Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy stają po stronie deweloperów, a nie mieszkańców [KOMENTARZ]

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Piotr Ogórek Wojciech Matusik
W ostatnich tygodniach Wydział Architektury i Urbanistyki wydał szereg kontrowersyjnych decyzji zezwalających na zabudowę miasta.

Wielki biurowiec, tam gdzie można postawić tylko trzy razy mniejszy. Zgoda na budowanie w korytarzach przewietrzania miasta. Pozwolenie budowlane dla deweloperów w zamian za dokończenie miejskich inwestycji. Obudowywanie blokami parku, którego jeszcze nie ma. O tych sprawach pisaliśmy w ostatnich tygodniach. Urzędnicy zawsze mają tę samą odpowiedź - bo zgodnie z prawem nie mogą odmówić wydania pozwolenia budowlanego. Tyle, że przepisy są elastyczne i dają możliwość działania, tak aby nie dopuścić do chaotycznej zabudowy. Urzędnicy jednak z tego nie korzystają, boją się przeciwstawić deweloperom.

Czytaj także:

Wydział Architektury chełpi się, że od 2007 roku nie zapłacił żadnej kary za zwłokę w wydaniu pozwolenia budowlanego. Kara wynosi 500 zł za dzień opóźnienia. Jako mieszkaniec wolałbym, żeby miasto raz na jakiś czas zapłaciło nawet i 2 tys. zł kary za cztery dni spóźnienia, ale w ten sposób nie dało pozwolenia, które jest sprzeczne z planem miejscowym wchodzącym dzień później w życie. A tak było w przypadku biurowca przy rondzie Młyńskim. Urzędnicy dali zgodę na budynek wysoki na 48 metrów, choć dzień później wszedł w życie plan miejscowy, który dopuszczał tylko 16 metrów. Tej sprawie przygląda się prokuratura. Urzędnicy mówią, że wszystko było zgodnie z przepisami. Po co więc tworzyć plany miejscowe, które mają kształtować ład przestrzenny miasta, ale tego nie robią, bo wcześniej urzędnicy i tak „zgodnie z prawem” wydadzą decyzję drastycznie sprzeczną z planem?

Nie chodzi o to, żeby nic nie budować, ale żeby robić to z głową. Żeby ostrożnie wydawać warunki zabudowy (wuzetki) i pozwolenia budowlane, póki nie ma planu miejscowego, a nie wydawać je na lewo i prawo, bez żadnych uwag, bez zmian, bez wymagania od deweloperów, bez informowania mieszkańców o tym, co ma powstać w ich najbliższym sąsiedztwie. A tak się dzieje często, o czym informują nas nieraz Czytelnicy, którzy mają trzy dni na odniesienie się do działań dewelopera. Często nie dysponują prawnikami i odpowiednią wiedzą, ale mimo to skarżą do sądów pozwolenia na budowę czy wuzetki. I nieraz sądy przyznają im rację. A urzędnicy boją się pójść ze sprawą do sądu przeciw deweloperom. Stanąć po stronie mieszkańców? Krakowskim urzędnikom to nie mieści się w głowie... Efektem rozdawnictwa pozwoleń budowlanych jest Ruczaj - największe pośmiewisko urbanistyczne miasta, dzielnica bez żadnej zieleni. Zamiast od początku zaplanować tam tereny zielone, teraz trzeba wydzierać skrawki terenu, by można było zbudować parki. Dopiero wtedy, gdy zaczęli się tego głośno domagać mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska