Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Sandecji Tomasz Kafarski optymistą: Wierzę, że uda się dokończyć sezon [rozmowa]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. Remigiusz Szurek
Rozmawiamy z trenerem piłkarzy I-ligowej Sandecji Nowy Sącz Tomaszem Kafarskim.

Zawitał Pan akurat do Nowego Sącza (rozmowa odbyła się telefonicznie w poniedziałek – przyp. red.). Czy w jakimś konkretnym celu?
Bardziej w prywatnym. Musiałem odebrać samochód, sprawdzić mieszkanie. Przejeżdżając obok siedziby klubu rzuciłem okiem na stadion. Serce zabiło mocniej… Nie tylko mi brak tego wszystkiego, ale mam nadzieję, że ta cała sytuacja za niedługo się odmieni. Teraz trzeba przede wszystkim uważać.

Trenerze, proszę powiedzieć jak Pan, pański sztab szkoleniowy i podopieczni radzicie sobie w tym wyjątkowym czasie pandemii?
Jesteśmy w ciągłym kontakcie telefonicznym, mailowym. Analizujemy sytuację. Dziś chłopaki powrócili do indywidualnych przygotowań. Do tej pory mogli jeszcze trenować w parach, trójkach. To trudny czas, ale trzeba umieć się w nim odnaleźć.

Taki Bayern Monachium wraca dziś do treningów (wywiad odbył się w poniedziałek – przyp. red.). Czy wiadomo już jak to będzie wyglądało w przypadku Sandecji?
Nie ukrywam tego, że tydzień temu myślałem, że będziemy trenować na świeżym powietrzu już po świętach. Jeśli liga miałaby ruszyć początkiem maja (tak planuje PZPN), chcemy ćwiczyć na boisku jak najszybciej. Podobnie jak inni. Najważniejsze są zdrowie i bezpieczeństwo, ale jesteśmy profesjonalistami – musimy być gotowi do gry. Jeśli sytuacja się uspokoi, rząd da zielone światło to będziemy grać.

Mamy początek kwietnia. Polska i Europa wciąż walczą z pandemią, ale przykładowo we Włoszech sytuacja powoli się normuje. Jest Pan optymistą w kwestii powrotów do ligowej rywalizacji? Że posłużę się znów przykładem z Bundesligi, Niemcy, o czym mówi się już głośno, chcą grać w maju.
Jestem optymistą. To mnie trzyma przy życiu. Ciężko byłoby mi teraz myśleć, że sezon już się skończył. Jest oczywiście sporo niewiadomych, ale wierzę w dokończenie bieżących rozgrywek. Musimy stanąć przeciw wirusowi i zacząć normalnie funkcjonować. Nawet jeśli mielibyśmy grać bez kibiców, to zawsze będzie to coś pozytywnego, dla nich również.

Co z ewentualnymi obniżkami apanaży? Czy odbyło się już jakieś spotkanie w tej sprawie?
Rozmawiamy z prezesem, piłkarzami. Sytuacja jest niecodzienna. Każdy wariant wchodzi w grę. Osobiście nie mówię na pewno nie cięciu pensji. Pytanie jednak jaki jest głos „ludu”.

Będąc w domu myśli Pan sobie czasem z kim mieliście grać w dany weekend, pakuje się Pan na mecz?
Monitorowałem to z kim zagralibyśmy przez pierwsze trzy kolejki. W czwartej już o tym zapomniałem. Sytuacja z tą pandemią, strachem jest nieraz silniejsza niż myślenie o piłce. Teraz liczy się to, by być mądrym, przestrzegać zasad.

Brakuje tej całej piłkarskiej otoczki?
Rano, gdy wstanę i nie włączę telewizora, myślę sobie, że wszystko funkcjonuje normalnie… Inaczej jest, gdy już zobaczę informacje. Zmieniają się priorytety. Brakuje piłki, brakuje tej codzienności. Świat, o czym mówi wielu ludzi, nie będzie już taki sam. Zaryzykuję jednak twierdzenie, że dobre spożytkowanie tego czasu zmieni nas na lepsze, zmieni się myślenie.

To dziwna sytuacja, bowiem był Pan przyzwyczajony do weekendowej dawki adrenaliny. Czy emocje z piłkarskiej murawy zastąpił Pan czymś innym?
Siedząc w domu przy dwójce dzieci, gdzie każdy rodzic jest nauczycielem, tydzień po tygodniu mija bardzo szybko. Cały czas żyję nadzieją, że już po świętach sytuacja będzie się powoli normować.

Jak spędza Pan wolny czas? Modne są choćby gry planszowe.
„Planszówki” jak najbardziej. Są już rozłożone na stole. Czekają na nas. Między lekcjami dzieci w domu jest co robić. Obecna sytuacja doprowadziła do tego, że jesteśmy w domu na wyłączność dla siebie, człowiek docenia bliskość.

Słowo do kibiców Sandecji?
Mam. Życzę im zdrowia i wytrwałości w tym trudnym momencie. Wierzę w to, że w niedługim czasie wrócimy do treningów i zobaczymy się w takiej czy innej wersji, w sensie być może przed telewizorem, ale zawsze. Wyjeżdżam właśnie do domu z Nowego Sącza (Pomorze – przyp. red.). Przed nami ok. 700 km.

Szerokości.
Dziękuję i miejmy nadzieję do zobaczenia niebawem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska