Bogdan Jankowski z zawodu jest leśnikiem. Na widok tego, co zrobili energetycy w Zbylitowskiej Górze, aż chwycił się za głowę.
- Takie rzeczy są możliwe tylko w Polsce. Gdyby chcieli wyciąć te drzewa zgodnie z prawem, musieliby starać się o różne pozwolenia i uiścić odpowiednie opłaty. Przycinając je w ten sposób, praktycznie skazali je na uschnięcie, ale zrobili to w białych rękawiczkach, z pominięciem całej tej machiny biurokratycznej - zauważa mężczyzna. Uszkodzonych zostało w sumie dziesięć świerków, z czego kilka już na pewno się nie odrodzi.
- Dwa lata temu zwrócili się do mnie listownie, że chcą wejść na moją działkę i przyciąć drzewka owocowe, które mam zasadzone w ogrodzie. Nie zgodziłem się, bo już wcześniej widziałem, jak wygląda ta "pielęgnacja" - tną równo, jak leci, nie patrząc kompletnie na to, czy nie zrobią w ten sposób krzywdy drzewu - mówi Paweł Kolbusz, sołtys Zbylitowskiej Góry. Dogadał się z Tauronem i sam dokonał niezbędnej przycinki.
- Wycinka drzew i gałęzi w pasach czynnych napowietrznych linii elektroenergetycznych jest jednym z podstawowych zabiegów eksploatacyjnych, gwarantujących bezpieczeństwo i niezawodność dostaw energii elektrycznej naszym klientom. Prace te praktycznie w całości zlecane są firmom zewnętrznym, które zobowiązane są między innymi do uzyskania niezbędnych pozwoleń administracyjnych wymaganych przez właściwe przepisy - odpowiada Ewa Groń, rzeczniczka prasowa Tauron Dystrybucja SA dla woj. małopolskiego i opolskiego.
O ile w przypadku drzew rosnących na sąsiednich działkach prywatnych, pracownicy rzeczywiście pytali właścicieli o zgodę na ich przycinkę, to w sprawie oszpeconych świerków - jak sprawdziliśmy - nikt do gminy z takim pytaniem się nie zwrócił.
- Drzewa rosną w tak zwanym pasie drogowym przy drodze gminnej, więc powinni byli z nami to uzgodnić - mówi Mariusz Tyrka, kierownik referatu gospodarki komunalnej.
Niewykluczone, że gmina będzie skarżyć firmę, która prowadziła przy ulicy Spacerowej wycinkę - o to, że zrobiła to bezprawnie.
- Jeżeli już musieli je przyciąć, to mogli zrobić to bardziej estetycznie, a nie zostawić takie coś, co drzew już nie przypomina - mówi pani Alicja, mieszkanka sąsiedniego osiedla.
Przycinka tak, ale z umiarem
Rozmawiamy z Agnieszką Jeleń, dyrektorką wydziału ochrony środowiska i leśnictwa w starostwie powiatowym w Tarnowie.
Czy na przycinkę drzew, podobnie jak to jest w przypadku ich wycięcia, trzeba uzyskać zgodę z Urzędu Miasta czy gminy?
Jeżeli robimy to sami, na własnej działce, to o takie pozwolenie do urzędu nie musimy występować. Firmy dokonujące przycinki na przykład na zlecenie energetyków, powinny to jednak
uzgodnić z właścicielami terenu, na którym rosną drzewa.
Są jakieś wytyczne, które mówią o tym, jak dużo takiego drzewa można przyciąć?
Generalnie nie powinno być to więcej niż 35 procent jego wysokości, co gwarantować ma, że drzewo po takiej przycince odrodzi się na nowo.
A co się stanie w sytuacji, jeśli w wyniku tych prac drzewo uschnie?
Osoba, która do tego doprowadziła, może zostać pociągnięta do odpowiedzialności i ukarana tak, jakby wycięła drzewo bez wymaganego pozwolenia. Grożą za to zazwyczaj bardzo wysokie kary, liczone nawet w setkach tysięcy złotych.