Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnów: Jarosław Dzięciołowski sprowadzony na ziemię

Piotr Pietras
40-letni Jarosław Dzięciołowski od 1995 roku  pracuje  w Zakładach Azotowych  w Tarnowie. Obecnie zatrudniony jest w Jednostce Biznesowej Energetyka, należącej do Grupy Azoty, jako elektryk
40-letni Jarosław Dzięciołowski od 1995 roku pracuje w Zakładach Azotowych w Tarnowie. Obecnie zatrudniony jest w Jednostce Biznesowej Energetyka, należącej do Grupy Azoty, jako elektryk PIOTR PIETRAS
W trakcie pięciu sezonów, w których Jarosław Dzięciołowski grał na zapleczu ekstraklasy, przeżył chwile radości i duże rozczarowanie

W latach 90. poprzedniego stulecia, gdy zespół "Jaskółek" przez pięć sezonów występował na zapleczu ekstraklasy, ważną postacią w jego defensywie był Jarosław Dzięciołowski, który najczęściej występował na pozycji lewego obrońcy.

- Gdy w 1994 roku wywalczyliśmy awans do drugiej ligi byłem wtedy młodym zawodnikiem, wchodzącym dopiero do drużyny. Awans był dla mnie ogromnym przeżyciem i chyba moim największym sukcesem w całej karierze piłkarskiej. - wspomina Dzięciołowski. - Trener Zbigniew Kordela potrafił zmotywować nas do solidnej pracy, ale dał nam także, jak na ówczesne czasy, dobrze zarobić. Sponsor strategczny Unii, Zakłady Azotowe w Tarnowie, nie szczędziły pieniędzy na piłkę nożną, atmosfera wokół zespołu była więc wspaniała - podkreśla Dzięciołowski.

Pierwsze sportowe rozczarowanie wychowanek "Jaskółek" przeżył w wieku 26 lat, gdy Unia opuszczała drugą ligę. - Praktycznie całą rundę wiosenną graliśmy za darmo, mimo to do ostatniej kolejki mieliśmy szansę na utrzymanie się w drugiej lidze. Mecz wyjazdowy z Hetmanem Zamość, który zadecydował o naszej degradacji, oglądałem z ławki rezerwowych, ale bardzo go przeżyłem. Przegraliśmy wtedy 0:2 i zaraz po meczu rozpłakałem się jak dziecko - wspomina obrońca Unii.

Dzięciołowski z drużyną "Jaskółek" związany był na dobre i na złe, jednak gdy piłka nożna w Unii zaczęła staczać się po równi pochyłej, skończyła się też cierpliwość zawodnika. - Mając rodzinę zacząłem wtedy myśleć o sprawach finansowych. Można powiedzieć, że w pewnym momencie byłem już jedną nogą w Sandecji, która zaoferowała mi cztery razy większą kwotę, od tej na jaką mogłem liczyć w Tarnowie. W Nowym Sączu byłem już na jednym treningu, jednak gdy dowiedział się o tym mój tato, który był wtedy w Unii społecznym kierownikiem sekcji piłkarskiej, przeprowadził ze mną burzliwą rozmowę, po której musiałem zejść na ziemię i zostać w tarnowskim klubie - opowiada obrońca.

Dwa sezony później, gdy Unia spadła do IV ligi, natomiast ojciec piłkarza nie działał już w klubie, Dzięciołowski, za namową Krzysztofa Paleja, przeszedł do Okocimskiego Brzesko, w którym zakończył karierę.

Napisz:

[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska