Jedne ogromne, pękate, przypominające maczugi, drugie wysokie, wznoszące się kolumnowo do góry, kolejne - pnące. A jeszcze inne wyglądają jak włochate węże, które wypełzają z donicy. Ogród Botaniczny UJ przy ul. Kopernika w Krakowie ma w swoich szklarniach bogatą kolekcję tych niezwykle różnorodnych roślin. Większość kaktusów kwitnie na wiosnę, ale niektóre z tych krakowskich zaprezentowały nam swoje kwiaty właśnie teraz, zimą.

- Przychodząc do Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, można się przenieść do zupełnie innych krajów, zupełnie innego klimatu, na przykład na pustynie czy półpustynie, na których rosną kaktusy - mówi dr inż. Magdalena Hampel z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. - Do Europy kaktusy przybyły około XV wieku. Najprawdopodobniej pierwsze, które pojawiły się na naszym kontynencie, przywiózł Krzysztof Kolumb ze swoich wypraw do Nowego Świata.
Po co im kolce?
Jak wskazuje specjalistka, kaktusy pochodzą z Ameryki Południowej i Północnej, a najwięcej rozmaitych ich gatunków występuje w Meksyku i Peru.
- W tamtych rejonach, na obszarach pustyń i półpustyń, panują ekstremalne warunki. Jest bardzo gorąco, temperatury dochodzą do 60 stopni Celsjusza, a grunt może się nagrzać nawet do dużo wyższych temperatur. Po czym te temperatury mogą też spadać poniżej zera! Do tego wody jest tam bardzo mało - wymienia Magdalena Hampel.

Dlatego, aby przeżyć w takich warunkach, kaktusy musiały się specjalnie przystosować. Mają liście przekształcone w ciernie, które pełnią dwojaką funkcję. Po pierwsze chronią one kaktusy przed... zjedzeniem. Jako rośliny zawierające w sobie duże ilości zgromadzonej wody, kaktusy mogłyby stać się smakowitym kąskiem dla wielu gatunków zwierząt.
Po drugie ciernie rozpraszają promienie słoneczne, by nie nagrzewała się tak bardzo powierzchnia kaktusa i żeby nie odparowywała z niego woda.

- Wiele gatunków kaktusów ma też żebrowaną powierzchnię. Również dzięki temu ta powierzchnia jest chroniona przed bezpośrednim nagrzewaniem przez promienie słoneczne, tak, żeby jak najmniej wody odparowało z łodyg kaktusów - dodaje dr Hampel.
Ochronę przed zbytnim nagrzewaniem dla niektórych z tych roślin stanowią maleńkie białe łuski. Można je zobaczyć na powierzchni kaktusów z rodzaju Astrophytum. Zadaniem tych białych plamek jest odbijanie promieni słonecznych.

Kaktusy - jak tłumaczy też ich znawczyni - są sukulentami łodygowymi. Oznacza to, że woda jest u tych roślin zgromadzona w łodygach w postaci soku komórkowego znajdującego się w specjalnej tkance wodnej (miękiszu wodnym), co zabezpiecza kaktusa przed suszą.
Opuncje z haczykami i Królowa Jednej Nocy
W Ogrodzie Botanicznym UJ można zobaczyć nie tylko kaktusy o imponujących rozmiarach i egzotycznym wyglądzie. Są tu także swoiste zielone ciekawostki.
Jedna z nich to Cylindropuntia imbricata - gatunek opuncji, występujący w północnym Meksyku oraz południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Jest to kaktus o długich cierniach, zakończonych haczykiem. Ma on sprytny sposób na rozmnażanie się i anektowanie nowych terenów. Dzięki swoim haczykom potrafi bowiem przyczepić się do futra zwierząt. Gdy tak się stanie, fragmenty łodyg odrywają się od kaktusa i mogą zostać przeniesione przez zwierzę na nowe miejsce - gdzie zaczynają nowe życie jako sadzonki.
Inną żywą ciekawostką w krakowskim ogrodzie jest Selenicereus grandiflorus, kaktus znany też jako Królowa Jednej Nocy. Nazwa ta wzięła się stąd, że jego olbrzymie (ok. 30 cm średnicy), pachnące kwiaty rozkwitają wieczorem i przekwitają nad ranem, po jednej nocy. Kwiaty, w większej części białe, są bardzo dobrze widoczne w świetle księżyca. A zapylają je - jak przystało na nocną porę - nietoperze, ewentualnie ćmy.


Magdalena Hampel opowiada o jeszcze jednej ciekawostce: - Na niektórych gatunkach opuncji hodowany jest czerwiec kaktusowy - owad, który dostarcza nam czerwonego barwnika, koszenili. To naturalny barwnik, używany do barwienia wielu artykułów spożywczych, np. cukierków czy jogurtów. Jest on na tyle trwały, że w przeszłości był też używany do barwienia przędzy, tkanin, w tym arrasów wawelskich - dodaje dr Hampel.

Rzadko podlewać, nigdy nie zalewać!
Kaktusy poleca się dla osób zapracowanych i tych, których często dłużej nie ma w domu – bo nie potrzebują, by codziennie o nich pamiętać i nimi się zajmować.

- Kaktusy podlewamy dosyć rzadko. Między kolejnymi podlewaniami musi być przerwa na to, żeby podłoże, w którym rośnie kaktus, przeschło - instruuje fachowiec z Ogrodu Botanicznego UJ.
Rośliny te, przystosowane do suszy, lepiej znoszą brak podlewania - niż przelewanie. Jeśli przesadzimy z wodą i kaktus będzie stał w mokrej ziemi, grozi mu, że zgnije. Podobnie też kaktusy, które w naturze rosną przecież w niezbyt żyznym podłożu, nie lubią zbytniego nawożenia.

Lubią za to słońce, dlatego szukając dla nich miejsca, najlepiej wybrać parapet południowego okna, ewentualnie dobrze doświetlony naturalnym światłem pokój.

Jak rozmnożyć kaktusa
Kaktusy kwitną (zakwitają przeważnie wiosną, po okresie spoczynku), a następnie zawiązują owoce, które są wypełnione drobnymi nasionami. Można je rozmnażać właśnie przez wysiew nasion albo przez sadzonki.
By sporządzić sadzonkę, należy odciąć fragment kaktusa. Równo przycinamy podstawę takiej sadzonki oraz troszkę jej boki („żeberka”) u samego dołu. - To będą miejsca, z których później nasz kaktus wypuści sobie korzenie - wyjaśnia Magdalena Hampel.
Tak przyciętego kaktusa odstawiamy na jakiś czas - dzień lub dwa - aby miejsca zranień zaschły. Gdy już zaschną, można sadzonkę posadzić.

Wybieramy do tego doniczkę stosownie do rozmiarów naszej sadzonki - taką, by kaktus był w niej stabilny i się nie wywracał. Doniczka powinna być ceramiczna i z dużym otworem w dnie, żeby woda miała którędy odpływać. Na samym dole musi znaleźć się drenaż, umieszczamy więc na dnie np. fragmenty starych, potłuczonych ceramicznych doniczek. Wyżej wsypujemy warstwę torfu. A resztę doniczki wypełniamy piaskiem, w którym umieszczamy sadzonkę. Po posadzeniu kaktusa samą górę doniczki można jeszcze dopełnić pokruszoną cegłą, żeby roślina się nie przewracała.

- Sadzonki, które mają się ukorzenić, muszą pozostać przez kilka dni bez podlewania. Dopiero po jakimś czasie zaczynamy delikatnie je nawadniać, początkowo zraszając tylko podłoże. A jak zobaczymy, że roślina zaczyna rosnąć na wiosnę, wtedy możemy rozpocząć umiarkowane podlewania - mówi dr Hampel.
- Dzikie piękności: orchidee. Kraków ma ich najstarszą i największą kolekcję
- Z DZIENNIKA OGRODNIKA. Ekscentryczna paprotka. Ma liście jak poroże
- Z DZIENNIKA OGRODNIKA. Cytryny wielkie jak grejpfruty wyrosną na parapecie!
- Z DZIENNIKA OGRODNIKA. Bananowy gaj w sercu Krakowa. Tylko pamiętajmy: to nie palmy!