Przez trzy godziny, między 3.15 a 6.15 nad ranem, spadło w Tarnowie osiem centymetrów śniegu. To oficjalne dane z punktu pomiarowego tarnowskiej stacji meteo. Miejscami, zwłaszcza na wsiach - nawet tych pod Tarnowem, było go jednak o wiele więcej. - Drogi były kompletnie białe. Przez całą trasę, kiedy jechałem do pracy, nie widziałem żadnego pługu czy piaskarki - irytował się rano Wojciech Majka spod Wojnicza.
Fatalnie jeździło się nie tylko drogami gminnymi, powiatowymi i miejskimi, ale także krajową "czwórką", w tym obwodnicą Tarnowa.
- Pierwsze pługopiaskarki wyruszyły w teren koło czwartej. Kolejny raz między siódmą a ósmą, a trzeci raz objechały wszystkie drogi jeszcze przed południem - wylicza Leszek Łątka, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. W sumie - jak przekonywał - do walki ze śnieżnym nawrotem zimy skierowano cały dostępny sprzęt - blisko 30 pojazdów.
Kierowcy, którzy zadzwonili do naszej redakcji, mieli wczoraj o pracy drogowców, delikatnie mówiąc, nie najlepsze zdanie. - Drogi w Krzyżu są kompletnie nieprzejezdne. Dochodzi godzina 11, a do tej pory nie pojawił się tutaj żaden pług, aby je odśnieżyć. Gdyby trzeba było wezwać karetkę czy straż - nie dojechaliby - oburzała się Marta, nasza czytelniczka.
Gorący, od sygnałów mieszkańców, był wczoraj także telefon interwencyjny służb zajmujących się odśnieżaniem miasta. Dzwoniły osoby z całego Tarnowa.
- W pierwszej kolejności nasze działania koncentrują się na głównych ciągach komunikacyjnych, w tym trasach przelotowych. W następnej, na ulicach o dużym znaczeniu lokalnym, w tym trasach miejskiej komunikacji publicznej - wylicza Jacek Kułaga, dyr. Centrum Usług Ogólnomiejskich.
W mieście pracowało wczoraj od godz. 4 do 12.15 w sumie dziesięć pługopiaskarek wspomaganych przez ciągniki odśnieżające chodniki i ciągi piesze.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+