Rozwiązanie idealne. Trwająca niewiele ponad kwadrans podróż pociągiem z lotniska do centrum Krakowa to wygoda i duży atut. W teorii. W praktyce atrakcyjność i skuteczność publicznego transportu możemy dziś mierzyć liczbą parkingów, które rozlały się po okolicy Kraków Airport, dochodząc niemal do zalewu w Kryspinowie. W fachowej literaturze można by opisać to zjawisko jako parkingi łanowe (na wzór osiedli budowanych pośrodku niczego) – nasz wkład w sztukę zagospodarowania przestrzeni.
Zniechęca nie tylko cena, także niska częstotliwość kursów, ale policzmy. Bilet za 20 złotych czyni podróż pociągiem bezsensowną nawet dla podróżującej pary. W popularnej aplikacji przewozowej zamówimy dojazd z centrum z centrum Krakowa na lotnisko - oczywiście w zależności od pory - za mniej niż 50 zł. Nowa Huta, z Placu Centralnego? 60. To nie są okazje, to standard.
Prywatny transport też w wielu wariantach wychodzi taniej. Za postój na parkingu, z którego bez wysiłku można przejść na piechotę do hali odlotów, zapłacimy za weekend (piątek rano, niedziela wieczorem) 90 zł. Pięć dób, poniedziałek - sobota? 130. A jako się rzekło, są jeszcze tańsze parkingi z dowozem.
Rodzina 2+2 (cena za szynobus z ulgami 65,20 zł) nie ma się nawet nad czym zastanawiać. Grupa przyjaciół tym bardziej. Kolej to już oferta dla singla.
Oczywistym jest, że pociąg do Balic powinien być wpięty w bilet aglomeracyjny (zintegrowany). Dziś to 7 złotych bez zniżek, 3,50 z ulgą za 70-minutowy slot czasowy na podróż, również MPK. Takie rozwiązanie działa na trasie do Wieliczki, nie ma żadnego rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego nie może działać do Balic.
Jednak cena to nie wszystko. W idealnym świecie zrównoważonego transportu, o którym w Krakowie tak wiele się mówi (właśnie – głównie mówi), kolejowe kursy lotnisko – Dworzec Główny byłyby nie tylko tańsze, ale również znacznie częstsze (obecnie co pół godziny). Dziś, twierdzą eksperci, na istotne zwielokrotnienie przejazdów nie pozwala kolejowa infrastruktura, ale nawet gdyby ta przeszkoda zniknęła, pojawia się inna. Gdy projektowano i budowano linię do Balic nie stworzono bezkolizyjnego układu tuż obok lotniska i ustawiono tam rogatki. Nie jest to najlepsza koncepcja. Gdyby co rusz miały się opuszczać i podnosić, okolica zostałaby sparaliżowana – przez samochody dojeżdżające, tak, na (około)lotniskowe parkingi.
Dlatego warto przy planach rozbudowy lotniska wziąć pod uwagę to, czego w Krakowie z nieznanych powodów bardzo nie lubimy brać pod uwagę: szerszy obrazek. I razem z Kolejami Małopolskimi i miastem (metro!) spiąć to w nowy i rozsądnie przemyślany projekt. Bo nie ma sensu robić kolejnej drogiej prowizorki. Ruch lotniczy ma być tu coraz większy, a miejsca pod parkingi w Balicach i Cholerzynie jest jeszcze wbrew pozorom bardzo dużo.
