr, przychodził po trzech latach dyrektorowania Marka Mikosa, najpierw wyłonionego z konkursie przez Piotra Glińskiego, który potem skrócił jego kadencję. Nominacja Mikosa w środowisku teatralnym odebrane zostało jako „dobra zmiana” i próba zastąpienia głośnego acz niepokornego Klaty człowiekiem "z nadania".
Okres dyrektorowania Marka Mikosa to pasmo konfliktów w Starym, tarć między zespołem i dyrektorem, w rezultacie których w teatrze powołana została Rada Artystyczna składająca się z liderów zespołu aktorskiego, której zadaniem było, m.in. opracowanie programu Starego Teatru.
Jego następcy zostali wybrani bez konkursu więc też dostali łatkę „nominatów PiS-u”, nie mniej jednak ten wybór został zaakceptowany przez Radę Artystyczną i zespół, a ministerstwo doceniło przedstawiony przez Waldemara Raźniaka program, o którym dziś można powiedzieć krótko acz treściwie: „wstydu nie było”. Świadczyć o tym mogą liczby: niemal 72 tys. widzów w ostatnim sezonie i wypełniona widownia. Świadczyć mogą także nagrody, a tych spektakle Starego przywiozły w tym sezonie aż 16. Jak informuje teatr, rekordowo wiele wyróżnień zdobyły „Pewnego długiego dnia” Luka Percevala i „Genialna przyjaciółka” Eweliny Marciniak.
- Zostawiam w repertuarze Starego Teatru dwa spektakle „Małą Apokalipsę 20XX” i „Solaris”, które graliśmy w Centrum Promieniowania Synchrotronowego „Solaris” i wszystko wskazuje na to, że przedstawienie wróci w październiku na scenę. Beniamin Bukowski również zostawia dwa spektakle: „Arian” i „Baśń o wężowym sercu”. Ponieważ zespół jest depozytariuszem tych prac, które się tu dzieją więc nie wyobrażam sobie, żeby przekazanie władzy było radykalnym cięciem i zrzuceniem wszystkich tytułów. W tym sensie mam nadzieję na powroty – mówił nam Waldemar Raźniak przed premierą swojego ostatniego tytułu w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie.
Ostatnie lata to czas, kiedy Starego Teatru powrócili lubiani w Krakowie twórcy m.in. Anna Smolar oraz spektakle Jana Klaty, które niezmiennie ściągają do Starego nadkomplety widzów: "Wesele" czy "Wróg ludu", które zeszły z afisza po odwołaniu Klaty ze stanowiska dyrektorskiego Starego Teatru. Niestety nie doszła do skutku zapowiadana współpraca z reżyserem przy nowym tytule. Swoje przedstawienia w ostatnich latach zrealizowali zagraniczni artyści: wspomniany Luk Perseval oprócz „Pewnego długiego dnia” pokazał w Starym Teatrze „Trzy siostry”, a Ersan Mondtag „Operę za trzy grosze”. Julian Hetzel rozpoczął prace nad spektaklem „Ziemia jest płaska”, który zobaczymy w przyszłym sezonie.
„NST pozostaje aktywnym członkiem Unii Teatrów Europy. Wzięliśmy również udział w 5 międzynarodowych festiwalach, w tym po raz pierwszy jako współorganizator w przeglądzie produkcji Generation After Showcase ze spektaklem „Art of living” w reż. Katarzyny Kalwat” – donosi teatr.
Podsumowując mijający sezon teatralny, Stary Teatr wylicza osiągnięcia, z których przebija się wizja instytucji otwartej i inkluzywnej. Nobliwa scena gościła pierwszy spektakl choreograficzny w historii tego teatru - „Boa” Pawła Sakowicza, który zresztą był jednym z pierwszych spektakli choreograficznych z audiodeskrypcją w Polsce. W repertuarze znalazły się inkluzywne spektakle i warsztaty – tych ostatnich wyjątkowo dużo zresztą, a także rozwiązania umożliwiające wizytę w teatrze osób ze szczególnymi potrzebami.
- Chciałbym, żebyśmy znowu stali się punktem odniesienia dla innych odnośnie tego, w jaką stronę podąża teatr, jaka jest jego czujność na to, co się dzieje w świecie – mówił nam tuż po ogłoszeniu procedury konkursowej Radosław Krzyżowski, aktor Starego Teatru.
Za kilka tygodni poznamy plany i założenia Doroty Ignatjew i Jakuba Skrzywanka. Na afiszu Starego zaś pozostanie kilka świetnych spektakli, które powstały, gdy teatrem zarządzał duet Raźniak i Bukowski. Ostatnie cztery lata na pewno nie były dla krakowskiej narodowej sceny czasem straconym.
