Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Vukan Savicević: Postawił na nogi Modricia i Djokovicia. A teraz mnie

Justyna Krupa
Vukan Savicević
Vukan Savicević Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Mamy wszystko, by osiągnąć więcej, niż w poprzednim sezonie ekstraklasy – przekonuje czarnogórski piłkarz Wisły Kraków Vukan Savicević.

Vukan Savicević to dla „Białej Gwiazdy” piłkarz kluczowy. Gdy akurat jest w wysokiej dyspozycji, potrafi odmienić losy meczu. Świetnie reguluje tempo gry, ma wielką boiskową wyobraźnię i jednym zagraniem potrafi otworzyć kolegom drogę do bramki. Gorzej, gdy przytrafia mu się słabszy dzień i zalicza bolesne w skutkach straty. Czy uda mu się ustabilizować w tym sezonie formę na wysokim poziomie? Od początku rundy zdążył już pokazać oba piłkarskie oblicza.
Popularne ostatnio hasło głosi: bądź najlepszą wersją samego siebie. I w meczu z ŁKS Łódź Savicević właśnie taką wersją był – zaliczając piękną bramkę i dając wiele dobrego drużynie. Znacznie mniej skoncentrowany był natomiast w Białymstoku, gdzie niektóre jego zagrania w starciu z Jagiellonią wprowadzały sporo nerwowości. Czy niestabilna dyspozycja Czarnogórca to jeszcze efekt nie w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego i problemu zdrowotnego, z jakim zmagał się na początku tego sezonu?

Lubię wchodzić w sytuacje jeden na jeden, ale wiele osób zwracało mi uwagę, że nie powinienem tego robić za często. I to zarówno tutaj, jak i w Serbii. Tylko, że ja tak gram od siódmego roku życia i pewnych nawyków nie zmienię. Lubię bawić się grą na boisku

Ma grać na fortepianie


- W pierwszych dwóch moich występach w tym sezonie nie miałem jeszcze optymalnej mocy, przez tę całą przerwę w treningach, ale dzięki pracy z trenerem Wojtkiem Żuchowiczem wracam już do normalnej dyspozycji – podkreśla Savicević. Z powodu problemów ze stawem skokowym opuścił jednak dwie początkowe kolejki ekstraklasy. Możliwe więc, że potrzebuje chwili, by w pełni złapać odpowiedni rytm.

Jak przyznaje, problem z kostką to już przeszłość. - Czuję się już dużo lepiej, niż miesiąc temu. Byłem na konsultacji u specjalisty w Szwajcarii, to fachowiec pochodzący z Serbii. Ten specjalista pomagał swego czasu w dojściu do formy takim sportowcom, jak Novak Djoković czy Luka Modrić – zdradza. I tłumaczy, w czym tkwił kłopot: - Miałem problem z nerwem w stawie skokowym. Cała reszta – więzadła i tak dalej - była w porządku, tylko ten nerw mi dokuczał. Ale ten specjalista bardzo mi pomógł i teraz jest super. Jeden mój kolega był u niego na konsultacji i mi go polecił. Mówił, że to wspaniały fachowiec i dał na niego namiary. Trener Maciej Stolarczyk pozwolił mi pojechać i wszystko dobrze wyszło. Teraz jestem gotów, by dawać z siebie naprawdę sto procent dla Wisły.

Powszechnie znane jest powiedzenie Billa Shankly’ego o tym, że drużyna piłkarska jest jak fortepian. „Potrzebujesz ośmiu, żeby go nieśli i trzech, którzy umieją na tym cholerstwie grać” – mawiał słynny trener. W przypadku Wisły, Savicević jest właśnie jednym z tych, którzy mają grać na fortepianie. Choć on sam zastrzega, że jest tylko jednym z trybików zespołu: - Trener nam codziennie o tym przypomina, że mamy grać jak prawdziwy zespół. Powtarza, że jeśli chociaż jeden zawodnik będzie grał „pod siebie”, to nie będziemy wygrywać. I to jest prawda – podkreśla Czarnogórzec.

Wisła Kraków. Kadra na wiosnę 2020. Piłkarze "Białej Gwiazdy...

Na razie jeszcze uczy się współpracy z nową dwójką pomocników – Victorem „Chucą” Moya i Jeanem Carlosem Silvą. - Szczerze muszę przyznać, że wszyscy ci nowi gracze, którzy latem do nas trafili prezentują naprawdę dużą jakość. Działacze i trener zrobili bardzo dobre transfery. Do tego mamy kilku doświadczonych graczy, którzy motywują młodych chłopaków w drużynie i pomagają im się rozwijać. Poza tym, mamy świetną atmosferę w szatni i najlepszych kibiców w całej lidze. To wszystko sprawia, że mamy wszystko, by sięgnąć po wyższe cele, niż w poprzednim sezonie.

Czarnogórzec nie zgadza się też z teoriami, że po przejściu na system 4-3-3 gra Wisły stała się bardziej defensywnie nastawiona. - Jak ten system może nie być ofensywny, skoro my nawet nie mamy w składzie klasycznego defensywnego pomocnika, klasycznej „szóstki”, może poza Dawidem Szotem? Myślę, że jesteśmy naprawdę ofensywnie nastawioną drużyną. Mecz z ŁKS był na to przykładem – przekonuje.

Nie ma ryzyka, nie ma zabawy


W Polsce narzeka się na brak kreatywności u rodzimych graczy i na sposób szkolenia dzieci, które od małego uczą się, by nie fantazjować na boisku, nie podejmować ryzyka, nie „kiwać się”, grać prosto. Na Bałkanach musi panować trochę inna szkoła, bo Savicević z fantazyjną grą nie ma problemu. Kłopot pojawia się jedynie wtedy, gdy traci koncentrację i zamiast piłkarskich fajerwerków, na boisku prezentuje efektowne straty.

– W Serbii też każdy trener lubi zawodników, którzy nie chcą ryzykować na boisku - zastrzega Czarnogórzec. - I rzeczywiście, typowy defensywny pomocnik musi grać prostą piłkę i nie kombinować. Ale już gracze na „ósemce” i „dziesiątce” powinni próbować czasem ryzykowniejszych zagrań, dryblingu itd. Ja lubię wchodzić w sytuacje jeden na jeden, ale wiele osób zwracało mi uwagę, że nie powinienem tego robić za często. I to zarówno tutaj, jak i w Serbii. Tylko, że ja tak gram od siódmego roku życia i pewnych rzeczy, pewnych nawyków nie zmienię. Lubię bawić się grą na boisku.

Przyznaje, że jedną z tych osób, które uczulają go, by dobrze kalkulował podejmowane ryzyko, jest trener Stolarczyk. I nie dziwota. W Białymstoku Savicević zaliczył w sumie aż dziewięć strat, żaden z kolegów z drużyny nie miał wyższej ich liczby. Niewiele też nadrobił udanymi odbiorami.

- Jeżeli podejmuję niepotrzebne ryzyko na własnej połowie i tracę przez to piłkę, to oczywiście trener zwraca mi na to uwagę. Zresztą, gdybym sam był trenerem, to mówiłbym zawodnikom to samo! – zapewnia Savicević. - Ale trener Stolarczyk daje mi też pewną przestrzeń i swobodę działania na połowie przeciwnika. I to jest dla mnie dobre, lepiej się wtedy czuję na boisku – wskazuje. Warto też dodać, że w spotkaniu z ŁKS, za które Czarnogórzec zebrał tyle pochwał, zaliczył prawie tyle samo strat, co w Białymstoku. Czasem więc po prostu gra na większym ryzyku się opłaca, a czasem – mści. Ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy. I ciekawej gry.

Czarnogórzec uważnie ogląda ostatnio nie tylko własne mecze, ale również ekstraklasowe spotkania innej Wisły – tej z Płocka. Żartuje, że ze względu na Radosława Sobolewskiego zostanie teraz fanem obu ekstraklasowych Wiseł.

- Trener Sobolewski odszedł do Płocka i szczerze mówiąc będzie nam go brakowało. Ma świetny charakter i duże doświadczenie. W końcu grał na poziomie ekstraklasy przez wiele lat, w wielu sprawach nam pomagał. Był współodpowiedzialny m.in. za nasze stałe fragmenty gry. Chciałbym mu życzyć powodzenia w nowym klubie. Oglądałem jego debiutancki mecz na ławce płocczan, przeciwko Piastowi Gliwice. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie jego ekipie szło już tylko lepiej – podkreśla Savicević.

Nie ma problemu z grą przeciwko Kosowu


Po najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin Savicevicia czeka wyjazd na zgrupowanie reprezentacji Czarnogóry, bo mimo zmiany na stanowisku selekcjonera nadal może liczyć na powołania. Roszada ta nastąpiła jednak w reprezentacji Czarnogóry niespodziewanie, bo poprzedni trener Ljubisa Tumbaković dopiero co sam pozbawił się perspektywy dalszej pracy z kadrą, odmawiając poprowadzenia jej w eliminacyjnym meczu z Kosowem. Gry w tamtym spotkaniu odmówiło też dwóch piłkarzy serbskiej Crvenej Zvezdy: przyjaciel i były klubowy kolega Savicevicia Filip Stojković oraz Mirko Ivanić. Wychwalani w Serbii za to, że nie wystąpili przeciwko kadrze nieuznawanego przez Belgrad Kosowa, podpadli z kolei czarnogórskim działaczom.

Czy sam Savicević, urodzony przecież w Belgradzie, nie miał wówczas podobnego dylematu? - Nie zagrałem w tamtym meczu, ale byłem w meczowym składzie, byłem na ławce. Jestem Czarnogórcem i nie mam problemu z grą przeciwko Kosowu - deklaruje. - Nie wiem, dlaczego Stojković podjął taką decyzję. Ja nie miałem wtedy dylematów i byłem gotowy do gry w tym spotkaniu.

Savicević liczy teraz na szansę u nowego selekcjonera. - Czarnogóra to może mały kraj, ale ma naprawdę dobrych piłkarzy. Jestem bardzo dumny, że mogę być częścią reprezentacji. O nowym trenerze Bośniaku Faruku Hadzibegiciu nie wiem zbyt wiele, ale słyszałem, że to bardzo dobry fachowiec. Cieszę się, że dostałem od niego powołanie i teraz kolej na mnie, bym udowodnił, że na nie zasługiwałem. Szczerze przyznam, że jestem zadowolony ze swojego ostatniego występu w kadrze przeciwko Czechom – podkreśla wiślak. - Ważne jest to, żebyśmy się teraz skoncentrowali na nadchodzących spotkaniach – towarzyskim z Węgrami i kolejnym eliminacyjnym meczu z Czechami.

Justyna Krupa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Vukan Savicević: Postawił na nogi Modricia i Djokovicia. A teraz mnie - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska