https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaznała wojny, biedy i choroby. Irena Santor pokonała życiowe burze i została pierwszą damą polskiej piosenki

Paweł Gzyl
Irena Santor musiała zmienić nazwisko. Nowe fakty wyszły na jaw.
Irena Santor musiała zmienić nazwisko. Nowe fakty wyszły na jaw. AKPA
Miała zarabiać malowaniem na szkle, ale piękny głos sprawił, że trafiła do Mazowsza. Potem zrobiła wielką karierę, za sprawą której nazywa się ją pierwszą damą polskiej piosenki. Właśnie skończyła 90 lat.

Bolesna strata

Urodziła się pięć lat przed wybuchem II wojny światowej w Papowie Biskupim. Mieszkała tam krótko, więc niewiele pamięta z tego miejsca: sielski krajobraz i zabawy z rówieśnikami na łąkach. Raz zaginęła rodzicom i pół miasteczka musiało ją szukać. Rodzice tak się cieszyli z jej odnalezienia, że nawet zapomnieli jej dać burę. „Moja kochana córeczka” – mówił do niej tata.

Przeprowadzka do Solca Kujawskiego była fatalnym pomysłem. To tam straciła już w pierwszych dniach okupacji ojca, bo został zadenuncjowany przez sąsiada i rozstrzelany przez Niemców. Wtedy ciężar utrzymania rodziny spadł na matkę, która była krawcową. Koszmar wojny odcisnął na dziewczynce mocne piętno: „Długo po jej zakończeniu czułam strach, kiedy ktoś przy mnie mówił po niemiecku” – wspomina.

Piękny głos

Kiedy mama zachorowała na gruźlicę, przeniosła się z córką do Polanicy Zdroju, gdzie było lepsze powietrze. Ponieważ żyło się im biednie, po skończeniu szkoły podstawowej i gimnazjum mała Irenka chciała szybko zdobyć zawód, żeby pomóc mamie w utrzymaniu domu. Trafiła więc do zawodowej szkoły zdobienia szkła, ale nie szło jej tam najlepiej, bo nie miała talentu do rysunku technicznego.

Wszyscy wiedzieli za to, że pięknie śpiewa. Kiedy więc do Polanicy przyjechał na wypoczynek dyrektor poznańskiej filharmonii, Zdzisław Górzyński, jedna z nauczycielek, która zaprzyjaźniła się z dziewczyną, poprosiła go, aby jej posłuchał. Ten, zachwycony głosem Ireny, napisał jej list polecający do ówczesnego dyrektora zespołu Mazowsze – Tadeusza Sygietyńskiego.

Szkoła życia

Dziewczyna nie znała Mazowsza, bo w domu nie było radia, ale pojechała do Karolina, gdzie stacjonował zespół. Legenda głosi, że wraz z innymi kandydatkami śpiewała w sali prób, kiedy pod otwartym oknem przechodził Sygietyński. Gdy usłyszał, jak Irena zaintonowała „Czemu żeś mnie, matuleńko”, wpadł do budynku, krzycząc na cały głos: „Brylant, znalazłem brylant!”.

- Mazowsze to była szkoła życia. Byliśmy przygotowywani do występów na scenie. Uczono nas fachu, przyjeżdżali do nas najlepsi instrumentaliści, muzycy, wożono nas do teatru i opery. Jeździliśmy na tournée po Polsce i za granicę. Ale chyba ważniejsze było to, jak nas tam wychowywano, jaką wpajano kulturę - twierdzi piosenkarka w „Twoim Stylu”.

O włos od śmierci

Po ośmiu latach w Mazowszu, Irena Santor rozpoczęła solową karierę. Pewnego zimowego dnia wracała wraz z koleżanką po fachu, Ludmiłą Jakubczak i jej mężem, Jerzym Arbatowskim, z Łodzi do Warszawy. Auto wpadło w poślizg i uderzyło w drzewo. Jakubczak zginęła na miejscu, a Santor i Arbatowski doznali tylko niewielkich obrażeń.

To otarcie się o śmierć spowodowało, że piosenkarka nabrała wyjątkowego apetytu na życie. Kiedy wylansowała wielki przebój „Embarras”, napisany przez samego Władysława Szpilmana, otwarły się przed nią podwoje festiwali w Opolu i w Sopocie. Koncertowała w Polsce, ale również dla Polonii na całej kuli ziemskiej. Za najważniejszy uznaje jednak swój występ przed Janem Pawłem II, podczas audiencji w Castel Gandolfo.

Dwie miłości

Kiedy śpiewała w Mazowszu, zakochała się w skrzypku orkiestry Polskiego Radia – Stanisławie Santorze. Para wzięła ślub i na świat przyszła ich córeczka Sylwia. Niestety: dziewczynka zmarła po dwóch dniach. Z czasem między małżonkami zaczęło się psuć. Wojenna trauma sprawiła, że Santor zaczął pić. W końcu doszło do rozwodu. Pani Irena utrzymywała jednak przyjazne relacje z byłym mężem i opiekowała się nim aż do jego śmierci w 1999 roku.

Po rozwodzie piosenkarka związała się z menedżerem, Zbigniewem Korpolewskim. Mimo bliskiej zażyłości, para nigdy nie wzięła ślubu i nie zamieszkała razem. Kiedy w 2000 roku Irena Santor zachorowała na raka piersi, mogła liczyć na wsparcie partnera. Z kolei ona zajmowała się nim do jego śmierci w 2018 roku. Dziś piosenkarka nadal mieszka w swym mieszkaniu w Warszawie i 9 grudnia świętowała 90. urodziny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska