FLESZ - Sypią się mandaty za łamanie obostrzeń
Lekarze: Mieszkańcy Małopolski muszą przestrzegać reżimu sanitarnego
Resort zdrowia zaraportował, że mamy 16 965 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Najwięcej z województw: mazowieckiego (2834), śląskiego (2694) oraz dolnośląskiego (1887). W tym niechlubnym rankingu Małopolska znalazła się na piątym miejscu z liczbą ponad 1,5 tys. nowych zakażeń. Najmniej przypadków potwierdzono w województwie podlaskim: 181.
Jak widać, sytuacja w regionach diametralnie się różni. W niektórych województwach sytuacja poprawiła się dzięki wprowadzonym tam wcześniej niż ogólnopolski lockdown lokalnym obostrzeniom. Przykładem województwo warmińsko-mazurskie, gdzie regularnie spada liczba nowych zakażeń. W poniedziałek 29 marca potwierdzono tylko 249. Czy dzięki wprowadzeniu rygorystycznych obostrzeń w całej Polsce, takie spadki odnotujemy również w Małopolsce?
Lekarze podkreślają, że to, jak rozwinie się pandemia koronawirusa w naszym regionie, zależy głównie od zachowania społeczeństwa, ale również od liczby osób, które zostały zaszczepione przeciwko COVID-19 bądź już przeszły chorobę.
- W naszym regionie jesienią było bardzo dużo zakażeń koronawirusem. To oznacza, że mamy sporo ozdrowieńców. To dobrze, gdyż dzięki temu wskaźniki zachorowań w kolejnych tygodniach mogą spadać. Jest jeden warunek: pozostali mieszkańcy Małopolski, którzy nie przechorowali COVID-19 i nie zostali zaszczepieni, muszą przestrzegać reżimu sanitarnego - podkreśla dr Lidia Stopyra, ordynator oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.
Wiąże duże nadzieje z zamknięciem żłobków oraz przedszkoli. Stopyra liczy na to, że dzięki temu spadnie liczba zakażeń koronawirusem wśród dzieci.
- Większość małych pacjentów, którzy do nas trafiają, zakaziły się wirusem właśnie w placówkach opiekuńczych. Z pięciorga dzieci, które dzisiaj rano przyjęliśmy, wszystkie mają wywiad przedszkolno-żłobkowy, to oznacza, że tam doszło do zakażenia. Rodzice są ujemni, czyli to nie od nich maluchy się zakaziły - podkreśla lekarka. Jej zdaniem potrzeba dwóch tygodni obowiązywania obostrzeń, aby sytuacja się poprawiła.
- Wszystko zależy od tego, jak będziemy przestrzegać reżimu sanitarnego. Rząd może wprowadzać różne obostrzenia, ale to od ludzi zależy, czy się do nich dostosują. A jak wiemy, społeczeństwo zachowuje się bardzo spontanicznie. Chwilę po ogłoszeniu nowych restrykcji w marketach budowlanych mieliśmy kolejki, ponieważ ludzie chcieli zdążyć z zakupami przed ich zamknięciem - mówi dr Stopyra. Z kolei po złagodzeniu obostrzeń sanitarnych tłumy wyległy na Krupówki i na stoki, niektórzy manifestując ignorancję zasad. Stopyra liczy na to, że nastroje społeczne się uspokoją i do podobnych sytuacji już nie będzie dochodzić.
- To bardzo ważne, aby ludzie stosowali reżim. Przestrzeganie obostrzeń to jedna z naszych nielicznych broni w walce z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa. W tym momencie mamy taką sytuację, że jest problem z miejscami w szpitalach. U mnie nie ma ani jednego wolnego łóżka dla dzieci. Naprawdę musimy zacząć bardziej o siebie dbać. Trzeba się spodziewać, że w najbliższych dwóch tygodniach zakażeń będzie jeszcze dużo - mówi Stopyra. Ma nadzieję, że później sytuacja się ustabilizuje.
