Fundamenty domów, w których 40 lat temu żyli mieszkańcy Maniów, przeniesionych potem kilka kilometrów wyżej na południowe zbocza Gorców i wybudownych od nowa, wyszły z wody.
To niecodzienny widok, zdarzający się mniej więcej raz na 10 lat. Nic dziwnego, że okoliczni mieszkańcy chodzą nad zalew popatrzeć i powspominać.
Wioska istniała od średniowiecza (XIII w.). Kiedy zaplanowano budowę zapory i powstanie Jeziora Czorsztyńskiego, od lat 70. zaczęto przesiedlać ludzi ze wsi Maniowy do nowej lokalizacji. Ostatni mieszkańcy przenieśli się w roku 1995. Starą wioskę wyburzono, aby oczyścić przyszłe dno jeziora.
- Wychowałem się w tej wsi, wszystko pamiętam. Kościół, który wyburzono pod zalew, cmentarz, na którym byli pochowani moi dziadkowie - opowiada sołtys wsi Maniowy, Franciszek Jarzębiak.
Ekshumowano szczątki i przeniesiono groby na nowy cmentarz, w nowej wsi Maniowy. Ale sentyment do starej wśród starszych mieszkańców został.
- Choć w starej wsi nie było prądu, bieżącej wody, to wiadomo jednak, że gdzie się człowiek ulągnie, tam go ciągnie - podkreśla sołtys.
Starszym ludziom trudno się było przyzwyczaić do nowych warunków, choć była ciepła woda w kranie i łazienka w każdym mieszkaniu - mówi Franciszek Jarzębiak. Sam przeniósł się do nowego domu w 1980 roku.
W 1997 roku zapora i nowo utworzone jezioro uratowały większość wsi regionu przedwielką powodzią. Dlatego warto dbać o stan techniczny całego obiektu - mówią jego zarządcy.
- Co 10 lat robimy przegląd m.in. wlotu do sztolni - informuje Leszek Bajorek, kierownik działu organizacyjnego Zespołu Elektrowni Wodnych Niedzica. Sztolnia to tunel o średnicy 7 metrów, którym woda ze zbiornika górnego (Czorsztyn) przepływa do zbiornika w Sromowcach.
- Sprawdzamy, czy w tej żelbetowej konstrukcji nie ma pęknięć, ubytków. Aby to zrobić, musimy obniżyć poziom wody, by można było dotrzeć do tych miejsc. Gdy znajdziemy usterki, naprawiamy je - tłumaczy Leszek Bajorek.- W tym roku nie było ich wiele - dodaje.
Obniżanie lustra wody to powolny proces: zaczęło się w październiku 2015 r. i skończyło w grudniu. Od stycznia, po drobnych pracach konserwacyjnych, poziom zaczęto powoli podnosić. - Planujemy, że normalny poziom wody zostanie osiągnięty późną wiosną - mówi Leszek Bajorek.