Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze w koloratkach

Michał Nicpoń
Kapelani wojskowi regularnie przechodzą ćwiczenia na poligonie. Trzeci od prawej  ks. Tomasz Wola
Kapelani wojskowi regularnie przechodzą ćwiczenia na poligonie. Trzeci od prawej ks. Tomasz Wola archiwum
Co robi ksiądz wśród żołnierzy na misji pokojowej w Iraku? Walczy. To żaden żart. W strukturach Ministerstwa Obrony Narodowej działa około 200 kapelanów wojskowych.

Nie patrolują, nie walczą z żołnierzami wroga, ale walczą o swoich. Bo na misji pokojowej kryzys przychodzi częściej niż gdziekolwiek indziej. Tu nie wiadomo, czy się wróci z patrolu, czy rakieta w nocy nie spadnie na bazę albo czy w ogóle wróci się do kraju. Z kumplem nie o wszystkim można porozmawiać. Ale z księdzem...

Msza pod ostrzałem
Podpułkownik, ks. Mirosław Kwiatkowski, proboszcz parafii garnizonowej w Pile, na misji w Iraku spędził pół roku. W czasie jego pobytu zginęło siedmiu żołnierzy, jeden Polak. Było ciężko. - Widmo śmierci to jedno. Jak jest informacja o zagrożeniu, to trzeba chodzić w hełmie i kamizelce kuloodpornej w upale nie do zniesienia.

W nocy ostrzał bazy, więc nie ma spania, tylko duszny schron. Następnego dnia to samo. W mieście niedaleko trwała regularna walka, a ja odprawiałem mszę w bazie, dla tych, którzy w niej zostali. Kiedy wychodzili z kaplicy, widać było ulgę na ich twarzach. Z ciałem zabitego Polaka miałem wracać do kraju, ale okazało się, że do bazy mógłbym wrócić za miesiąc. Dowódca, ówczesny generał dywizji Bronisław Kwiatkowski, nie zgodził się. Ty jesteś mi tu potrzebny, mówił - opowiada ks. Kwiatkowski.

- Tak, umiem strzelać - przyznaje ks. podporucznik Tomasz Wola, proboszcz parafii ewangelickiej w Pile. - Ale ksiądz powinien w wojsku spełniać przede wszystkim rolę dusz-pasterza, psychologa - dodaje.

Ks. Wola kapelanem wojskowym sam chciał zostać, ale dziś samo chcieć nie wystarcza. Kiedyś tak było, gdy wojskowe duszpasterstwo się dopiero tworzyło. Dziś przyszły kapelan wojskowy wysyłany jest na kurs oficerski, podczas którego ma możliwość posmakować żołnierskiego życia. - Kiedy się kilka miesięcy pomieszka w koszarach, wie się, co to jest zakopywanie, odkopywanie w okopie, to jest się później bardziej wiarygodnym - przyznaje ks. Wola.

A wiarygodność to klucz w "pracy" kapelana wojskowego. I to nie tylko wtedy, gdy się staje twarzą w twarz z żołnierzem, którego życie jest zagrożone, ale także u weteranów, którzy mundur schowali do szafy.

- To było w Rzeszowie. Chodzę po kolędzie w kamienicy. Ministrant poszedł piętro wyżej, puka do mieszkania. Otwiera oficer. Przyjmie pan księdza po kolędzie - pyta ministrant. Oficer mówi: nie. Kątem oka zauważył mnie jednak. Aaaa, tego to przyjmę - opowiada ks. Kwiatkowski. - Inny przykład, już z Piły. Odprawiam w zimie pogrzeb wojskowego. Jestem w płaszczu wojskowym i rogatywce. Podchodzi do mnie staruszek i pyta: czy ja mogę mieć prośbę, żeby ksiądz mnie pochował jak umrę? Kiedyś mogliśmy sobie pozwolić na salwę honorową podczas pogrzebu, dziś już nie, każdy liczy koszty. Jedno, co zostaje, to ten wojskowy kapelan - dodaje.
Spowiednik i terapeuta
To jednak już na końcu drogi. Wcześniej kapelan ma żołnierza wychować. I to zadanie być może jeszcze trudniejsze, niż zdobywanie zaufania. - Prowadzimy zajęcia z etyki. Trochę jak w szkole, dla całych grup. Głównie dla tych, jadących na misje zagraniczne. Często jest tak, że żołnierz tam po raz pierwszy spotyka ludzi o innym kolorze skóry, innym wyznaniu. Trzeba tłumaczyć coś takiego jak tolerancja rasowa, religijna - tłumaczy ks. Wola.

Kapelani prowadzą w jednostkach także pogadanki: o alkoholu, narkotykach, bo żołnierze to tylko ludzie i ze stresem służby próbują sobie czasem radzić nie tak, jak trzeba. Najtrudniejsze rozmowy odbywają się w cztery oczy, kiedy słowa ciężko przechodzą przez gardło. Każda z nich to dla kapelana test, ale i mpuls do dalszej pracy, gdy problem uda się rozwiązać.

- To było tuż przed Wielkanocą, wtedy nie wiadomo w co ręce włożyć. W Wielki Czwartek przyszedł do mnie żołnierz zawodowy. Pomyślałem, że to jeszcze jeden, który chce się na ostatnią chwilę wyspowiadać - mówi ks. Kwiatkowski. - Porozmawialiśmy chwilę i zostawiłem wszystko inne, bo mogło poczekać. Jakiś czas później mieliśmy święto brygady. Na przyjęciu publicznie powiedział, że temu księdzu zawdzięcza życie. I choćby tylko jemu mi się udało, to na pewno warto!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska